na sec, bo siku i z Zochą muszę iść.
Buty robaczkowe - piękne!!!
Fioletowe mają siateczkę, a te drugie nie :( jaka szkoda. Piękne te niebieskie.
Wersja do druku
na sec, bo siku i z Zochą muszę iść.
Buty robaczkowe - piękne!!!
Fioletowe mają siateczkę, a te drugie nie :( jaka szkoda. Piękne te niebieskie.
Niobe, niestety nie urlop tylko 2 tygodnie opieki na mojego ospowatego :lol: Piękna pogoda się zrobiła za oknem i co z tego, musimy w domu kwitnąć. A już tak pieknie było - rower, hulajnoga, długie spacery.... i wszystko od początku trzeba będzie budować jesli chodzi o odporność.
Cholerka, mam naprawdę duzy dylemat z tymi butami :D W moim przypadku siateczka to temat kontrowersyjny - we wszystkich butach wydarłam w niej dziurę. Porażką były/są Brooksy w których dziura wytarła się już po około 100 km! Tutaj wszystkie 3 modele mają wzmocnioną siateczkę, te z żółtym żuczkiem to już w ogóle jakaś innowacja jeśli chodzi o materiał, zarazem oddychająca i nie przepuszczalna dla wilgoci.
Moje wahanie polega na tym, że nigdy w zyciu butów tej firmy nie miałam na nogach i nie mam gdzie przymierzyć.
Rozważam fakt że docelowo teraz kupiłabym np Inov'ejty bo mają promocję a dość dobre opinie o tych butach czytałam, a np w lipcu z premii kupiłabym icebug'i (?). A jak już nie będzie tych modeli i takich fajnych cen?
No dobra, a jak będą lepsze? :lol: oj głupia ja, no! Pomóżcie mi zdecydować :?:
Wiesz co, ja mam w tych kolorowych berlińskich brooksach ten niby oddychający materiał zamiast siateczki i kupiłam nowe mizuny na letnie bieganie bo mi było za ciepło już teraz, a co dopiero w lipcu. To się super sprawdza zimą w śnniegu czy jak pada deszcz. Ale na upały tego nie widzę. Ale ale... zawsze możesz kupić, przymierzyć i odesłać jakby ci nie pasowały.
No niby tak....
W sumie to mają być buty na sezon długich biegów a te są zwykle na jesieni i wiosną :)
Kurde już się prawie zdecydowałam na te niebieskie hahahaha....
hahahaha :D no widzisz, to bardzo dobrze, że ich nie bierzesz. Bo ja się zdecydować na żadne nie mogę. Jedna wzięła niebieski najpiękniejsze na świecie, teraz ty chcesz wziąć drugie najpiękniejsze, to może jednak weź te inne, a ja wezmę niebieskie :D
(pewnie się naślinię i tak nie wezmę, ale co sobie pogadam to moje! Mam normalnie opory, no. No dobrze mi się chyba biega w tych moich. W tych zimówkowych bardzo dobrze. W tych nie zimówkowych nie tak źle. Hm. Sama już nie wiem).
A wiecie co? Ale mam dylemat. Bo, na czym się skupiasz to przyciągasz tak? Tak. No i ostatnimi czasy skupiam się na spełnianiu dziecięcych marzeń, tak? Tak. Ale mam pewien problem. Nie umiem iść sama! Znaczy się już prawie idę, już malutko mi brakuje, ale jakże przyjemniej by mi było jakby ktoś znajomy też był! O łukach wiecie. Szykuję się na 7.05. Czyli za tydzień. Ale oficjalnie się jeszcze nie zapisałam gupia ja.
A w tym tygodniu przyszły jeszcze dwie propozycje dziecięciowe. Jedna to kurs tańca: taniec użytkowy
HA nie chce iść piredoła jedna :P
Mogę sama, bo jest też dla singli i się stresuję, bo tam będzie trzeba się wymieniać partnerami :P Gupia nr2.
Oraz.
Jeszcze jedno.
To było jednym z moich dziecięcych zauroczeń do tego stopnia, że kupowałam książki i uczyłam się z nich samoobrony. No i jest kurs dla kobiet
I bardzo chciałabym pójść. Ale tam to już się jeszcze bardziej stresuję. Pierwsze zajęcia w piątek przed maratonem :P
Też już prawie się zapisałam. Ale stres, że sama jest mega. Gupia nr 3.
Jako dzieciak nie zrobiłam tych rzeczy, bo mnie nie było stać i wstydziłam się. Czego? Nie mam zielonego pojęcia. Ogólnie. Introwertyk. Po prostu. A teraz wstydzę się zbłaźnić. Oraz obcych ludzi. Pamiętam jak na kickboxingu działałam. Jak pierdoła. Nie byłam w stanie zapamiętać sekwencji. No jak jakaś opóźniona. Dlaczego? Nie ćwiczony mózg usypia.... Ale byłam szczęśliwa! Chociaż przez chwilkę. A nie jestem za stara?
hyhh.. :(
Jak mam spełniać rzeczy z dzieciństwa, nawet jeśli będą tylko na chwilę, skoro wszystkiego się kuźwa boję/stresuję!
:arf:
a bo no bo tak.
:)
A mogę jeszcze do jutra poczekać? Poczekam, dobra? Bo to rano mnie najbardziej boli. Może już nie będzie?
Nie. Nie kupuję butów.
Postanowione. Potem jakieś kupię. Albo za rok. Teraz nie.
Micha
- bułka poznańska z wędliną sojową, awokado, pomidor, ogórek, kiełki słonecznika i buraczka, roszpunka
- kawał jabłecznika :D
- 2 tortille z łososiem, serkiem białym, fasolką i zielskiem wszelakim
- bułka poznańska z pasztetem sojowym + całe stado co było na śniadanie.
ej, mam podejrzenie,że jecie bardzo niezdrowo i dlatego nie dajecie michy! Skąd mam wiedzieć co gotować jak nie mówicie co jecie, hę?
Micha:
- owsianka z borówkami, malinami i kiwi z sojowym, kawa z krowim
- koktajl (owoce leśne, słonecznik, mięta i sojowe)
- zupa z soczewicy, pestki dyni
- białe szaleństwo czyli twarożek ze szczypiorkiem i rzodkiewką, 2 kromki żytniego i 5 ogórków surowych
Czyli nie tak źle :)
Micha:
Śn. musli, gruszki pół, jogurt nat (odkryłam że firma zott robi bez laktozowe jogurty)
kawa z odrobiną mleka
Śn II: 1/2 bułki z serem żółtym (bo młody nie zjadł a oszczędna matka nie wyrzuca hehehe)
Obiad: zupa kalafiorowa
Potem: 2 kotleciki gryczane, surówka z jabłka, marchwi, selera i pora, sos jogurtowy
Po biegu: sok z buraka, jabłka i marchwi
Kolacja: rogal z twarożkiem i powidłami śliwkowymi, może kakao - jeszcze nie zjadłam :)
A teraz do rzeczy. Zdecydowałam. O decyzji zaważył przypadek. Doczytałam na stronie Icebug, że zrobili sklep stacjonarny. W Katowicach. A przecież będę w tych rejonach w lipcu! Pojadę, przymierzę, kupię z premii. Teraz kupię Inov'ejty, będą rzeczywiście lżejsze na lato. A i tak coś muszę kupić bo brooksy mogą po maratonie rozczłapać się na dobre, czuję twardą piętę, to znak że może się niedługo wydrzeć i będzie krwawo. Także już nie zawracam gitary :lol: Poczekam tylko może mi jeszcze odpiszą co z tym kopytkiem. Zamówię w poniedziałek albo we wtorek jak się będzie długi week kończył :)
No ja bym i tak ze zlotu odpadła ze względu na Juniora.
Starość. To tylko stan umysłu.
Ja już jedno marzenie z dzieciństwa spełniłam. Czas na kolejne z mojej długiej listy życzeń :lol:
Zapisałam siebie i Jusi na kurs samoobrony!!!!
huraaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!
A jak mi się spodoba to pójdę trenować Krav magę :D
Shin, cudownie! Idź i opowiadaj co i jak!
Bo ja... ja to nie umiem się bronić. Wiadomo dlaczego, ja nie umiem krzyczeć, nie umiem uderzyć... Dlatego muszę biegać, szybkoooo! :mrgreen:
Kurde, jak tak sobie myślę, to nie wiem gdzie szukać tego szczawiu? Nie widzę w pamięci żadnej łąki :-| Dobra, plan jest taki, że ogarnę pranie i sprzątanie, umyję okna w pokoju rowerowym :mrgreen: i wezmę młodą na spcerek do lasu. Może znajdziemy coś po drodze przy rzece? Chciałabym zrobiś słoiczki ze szczawiem na zimę, ale z takim dzikim. Koło mojej teściówki jest go dużo, ale tam ludzie łażą z psami a mimo całej miłości do Zochy to ja takiego szczwiu jeść nie chcę :razz:
U was też tak pięknie?
Boli mnie udo, o co chodzi?
Super! Kurs super!
Niobe i właśnie dlatego Ty też powinnaś iść! Nauczyć się krzyczeć! Wyrażać siebie! Otworzyć. Takie kursy często pomagają uwolnić ukrywane wiele lat emocje.
Ja mam w pracy kolegę, który robi takie kursy dla kobiet :) Może zagadam z nim i też sobie kiedyś pójdę? Kiedyś myślałam o tym ale doszłam do wniosku, że chyba potrafię się bronić bo w sytuacjach zagrożenia poziom mojej agresji zdecydowanie rośnie :lol:
Krav maga... kolega chodzi w UK. Opisywał. Nie podoba mi się. Takie uliczne walki. Kiedyś uczyli się np jak walczyć z użyciem "tulipana" czyli potłuczonej butelki... bez sensu dla mnie coś takiego. Nie chciałabym się uczyć takich rzeczy. Nie wiem jak uczą u nas.
Niobe jak nie szczaw to co innego uzbierasz. Widziałam wu mnie w parku piękne młode pokrzywy, mlecze. Może znajdziesz czosnek niedźwiedzi? Też fajna sprawa!
Pogoda piękna, byłam w sklepie, gorącoooo! :) A tu niestety żadnych wycieczek :(
To znaczy ja jutro sobie zrobię, biegową. Może poproszę J żeby mnie zawiózł do tego lasu co zabłądziłyśmy z Shin kiedyś? :lol:
Idę na kawę.
A mówiłam Wam?
20 maja biegnę na 5 km. Zostałam wystawiona jako reprezentacja naszego komisariatu w Wojewódzkich Mistrzostwach Policji w Biegach Przełajowych hahahahahhahahaha :rofl:
Mam nadzieję, że będziecie trzymać kciuki hihihihihi.
No i tak.... chyba jutro nie pobiegnę długiego... przełożę na wtorek.
Przecież dzisiaj w nocy mamy święto! :)
Specjalnie przyszłam Wam życzyć samych cudowności!
Niobe zbieraj te kwiaty/zioła, gotuj, dorzuć do tego trochę magii (przyciągającej), a co!
Dziewczyny, niech Moc Trzech będzie z nami!!!!! :love:
Zostawiam trochę magii na dzisiejszą Noc
https://youtu.be/39Dj0Iu3qFw
http://www.fotosik.pl/zdjecie/usun/8...VfJ6mRVjoItqwX
dokładnie tak Niobe. Właśnie to jest to robienie małych kroków do kontrolowanego wychodzenia do ludzi w niekomfortowych dla ciebie sytuacjach. Nie takich jak w pracy, bo tam stoi za tobą firma, tam znasz procedury, więc czujesz się silna. Mówię o życiu. Czyli tam, gdzie jednak czujesz stres. Chociażby by pójść dalej.
Jedną z terapii dla takich "dzieci" jak my, jest kurs samoobrony. Aby w kontakcie z drugim człowiekiem nabrać psychicznej pewności siebie. Ale również po to, by rozładować agresję, którą się tłumiło przez LATA! Nasza chora tarczyca to myślisz, że co jest? To jest nie wypowiedziany strach, nie wykrzyczana agresja. To jest nie powiedzenie o swoich potrzebach, to rezygnowanie ze swoich potrzeb na rzecz innych. Dlatego, jako dziecko, już wiedziałam, że potrzebuję tego. Potrzebuję w kontrolowany sposób wykrzyczeć i odreagować ten piekielny stres we mnie. Bieganie? Bomba. Super. Wiadomo. Bieganie dobre na wszystko. Ale to nie do końca to samo. Nie odreagujesz interakcji z drugim człowiekiem. Nie odreagujesz krzyku, który jest w środku w tobie. Nie odreagujesz starych śmieci poukrywanych na poziomie komórkowym.
Jeszcze jest miejsce Niobe. Nie będziesz sama bo będzie tam Jusi i ja. Będzie łatwiej.
Myślisz, że dla mnie to jest łatwa sprawa? Ja panicznie boję się agresji. Każdej. Nie tylko tej siłowej, ale słownej również. Nawet tej napisanej :P Mnie ona przeraża. Od razu włącza mi się mechanizm schowania się, skulenia, nie oddychania, nie istnienia. To jest GENIALNA metoda na odreagowanie tego i przeprogramowanie. Nawet w regresingu to wymagałoby znacznie więcej pracy.
Chodź z nami. Tak jest łatwiej i bezpieczniej. Nie zbłaźnisz się bardziej niż ja :D Wierz mi. Poza tym to jest kurs dla takich jak my. Oglądałam profil dziewczyny, która też się zapisuje na to. Kochana, Jusi tam będzie królową :D
nie wiesz tego dopóki tego nie doświadczysz. Ja też tak uważam. Ale wiem też, że jest to totalnie złudne. Bo agresja we mnie jest, nie będę bała się zadziałać kiedy adrenalina wystrzeli do krwi. ALE. Jeśli facet okaże się silniejszy... Albo będzie większa grupa, to moja adrenalina może mi się do niczego nie przydać. I wtedy przydadzą się umiejętności, których nie mam. Powiedzmy sobie szczerze. Jestem sprytna i wiem już z doświadczenia, że jak adrenalina we krwi, to umysł mam jasny i precyzyjny. Ale nie podołam w sile. No halo. Jestem lebioda w kwestii siły. Dlatego potrzebuję techniki. Widziałyście tą dziewczynę, która będzie prowadziła? Ma jakiś tam stopień z Krav Magi, ale rączki ma chude :P Nie wygląda jak Jusi.Cytat:
Ja mam w pracy kolegę, który robi takie kursy dla kobiet :) Może zagadam z nim i też sobie kiedyś pójdę? Kiedyś myślałam o tym ale doszłam do wniosku, że chyba potrafię się bronić bo w sytuacjach zagrożenia poziom mojej agresji zdecydowanie rośnie :lol:
Potrzebuję poznać technikę. Bo serce gotowe do działania, ale brakuje mi wiedzy jak zadziałać skutecznie.
Potrzebuję w kontrolowanych warunkach odreagować złość i agresję z dzieciństwa. Potrzebuję odreagować paraliż który się pojawił w sytuacji zagrożenia życia. Potrzebuję odreagować brak "nie" podczas agresji przejawionej na mnie.
Mądrzę się, bo wiem w głowie, że to jest ważne. Ale moje serce jest przerażone. Moje serce jest tam gdzie twoje Niobe. W ciemnej piwnicy skulone z nadzieją, że nikt go nie znajdzie. Ale podświadomy umysł chce tego doświadczyć, aby uwolnić się od g**na, które mi się zakodowało w dzieciństwie. I tego będę się trzymała.
Czy wiesz, jak nieodreagowane rzeczy wpływają na nasze życie? Na życie prywatne, emocjonalne, duchowe, sercowe - każde.
Niobe, kochana.
Zrobiłaś już wiele cudownych kroków.
Tak na dobrą sprawę zaufałaś nam, całkiem obcym ludziom. Czy to jest normalne u takich "dzieci" jak my?
Pragniesz kontaktu z człowiekiem.
Pomóż sobie.
"jest izraelskim systemem militarnej walki wręcz, a także samoobrony dla osób cywilnych, opracowanym i używanym przez Siły Zbrojne Izraela (IDF), policję, straż graniczną i inne służby paramilitarne – w tym również jednostki specjalne i antyterrorystyczne na całym świecie."
"Prosty i maksymalnie skuteczny, opiera się na wzmacnianiu podstawowych odruchów obronnych człowieka. Szybki do nauczenia również dla osób które nigdy nie ćwiczyły żadnych form walki. Zawiera techniki obronne przeciw takim problemom jak uderzenia, kopnięcia, chwytanie oraz ataki, gdy agresor uzbrojony jest w nóż, kij lub broń palną."
podejrzewam, że sama krav maga też mi nie podejdzie. Ale zalążek działania i przejęcia kontroli nad ciałem jest. Chociaż już bieganie stało się takim czynnikiem odebrania ciała strachowi. Ale czuję, że to nie wszystko.Cytat:
Krav maga... kolega chodzi w UK. Opisywał. Nie podoba mi się. Takie uliczne walki. Kiedyś uczyli się np jak walczyć z użyciem "tulipana" czyli potłuczonej butelki... bez sensu dla mnie coś takiego. Nie chciałabym się uczyć takich rzeczy. Nie wiem jak uczą u nas.
Będziemy! Trzymamy! Przypomnij nam! Daj czaduuuuu!!!!
szkoooda, miałam nadzieję, że nie tylko ja się jutro umęczę :P
taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak!Cytat:
Przecież dzisiaj w nocy mamy święto! :)
Sama zapomniałam o tym! Dzięki za przypomnienie!!!
Blessed Be!Cytat:
Dziewczyny, niech Moc Trzech będzie z nami!!!!! :love:
"Ogień symbolizuje letnie słońce. Noc ta była czasem miłości, płodności, kiedy ucztowano, tańczono, „zawieszano” prawa małżeńskie. Odbywały się też wtedy symboliczne zaślubiny władcy z ziemią. W święto Beltane wygaszano ognie i nastawała ciemność, póki ogień nie został rozpalony na nowo. Miał on moc oczyszczającą z wszelkiego zła."
Niobe! Idealny czas na przyciągnięcie tego, który chce i którego chcesz i ty!
Niech się dzieje :heart:
.................................................. .................................................. ...
Nieee... nie czuję tego kursu, uwiera mie, może nie czas dla mnie, albo nie wiem co...
Frey, a bedziesz biegła w "mundurze"? Oh, tak jak ostatnio! Na boga, pięknie ci w tej czerni!
Z lasu przyniosłam zero szczawiu, Ani kępki! Prawie dwie godziny plątałyśmy się właściwie bez celu. Bo tak. Ale hałas w lesie! Wszystko brzęczy, szumi, bzyka! Cudownie! I te zapachy. Czosnku jest dużo, ale ostatnio Shin tyle go nawiozła od taty, że mam zapas na zimę w zamrażarce :)
No właśnie, Shin, w przyszłym roku same zbierzemy sobie czosnki w moim lesie :)
Przyniosłam sobie do domu trochę nowego życia pod postacią kilku miodunek.
A na wieczór pobiegłam. To było jak modlitwa-medytacja. Przyznam, że lekko nie było, ale 15km pokonałam. Na stadionie ciemność i nietoperze! Magia!
Na noc rozpaliłam ogień (świeca zamiast ogniska, ale ogień to ogień). Strasznie ciężkie sny miałam. Nie pmaiętam treści, tylko niejasne przeczucia. Najpierw się zasmuciałam, bo to nie noc na takie nastroje, ale teraz myślę, że może to jakas forma zrzucenia niepotrzebnego ciężaru? Nie wiem. Nie wyspałam się, nie czuję nowej energii. Może i lepiej, bo nagłe radosne zrywy serca nie kończyły się dla mnie dobrze.
Aaaa... jeszcze w lesie coś się wydarzyło.
Młoda mówi:
- Mamo, ten ptak tak dziwnie lata, jak motyl...
Ale to nie był ptak, tylko młodziutki, nieporadny nietoperz! Mała myszka, jeszcze z mocno przeźroczystymi skrzydłami. Chyba ledwo co się obudził :) W środku dnia, w pełnym słońcu? Obfrunął nas kilka razy wokół, zupełnie bez strachu. Stałam i gapiłam się na niego jak gupolek, z otwartą buzią. Aż wleciał za jedno drzewo i więcej się nie pokazał. Dzwine to było, ale takie... ożywcze?
spoko, spoko. Ja myślę, że tobie mógłby się spodobać kickbocking. Tam dużo nóg, a sporo emocji właśnie w udach magazynujesz. Jeszcze przyjdzie na cię czas! :D Nie chciałam w żadnym wypadku naciskać ani nic. Wszystko powoli i w swoim czasie.
A propo czasu, w tym roku nie będzie strzelania, dobrze pamiętam? Nie jedziecie postrzelać z broni ostrej?
Wiesz, w razie zombie-apokalipsy musimy mieć ekipę, która będzie umiała się obronić :D Ja biorę łuk, HA kij i miecz, ty broń palną (pewnie będzie najbardziej skuteczna ;)), a Freyra będzie magiczną różdżką machać!
A wiecie co? Tak sobie myślę, że to nasze bieganie jest jak ujeżdżanie miotły! Namęczyć się też trzeba, praktyka mile widziana i tyłek boli po długiej jeździe :D
co nie?! Koniecznie podeślij nam potem zdjęcia!Cytat:
Frey, a bedziesz biegła w "mundurze"? Oh, tak jak ostatnio! Na boga, pięknie ci w tej czerni!
Super!Cytat:
No właśnie, Shin, w przyszłym roku same zbierzemy sobie czosnki w moim lesie :)
tak się cieszę!!! :love:Cytat:
A na wieczór pobiegłam. To było jak modlitwa-medytacja. Przyznam, że lekko nie było, ale 15km pokonałam. Na stadionie ciemność i nietoperze! Magia!
u mnie też płomienie zagościły w domu :) Chleb upieczony. Na nowy rok :) Dużo olśnień do mnie przychodzi dziś, wiecie? Takich śmieciuchowych z mojej głowy. O tym kim jestem i co robię oraz jakie to ma znaczenie. Nowy czas taki.Cytat:
Na noc rozpaliłam ogień (świeca zamiast ogniska, ale ogień to ogień). Strasznie ciężkie sny miałam. Nie pmaiętam treści, tylko niejasne przeczucia. Najpierw się zasmuciałam, bo to nie noc na takie nastroje, ale teraz myślę, że może to jakas forma zrzucenia niepotrzebnego ciężaru? Nie wiem. Nie wyspałam się, nie czuję nowej energii. Może i lepiej, bo nagłe radosne zrywy serca nie kończyły się dla mnie dobrze.
Duch Lasu przyszedł sprawdzić kto idzie i czy swój! Poza tym nietoperze, to twoje stworzenia, nie? Więc nic innego jak właśnie pod jego postacią musiała ukazać się Siła :D Myślę, że to był taki prezent dla ciebie :) Na zasadzie: Pamiętaj - czuwam.Cytat:
Aaaa... jeszcze w lesie coś się wydarzyło.
Młoda mówi:
- Mamo, ten ptak tak dziwnie lata, jak motyl...
Ale to nie był ptak, tylko młodziutki, nieporadny nietoperz! Mała myszka, jeszcze z mocno przeźroczystymi skrzydłami. Chyba ledwo co się obudził :) W środku dnia, w pełnym słońcu? Obfrunął nas kilka razy wokół, zupełnie bez strachu. Stałam i gapiłam się na niego jak gupolek, z otwartą buzią. Aż wleciał za jedno drzewo i więcej się nie pokazał. Dzwine to było, ale takie... ożywcze?
Kurczę, dziewczyny moje, miałam cudowną magiczną noc!
Prawie do 4 nad ranem czarowaliśmy. Działy się cuda! Tyle rzeczy ile zobaczyłam tej nocy to aż niepojęte! Niesamowite wizje. I obudziłam nasze dwa kamienie. I nawet zwierzęta mocy były bo wyszliśmy na chwilę w czarną noc i najpierw z krzaków wyszedł czarno-rudy kot strażnik i usiadł przed nami na środku drogi. Musiałam z nim "pogadać" , potem za nami wyszedł drugi czarny. A potem wyszły jeże, cała rodzina! I mnóstwo gwiazd było!
I z moją prababcią był kontakt.
I kurczę tyle by opowiadać.
A to nawet nie miejsce na takie sprawy :lol:
A propos różdżki, moja jest naprawdę fantastyczna! Jak szklana kula :lol:
A najlepsze jak o 3 w nocy do pokoju wszedł Junior (na siku szedł), spojrzał takimi małymi oczkami, zmarszczył się i powiedział (jakbym mojego ojca usłyszała) : "A co Wy tu robicie?" A my: "Czarujemy" A Junior: " No tak, a potem będziecie spać cały dzień!" :rofl:
Myślałam, że padnę! :lol:
Także, no po prostu technicznie dzisiaj długi bieg odpadał :D
Ale za to wyciągnęłam J. na piąteczkę.
suuuuuuper! Ale fajowo mieliście! Hehe, Junior widzę już przyzwyczajony :D
HA niestety utonął w graniu. grrr. A ja w rysowaniu motyli :D
niestety nie żartuję ;)
Moje motyle przyniosły mi potrzebne myśli i obrazy. A HA? Hm. A pfff Ale świeczki przemiany mu się podobały ;)
A wiecie? Moja siostra też ma ostatnio ciężkie sny. Życie każe jej działać, a ona zamiast zadziałać siedzi i mówi, że po przeczytaniu tych wszystkich książek, nagle wszystko siadło (bo zadziałał czynnik zewnętrzny). No to się jej pytam co z tańcem (bo ona kocha tańczyć BARDZO!) a ona na to, że nie wie. Bo sąsiadka ją ciągnęła na zumbę i kupiła sobie buty, a ona leginsy i nie poszły do tej pory :P
Powiedziałam jej, że jeśli w tym roku nie nauczy się działać w granicach spełniania swoich pragnień, to za rok będzie miała przesr***ne.To jedna z myśli z Dnia Mocy. To ważne, aby się tego nauczyć, wiecie? I to robić, wiecie? Ten rok to rok zmian. I trzeba się wziąć za działania by je wprowadzać i czuć się w nich spełnionym, bo za rok będzie czystka i lepiej być gotowym :P
No.
A w ogóle to chce mi się słodkiego jak diabli. I lodów. I jedyne co mam to owoce i mój jabłecznik. Ale najwyraźniej nie jest to to czego chce moje ciało :D Ma zapasy niech zjada łobuz jeden :P
Ależ to był leniwy "długi". W sobotę teściowie, w pn sis. I my. Chodzący na ponad godzinne spacery z Zochą. I nawet nie gotowałam dużo. Ale chciałabym, aby jutro ktoś ugotował dla mnie :P
Freyra jak tam oglądanie GoT? Bo mnie palce świerzbią! :D
Ale się koślawo Wikingowie zakończyli. Ni przypiął ni przyłatał. grrr
U nie też są pewne przemyślenia. O mężczyznach mojego życia ofkors!
Powiem krótko. Ja ich nie znam. Żadnego. Cierpię na paskudną przypadłość wkładania ich w schemat na samym początku. Nie patrzę, nie słucham, nie poznaję. Ja decyduję jacy są. Jeśli pasują do foremki to biorę, jesli nie pasują to udaję że nie widzę i też biorę. Kurde. Wszyscy są tacy sami. Zlewają się w jednego idealnego mężczyznę. Takiego, jakiego bym chciała. Ale żaden nie jest taki. A jacy są? A kogo to obchodzi? Mnie na pewno nie. Mam gdzieś co myślą, co lubią... jeśli mają na pierwszy rzut oka kilka podstawowych cech to resztę sobie uzupełniam własnymi wyobrażeniami. I gra. Ale tylko przez chwilkę. Bo jak tylko zaczyna coś zgrzytać (a musi zgrzytać bo każdy z nich to fałszerstwo najgorszej próby wykonane osobiście przeze mnie!) to wyrzucam do śmieci i biorę kolejnego...
Pan Narciarz, Wito, Piotr Biegacz, Michał Nauczyciel W-Fu, Daario...
Trochę inaczej jest z Matem i z Duchem. Bo oni za długo przy mnie są bym mogła udawać, że jest coś czego nie ma. I wobec obu ja się buntuję. Ich znam i nie pasują do schematu. Mata długo próbowałam upychać, ale on się na dłuższą metę nie daje. A Duch to już wogóle. Duch mówi po prostu "pffff". Ich znam. Ale cała reszta... Ehhh... Muszę przestać to robić. Tylko jak? Za daleko idzie moja kreacja. Za daleko! Tworzę sobie kolejne klony. Mężczyzn, którzy nie istnieją. Teraz to widzę. Jak mało się wobec siebie różnią (oczywiście, tylko w mojej głowie).
.................................................. ....
A drugi odcinek GoT już widziałyście? Hihihihi, ja już.
Dietowo od początku miesiąca jest dobrze. Oby nie zapeszyć. Ehhh... Na wagę nie staję bo się boję.
Ale jestem zła po tym dzisiejszym biegu. Fuck, dałam ciała! A miało być tak pięknie.
O nie, nie nie.... ja jeszcze żadnego odcinka GoT nie widziałam więc proszę o cieszę :lol:
Na razie przed nami odcinek Wikingów. Ale wczoraj na lajcie oglądalismy Zombiaków, na lajcie bo musiałam wypić piwo po tym biegu - nic mnie tak nie rozluźnia jak piwo hahahahaha a do tego wchodzi jak woda :lol:
No w ogóle to zła jestem bo ten głupi sklep z butami mi nie odpisał i się zastanawiam czy kupić u nich czy w innym gdzie pisze konkretnie jaki to model. I wychodzi nawet ciut taniej. Tylko czas ewentualnego zwrotu jest krótszy bo standardowo 14 dni a w tym drugim niby 30.
A tam, zamawiam! :)
Wczoraj siedziałam i analizowałam moje treningi dwa lata wstecz :D
Widzę, że wtedy zrobiłyśmy najdłuższy trening też na 2 tygodnie przed maratonem i w podobnym czasie co ja teraz. No to może nie będzie tak źle.
Idę wypić kaweczkę bo mnie ten deszcz uśpi.
A wczoraj mieliśmy taaaakąąąa burzę!!! :love:
I grad. Już się bałam że mi roslinki na balkonie poniszczy takie kule leciały i z taką siła, że masakra. Ale widzę dzisiaj że nie jest źle.
na sekundeczkę tylko się wyspowiadać.
Właśnie zjadłam dwie porcje lodów kawowych
I zaraz zjem trzecią porcję. A może nawet czwartą. Zjem i nie zawaham się ich użyć. I będą równie pyszne jak dwie poprzednie porcje.
A potem może będę grubnąć. Ale wiem, że nie za dużo. I potem spalę to co zgrubłam. Więc nic mi nie będzie. A teraz idę.
Idę. Zjem.
Smacznego! ;)
Ja zjadłam wczoraj, cały wielki kubeczek pistacjowych Gelato czy jakoś tak. W nagrodę za bieg. A potem jeszcze dołożyłam Sunbites'y paprykowo ziołowe. Zamiast chipsów. ALe nie zjadłam całych. :)
Niobe, ważne spostrzeżenia. Świadomość spraw ma to do siebie, że przestaje się być ich niewolnikiem. Masz do wyboru, działać wg trybików, które stworzyłaś, albo wyjść z nich. Krok po kroku. Albo będziesz niewolnikiem samej siebie, albo będziesz wolna.
Pewnie! Jesteśmy na bieżąco. Ale nic nie mówimy! Ale mogę? Mogę, mogę mogę? Wikingowie lepsi! :DCytat:
A drugi odcinek GoT już widziałyście?
a ja zauważyłam, że wpadam znowu w czeluście opychactwa. Do pełna. Doprowadzam do momentu głodu, po czym dopycham na maxa :(Cytat:
Dietowo od początku miesiąca jest dobrze. Oby nie zapeszyć. Ehhh... Na wagę nie staję bo się boję.
A wczorajsze lody...............
Wiecie, nic się nie zmieniło w kwestii moich reakcji na mleczne rzeczy. Zupa zaprawiona serkiem mascarpone (zupa zrobiona z resztki zupy z przed tygodnia i z tego co znalazłam w lodówce ;)) już wyszła mi na szyi, ale jest szansa, że te krostki akurat będą krótko. A lody.... Najpierw nie mogłam usnąć. W brzuchu burczało, czułam się zmięta i nie mogłam spać (chociaż możliwe, że to akurat po czarnej herbacie, którą wypiłam niedługo przed snem. Bardziej mnie pobudza niż kawa i nie ma efektu przymroczenia), po czym..... Usnęłam. Jakaś głęboka faza snu. Coś zaczyna się dziać. Boli mnie brzuch. Diabelnie. Nie mogę się obudzić, albo budzę się i zaraz zasypiam. Nie wiem co jest prawdziwe a co nie. Wiem już, że muszę iść do ubikacji na dwójkę. SZYBKO! Próbuję wstać. Usypiam. Boli, budzę się. Budzę się ponownie, majaki senne zlewają się z bólem, boli jak diabli, wystawiam nogę za łóżko, zasypiam, boli, budzę się, głowę mam w nogach a nogi na poduszce. Usypiam. Boli, budzę się, oddycham, trochę przechodzi, wracam na poduszkę, usypiam - koniec.
Na szczęście wszystko się uspokoiło, ale rano cieszyłam się, że już nie śpię. Dwójka od rana zrobiona dwa razy już, a po zjedzeniu kolejnej porcji lodów :out: z kawą, zrobiona trzecia. Zaraz mi przejdzie. Naprawdę. Zaraz przestanę te lody zjadać. Już HA wołał, aby mu zostawić trochę. No trochę zostało :P Dokończę kartonik i już.
ej, ale dlaczego? Co było nie tak? Aż sobie międzyczasy obejrzałam. No dobrze było! A że potem stadion, no zdarza się:DCytat:
Ale jestem zła po tym dzisiejszym biegu. Fuck, dałam ciała! A miało być tak pięknie.
Freyra, ale... jaki odcinek Wikingów? Myśmy tydzień temu obejrzeli ostatni w sezonie. Coś jeszcze leci? Na czym skończyliście?
My chyba jeszcze nie skończyliśmy. Przeniesli te nieszczęsne łodzie. Zabili tego gnoja co go nie lubiłam. :)
Tak, J. mówił, ze na innej stronie oglądamy nie na cda. Ale oczywiście nazwa dla mnie nic nie znacząca więc nie pamiętam :lol:
Ja ostatnio coś spać nie mogę. Może to brak pracy? hehehehe
W ogóle skupić się nie mogę.... piję kawę. Może zaraz będzie lepiej.
Własnie mi sąsiadka przyniosła paczuszkę od listonosza. Moje włóczki. Aż 4 numery!!!! :love:
Idę maila pisac.
A, jak na łodziach to jeszcze nie na końcu. To nic nie mówię. Daj znać jak skończycie sezon. My nie oglądamy na cda. My, hm.... my sobie wypożyczamy z zewsząd :P
Ja nie wiem dlaczego jeszcze piję tą kawę. Ani mnie ona ziębi ani grzeje. Chyba muszę znowu ją odstawić by mi smakowała. Po co mam ją pić, jak mi nie smakuje? I serio, herbata robi mi lepiej na obudzenie niż kawa. I na skupienie. I na uważność. A w ogóle to może moją potrzebę rytuału i celebracji oprę na bazie herbaty a nie kawy? Ostatnio zaczęłam zastanawiać się nad rosyjskim samowarem :D Moja siostra taki miała. Ciekawe czy on w ogóle robi coś dobrego z herbatą, czy to tylko taki starodawny czajnik? Moja sis miała taki. Pamiętam. Jako dziecko widziałam. Nie wolno mi było go dotykać :P byl piękny. Moja sis robiła specjalne herbatki dla siebie i koleżanek w specjalnych brązowych filiżankach. AH!!!! Właśnie sobie przypomniałam!!!!!!!!!!!! Właśnie TAKICH filiżanek szukam! To z dzieciństwa wzięła mi się miłość do nich!!! Do tego konkretnego kształtu! Tylko ja szukam białe! Ojoooooj! Ale bym chciała takie znaleźć znowuuuuu!!!! I jak byłam dzieckiem to bawiłam się nimi w prowadzenie kawiarni! Ale samowaru mi nie wolno było i tak ruszać :P
Aaaaa!!! Masz nitki kolejne!!! Suuuuper!!! Ja już mam na bieżąco. 13 numer. W jednym miesiącu przyszły mi dwie paczuszki. Ależ ja to luuuubię! Może sobie kapcie zrobię? Chyba znalazłam w czeluściach mej pamięci informację, że mam gdzieś poukrywane jakieś wełenki :P eh, pamięć ;)
Wiecie, od dwóch godzin próbuję sobie przypomnieć co miałam wam napisać i ni huhu nie chce mi się przypomnieć.
To może potem :)
Ja mam teraz ostatni numer 9. I przyszły przekładki do segregatora :) A kiedy będą jakieś nowe druty? masz coś nowego fajnego?
Już zachorowałam na torbę na zakupy i na getry :lol: I oczywiście nowe kwadraty do zrobienia. Jeju się cieszę bo takich wzorków nigdy nie robiłam :lol:
A póki co idę skończyć sprzątać i coś zjeść ;)
Strasznie boli mnie udo. Z przodu. Czworogłowy. Do chodzenia biorę leki, a biegać się nie odważę.
Shin, czy Pan X nie chciałby pobiec nocnej połówki? Nie wspominał nic?
hmmm.... co to się stało? przeciążyłas? :-(
gupie znaki!!!!
Nie wiem. Po biegu nic mi nie było. Prysznic, lekkie rozciąganie. Relaks. A wczoraj rano udo zaczęło boleć od pierwszego kroku. Taki ostry bół przy stawianiu nogi, pośrodku uda z przodu. Ewidentnie mięsień. Smaruję naproxenem, chłodzę. I ryczę.
Kurde, nie mam pojęcia co Ci poradzić bo nigdy nie miałam czegoś takiego :-? Poczekaj jeszcze dzień , dwa - jak nie przejdzie po tym co robisz to do lekarza śmigaj w te pędy.
A Ty chodzisz jeszcze na siłkę?
Na razie odpuściłam po tym jak sie przeciążyłam i załapałam bół kręgosłupa. Nie chcę ryzykować przez połówką kolejnych 2-3 tygodni przerwy.
Czytam na necie i pisze, że ostry ból może być wynikiem naderwanego mięśnia. Biegłas ostatnio zawody, szybko zaczełaś... co było z tym trawnikiem nie tak? źle stanełaś? to może być przyczyna...
Z tego co czytam zalecają przerwę około 7 tygodni i opaskę uciskową lub tapering.
Oczywiście ostateczna diagnoza nalezy do lekarza, badanie, najczęściej usg. I wtedy wiadomo co robić.
Nie chcę straszyć i złowróżyć ale... lekarz cię chyba nie ominie. :sad:
No właśnie bez sensu było to, że z asfaltu wbiegało się na stadion. I gdyby to była bieżnia to pół biedy, ale tarsa była wyznaczona jeszcze spory kawałek za murawę, po trawie, jakieś ileśtam metrów a potem po parkowej grubej kostce. Nosz kuźwa! W ubiegłym roku było podobnie, ale w tym roku myślałam, że inaczej puszczą trasę skoro był atest PZL.
W sumie to nie pamiętam, żeby mi się tam coś z nogą stało tylko złapałam kolkę w prawym boku, aż mnie przytkało i musiałam iść.
Ja czytałam też, że czworogłowy to silny mięsień i biegacze baaaaardzoooo rzadko łapią poważne kontuzje. Naderwania to raczej piłkarze przy nagłym kopnięciu czy inni sportowcy na przykład przy zeskokach. Co innego naciągnięcia. Też są boleśnie upierdliwe. Mam nadzieję, że nie będzie tak źle.
Nooo, trzymamy kciukasy, czarujemy, chuchamy i dmuchamy, okładamy czym się da!!! Musi przejść!
Ale jakby co to wiesz... działać póki czas.
Może spróbuj bandażem elastycznym trochę usztywnić?
Bandaż kupię jutro bo nie mam w domu i obwiążę się po smarowaniu.
Nie bój się smarować kilka razy dziennie. Jak tak smarowałam kolano kiedyś. Zresztą tak było napisane na instrukcji. Nie martw się jeszcze niczym. Gdyby to było to najgorsze to myślę, że poczułabyś od razu. Masuj sobie też często. Aby krwi więcej tam dopłynęło, aby mięsień czuł się zaopiekowany. Nic się jeszcze nie smutaj. I nie jestem pewna co do przeciwbólowych. Aż tak bardzo boli? Bo jeśli nie, to lepiej wiedzieć, które kroki i jakie ułożenie nogi powoduje ból i unikać tego, bo inaczej to sobie będziesz jeszcze bardziej pogłębiała ewentualny uraz i nawet nie poczujesz.
Tak Freyra, zołzo upierdliwa :love: rozciągam się. Tak jakby.... Tak naprawdę to za mało. Naprawdę próbuję się zmusić do pół h dziennie. Od początku tygodnia raz rozciągałam się pół h, raz 10min i raz 3 min..... Dziś dołożę sobie jeszcze parę minut, chociaż po biegu to ładnie wszystko naciągnięte. Jutro zrobię to co trzeba.
Dziś przebiegłam się kontrolnie. Kurde, nie jest idealnie. Nie bolała mnie pachwina, a robiłam moje podbiegi, ale coś czuję, że jestem na granicy w kolanach - obu. Jedno urazowe lewe, i drugie standard prawe. Dziś naciągnę raz jeszcze te miejsca tak jak umiem.
Co do pachwiny, wiecie kiedy boli? Jak chcę udo rozciągnąć, zegnę nogę do pośladka i przyciągam nogę. I wtedy boli. Bardzo. Nie wiem nawet do końca jak to się zrobiło. I ciągnie mnie aż po samą .... no.
Aha. Na maraton będę miała @ :cry: Jak nie urok to sraczka normalnie.... Ale doooobra. Na przeciwbólowych polecę. Ej, czy ja przypadkiem na Górze też nie miałam @? I jak smarkałam to jeszcze mówiłam, że chyba przeciekam? :D Boszszsze Boszenoooo!