Wsparcie jest na pewno :) Jak by go mogło nie być ;)
Na jakiej Ty dietce jesteś? Bo już 1000 kcal...
Wersja do druku
Wsparcie jest na pewno :) Jak by go mogło nie być ;)
Na jakiej Ty dietce jesteś? Bo już 1000 kcal...
dietka... 1000kcal-1200kcal, ale ostatnio nawet czasem nie ma 500kcal, tyle co zdarze w domu sniadanie zjesc
dojezdzam do szkoly 40km i nie mam kiedy obiad zjesc, ale staram sie nie przesadzac
Łomatkoboskaczestochowska... 40km... To z 2-3 godziny dziennie w autobusie...
Ciekawe, chciałabym przez jakiś tydzien tak pożyć :D
Ooo, ja nie... Trzeba przyznac, ze to bardzo meczace... Kurde, wolalabym juz mieszkac na stancji...
no zdecydowanie wolalabym mieszkac w internacie.. dal mnie nawet 20 km to bedzie troche duzo dojazdu (prawdopodobnie ide do liceum w takiej odleglosci ode mnie) :roll:
Phantomette, to bierz chociaz cos do szkoly, kanapki jakies czy owoce, bo kurcze na 500 kcal to sobie metabolizm rozwalisz (nawet sobie mozesz wieczorem szykowac jedzenie na rano, jesli rano sie nei wyrabiasz..). A co do wazenia, to tak jak mowi Luzia, nie rob tego za czesto, bo codzienne wahania to norma :)
ja bym chciala w internacie, za granicą..w Anglii...
ohoho to by było :roll:
ja tez bym wolala w internacie...
w pociagu jestsm 1.30h, potem musze na stacje isc i do szkoly, a potem wrocic to nastepna 1h, ale juz sie pzyzwyczailam
od jutra zaczne porzadnie zdrowo jesc
dzis jeszcze dojadlam roche wafelkow, kromke z nutella i wilka miche musli z mekiem,,, no to chyba bedzie 1500kcal...
od jutra walka zaczyna sie od nowa, a w srode urodzinki babci...
no to mozna powiedziec wyjasnila sie sprawa wahania wagi, bo zdaje mi sie, ze to od tego, ze raz jesz 500kcal a raz 1200..
Hej, jestem tutaj nowa. Dietę rozpoczęłam dopiero trzy dni temu, więc co tu mówić... Chciałabym przyłączyć się do sympatycznego grona, tylko jeszcze niezbyt wiem jak to zrobić.
Może napiszę coś o sobie, więc jestem maturzystką, przygotowuję się na AM, uwielbiam spacery, książki i dobrą muzykę. Jestem niepoprawną romantyczką, uwielbiam marzyć.
Poza tym ja tez dojeżdzam do szkoły 40 km :) Codziennie nawet. Można się przyzwyczaić, jestem tego żywym przykładem. Ma to swoje dobre strony - opanowałam np spanie w trzęsących na wszystkie strony, rozklekotanym autobusie, spanie na stojąco w tłoku i spanie z głową na zimnej szybie... Może mi sie kiedyś w zyciu jeszcze to przyda <ale mam nadzieję, że nie>
pozdrawiam wszystkich serdecznie
Alex
witaj alexz, najtrudniejszy jest poczatek, ale dojezdzanie mozna obrocic na swoja strone i dobrze wykorzystac
ja dojezdzam dopiero od wrzesnia i jeszcze sie przyzwyczajam, ale probuje z tego korzystac tak, zeby dieta dawala skutki
powodzenia