Ja wyeliminuję serial i znajdę godzinkę na ćwiczenia :D
Wersja do druku
Ja wyeliminuję serial i znajdę godzinkę na ćwiczenia :D
No to piękne postanowienie ;)
Tak narazie jest w teorii, zobaczymy w praktyce ;)
Zawsze można ćwiczyć oglądając TV :twisted: (oczywiście wariant możliwy tylko w domu xD)
Heh...co racja to racja. Ale ja przy tv nie będę ćwiczyć bo zawsze ktoś się kręci i przeszkadza :x
aha :x
ja dzięki Bogu mam TV w pokoju, nikt mi nie przeszkadza :twisted:
Tak jak myślałam, resztę dnia spędziłam obijając się. W ogóle nie otworzyłam książek :? A to dlatego, że mam świadomość, że mam jeden tydzień wolnego od sprawdzianów :D
Na obiad zjadłam takie coś z kurczaka, papryki i selera naciowego z sosem pomidorowym. Pycha! Nie wiem jak to nazwać, po prostu takie danie.
Później zjadłam duuużą porcję ogórków kiszonych, a na kolacją pół grejpfruta i kubek podgrzanego mleka czekoladowego (czyli po prostu kakao). Myślę, że było 1000, może 1000 z kawałkiem.
No to pięknie! Tak trzymaj! :D
Zastanawiam się tylko, czy dam radę schudnąć 5 kg w 4 tygodnie...
Ale jak uda mi się tylko 4 to nie będę płakać. Nie spieszy mi się aż tak. Wolę, żeby efekt był trwały niż żeby był szybki i żeby potem wszystko wróciło.
Bardzo ładnie dzisiaj :D A schudniesz 4 kg i będzie dobrze :D
bedzie git
Jestem na siebie zła, bo za późno zjadłam kolację. Dopiero przed chwilą. W ogóle znowu nie stosowałam się do godzin jedzenia... Na początku może i tak, ale potem już niebardzo... W ogóle było dzisiaj tak jakoś... Jabłkowo.
6:50 - pół grejpfruta, activia, duże jabłko, marchewka - 300 kcal
9:35 - maca - 68 kcal
13:30 - pomarańcza - 80 kcal
16:10 - koper włoski z suszonymi pomidorami, sosem pomidorowym i ogroooomną ilością sera, jabłko - 400 kcal
19:10 - pół grejpfruta, 2 jabłka, ogórek kiszony - 275 kcal
Razem: 1123...
To jeszcze nie tak późna pora jak na kolację.. Ja wczoraj zjadłam koło 22, więc porównaj :? Rzeczywiście miałaś dziś bardzo owocowy dzień.. W sumie ja też.. chlebowo-owocowy.. 2 banany i 2 jabłka -> do mnie to niepodobne :P
ee no nie bylo w sumie tak zle:)
Przecież dobrze jest :>
a 19 nie jest jakąś strasznie późną porą na kolację... :twisted:
No, 19 to jest nadal gites :P
Mikołajki :D :D
Dostałam bluzę.
Jeśli chodzi o dietę, ściśle się jej trzymam już od ponad dwóch tygodni. Postanowiłam, że w każdą środę będę jadła na śniadanie choca minis :D . I zjadłam:
oczywiście pół grejpfruta, płatki z jogurtem, ogórki kiszone i marchewkę. Ok. 300 kcal.
Zapowiada się przyjemny dzień. Chociaż nic nie umiem :P
Zauważyłam, że między mną i takim kolesiem, który mi się podoba może coś jednak będzie :) Poczekamy i zobaczymy :P
Co tam u was? Jak prezenty? Jak dietka? Życzę udanego dnia ;*
widze ze sie romansik szykuje :)
have a nice day :)
Dzięki. Narazie nie chcę zapeszać :)
hotchocolate, gratuluję pięknego śniadanka :D
A ja dziś poszłam do szkoły w zielonych kolczykach.. niedługo potem dostałam od koleżanki z klasy w prezencie zielone kolczyki.. no i słodycze :wink: A na zakończenie szkolnego dnia, od swojego słodkiego.. zielone kolczyki + gumy :D
Więc mam zapas zielonych kolczyków.. 8)
J'amie des boucles d'oreilles.. :twisted: W ogóle kocham kolor zielony :)
Te słodyczki mi nie podpasowały :wink:
mam nadzieje ze pozostala czesc dnia rowniez taka wspaniala:)
u mnie ok prezenty ok;] nie pytali mnie i jest miod;]
Hey piękna :* ja w szkole dostałam takiego reniferka-sakrpete ze słodyczami hehe a od rodziców takie śliczne perfumy ;] a z dietką mi słabo,pozdrawiam:*
I jak tam, hotchocolate?
Właśnie, Czekoladko, co tak milczysz?:D
gdzie się podziewasz? ;>
Nom co to ma być?
Opuściłaś nas :cry:
Łeee :cry:
Nie no, pewno niedługo wróci.. może teraz musi powalczyć w samotności z kilogramami :wink:
Cholerna dieta. Uciekłam. A szło tak dobrze! Mój upadek zaczął się właściwie już w nocy z 8 na 9 grudnia... Koleżanki z klasy przyszły na noc i obrzarłyśmy się do bólu. Później już nie mogłam wrócić...
Przyszły święta... Zaczęłam wszystko odkładać na później... Zupełnie jak kiedyś.... Było mi wstyd tu wrócić... Suszona pisała esy, a ja nie mogłam odpisać bo po prostu zabrakło odwagi...
Potem były ferie. Myślałam, że na nartach zrzucę troszkę ciałka. Skądże znowu! Okropne włoskie jedzenie zrobiło ze mnie jeszcze większego tłuściocha. Posiłki dwa razy dziennie, ogromna kolacja trwająca od 19:30 do 21 (!) Nawet kilka godzin dziennie spędzonych na stoku nic nie zdziałało.
Ahh... Znowu jestem takim grubasem jak wcześniej. Waga pokazała 75 kg. Masakra.
Kolejny powód dla którego nie wróciłam wcześniej? Cóż, nie było mi tak źle z tym sadełkiem. Okazało się, że jest kilku chłopaków, którzy albo tego nie zauważają, albo po prostu im się to we mnie podoba. Haha. Mało tego. Nie mogę się zdecydować którego wybrać! :P
Chociaż prawdę mówiąc jest mi całkiem dobrze samej. Nawet polubiłam siebie samą. Może o to w tym wszystkim chodzi? Najpierw pokochać siebie, a potem udoskonalać? Tego jeszcze nie wiem. Zobaczymy.
Czy któraś z Was pamięta może, że miałam kiedyś w planach zapisanie się na capoeirę? Jeśli pamiętacie, to pewnie dobrze wiecie, że nic z tego nie wyszło :) Teraz Wam powiem, że bardzo się cieszę, że skończyło się na planach. Zamiast tego zapisałam się na kurs salsy :) A dzisiaj udało mi się wyciągnąć od rodziców 105 zł na karnet na siłownię/aerobik bez ograniczeń. Dla czystej przyjemności. Bo naprawdę to lubiłam :) I jutro idę. Oczywiście, wracam do diety. 1000/1200/1500 kcal. Tego jeszcze nie wiem. Okaże się jutro. Chciałabym do lata ważyć jakieś 55 kg.
Naprawdę Was za wszystko przepraszam. Byłam okropna. Proszę, przyjmijcie mnie do siebie jeszcze raz.... Widzę, że dużo się tu działo. Doszło parę nowych osób, mam nadzieję, że dietkuje Wam się dobrze. ;*
Podziwiam osoby, które dotarły do samego końca :D
Ja bardzo trzymam za ciebie kciukasy !!
wiem co to znaczy bo mi już kiedys rok temu udalo sie osiagnac cel i przytyc :?
Za małe ciuchy, glupie komantarze...przerabiałam to =/
Ja zaczynam, naszczescie nie z tak duza waga jak rok temu ale tez za duza ;/
Mam nadzieje ze wreszcie zaczne :roll:
Trzymaj sie i powodzenia życze.
przeciez to forum nei jest od tego, aby sie go bac... no wiesz to jest Twoja sprawa i nawet jakby Cie ktos opieprzyl, to i tak Twoj wybor, wiec nie bylo przed czym sie chowac.
nie wazne, ile wazysz, najwazniejsze, jak sie w swojej wadze czujesz :D
ale tarz bierz sie za siebie, bo do wakacji pozostalo jakies 5 miesiecy ;] nieciale :D
5 mieśecy i jakieś 7kg do ideau mojego :D hehehe :D no ale zobaczymy po tych 5kg:d
Tak, wiem, że to moja sprawa i sama sobie wyrządziłam krzywdę, ale już wróciłam. Wróciłam i zrozumiałam parę spraw. Myślę, że dam radę. Tyle razy próbowałam i za każdym razem tak mówię, ale to jest nieważne :P Opieprzajcie mnie ile chcecie :D
nei no, nikt Cie chyba nie opieprzy, przynajmniej nie ja :P
Ale jak jest ktoś chętny do opieprzania, to proszę bardzo. Przeżyję :D
Ojej, przydałoby się nadrobić zaległości... Nie mam pojęcia jak sobie radzicie. Jak wam się będzie chciało to napiszcie mi co straciłyście, albo jak Wam się udaje utrzymać wagę, bo chyba nie dam rady przeczytać tych setek stron zapisanych przez te prawie dwa miesiące...
hah na moim watku ze 100 stron poszlo od Twojej nieobecnosci :P no ja dojechalam do 50,5 ale przez tydzien w 2 tyg ferii tyle ciotka we mnie pchala, no w sumie sama w siebie pchalam, z emi cos wrocilo, nie wiem ile, nie wazylam sie i tego rpzez najblizsze 2 tygodnie nie zrobie :P z abardzo sie boje haehe
Gratuluję tego 50,5. Co do tej ciotki to może spróbuj omijać wagę przez jakiś tydzień?
gdzies za 2 tyg sie zwaze...
Dobry pomysł. Nie zniechęcisz się przynajmniej. :)
Zaczęłam. Znowu. Dzień nie był do końca dietetyczny, ale sporo ćwiczyłam.
bardzo sie cieszymy ze juz jestes
dzisiejszym dniem sie nie zamartwiaj bo bede lepsze;]
POWODZENIA