Eeee no gratki straconego kilograma! :D
Wersja do druku
Eeee no gratki straconego kilograma! :D
Miłego dnia życze:*
Ps. Zapowiada się super :D
Dzień zakończony z 1000 kcal, czyli prawidłowo :).
Był rowerek (18 km), bieganie i będą jeszcze brzuszki.
Jej, jaki dzisiaj był upał. Myślałam, że nie wyrobię w domu. A tutaj nie ma z kim wyjść, bo gdzie to może i by było. Jakoś nikomu szczególnie nie chce się ze mną utrzymywać kontaktu. Denerwujące, że zawsze to ja muszę być tą osobą, która bardziej się angażuje. Zarówno w przyjaźni, jaki i w związkach... Głupi nadwrażliwiec ze mnie :( .
no u mnie etz byl dzis choelrny upał w pracy to sie lałom z Nass dosłownie...:/ nawet klimatyzacja nic nie dała :/ ehhh
ale dzionek zakonczylas slicznie:)
Taa..dzisiaj była masakra z 30 stopni xD [uuu'].
No i się troszke opalałam :). Musze nóżki opalić bo mam takie blade..oj :roll:
To moze sie tak nie angazuj i pozwol czasami kolezanka i kolega za toba potesknic :)
Ładnie cwiczysz...:)
gratulacje:)
zazdroszcze zapału do ćwiczeń!
Ha, nareszcie trochę chłodniejszy dzień. Będę miała motywację, żeby posprzątać w domu. A znając życie trochę mi zejdzie, zanim wszystko zrobię...
W dalszym ciągu jest mi jakoś smutno. Już od wczoraj. Okres się zbliża, czy jak? Właściwie to się zbliża, bo tabletki teraz biorę. Nic to, albo poczytam coś lekkiego dzisiaj albo obejrzę jakąś komedię. Może przejdzie.
Dzień rozpoczęty od 390 kcal.
Milego dnia ;);**
halooooo usmiech prosze..a nie smuteczki!!
Miłego dnia ;*
I uśmiech na twarzy xD
<głaszcze>
glowa do góry kochana:)
miłego dnia:)
główka do góry
na smuty dobra komedia albo ksiazka jak piszesz lub wypad ze znajomymi na piwko albo do dyskoteki :D u mnie działało
Ale jak ma sie dołki to u mnie tylko dobra ksiazka :)
i jak lepiej?
bo czytałam że jest coś takiego jak depresja letnia!
Dzisiaj dalej jest tak sobie. Nie wydaje mi się, by to była depresja letnia, po prostu jakiś taki dół. Pewnie chodzi o to, że się boję, co będzie ze studiami, czy się dostanę tam, gdzie chcę, a poza tym sypie mi się w związku i też nie wiem, co z tym fantem zrobić...No nic, jakoś będzie mam nadzieję. Tak, czy inaczej.
Dzisiaj zaczęłam od 450 kcal.
Niedługo zmykam na miasto po jakieś drobne zakupy ;).
Miłego dnia :).
no pewnie jednak stres daje CI znaki w postaci smutkow...ale bedzie dobrze kochana!!:);*
http://img145.imageshack.us/img145/7...umina1auf3.jpg
główka do góry...
bedzie dobrze...
a jesli chodzi o zwiazki... :cry: to... ehh...
no nic nie martw sie
Wiecie co? Jednak dopatrzyłam się jednego pozytywu w całej sytuacji. Pierwszy raz nie zajadam smutków czymś słodkim. Zazwyczaj jako pocieszacza używałam tabliczki mlecznej Milki i często czegoś jeszcze (np. wafelków, chipsów, ciasta, ciasteczek ). Obowiązkowo było też kakao. Masakra...
Właśnie wróciłam z biegania. Pojeździłam też dzisiaj na rowerze - zwykłym, bo jechałam na działkę rwać porzeczki (cała się upaćkałam tym badziewiem :roll:), potem też stacjonarnym (dzisiaj tylko 14 km). Jeszcze porobię brzuszki pod wieczór i może, chociaż bardzo wątpię, wskoczę na stacjonarny i pyknę trochę.
Zjedzone ogólnie 1380 kcal. Trochę więcej niż moje zwykłe porcje w ostatnim czasie, ale co tam. Grunt, że zdrowe było.
Czemu zawsze tak jest, że kiedy potrzebujemy wsparcia, facet musi zawodzić na całej linii i okazywać się kompletnym idiotą?
Nienna to widze dzionek udany :) super xD
Bo faceci to inna rasa wogóle :D
Z tym ile już spaliłaś a ile zjadłaś wystarczyło by spalania na dziś :wink: .
A faceci...hmm...zakodowane genetycznie? Nie umiem sobie tego wytłumaczyć :twisted:
kochana niestety faceci nie zawsze Nas rozumia... ale czasem ztreba im dac wskazowke ze sie ich potzrebuje:P:P
noo to dzis ruchu byloo:)
a jakie prozeczki rwalas ?biale?czerwoneczy czarne?:)
ładny dzionek...
och... faceci...
z nimi niestety tak juz jest...;/
pozdrawiam:)
Uf...I trochę mnie nie było.
Musiałam pewne sprawy poukładać, bo niezły mętlik miałam, a poza tym wyjechałam na trochę do rodziny, bo już nie mogłam wytrzymać w domu...
Teraz już się trochę ogólnie wszystko wyklarowało.
Na studia papiery złożyłam, a związku obecnie już nie ma. Ta myśl boli, ale sądzę, że mi minie za jakiś czas.
Przez czas nieobecności starałam się nie zaniedbywać diety i ćwiczeń.
Teraz jest 51 kg.
Dzień rozpoczęłam od 450 kcal na śniadanie :).
fajnie ze juz wróciłas
tak rozstanie boli... ale to mija z czasem...
swietnie ze cwiczysz i 3masz sie dietki:)
Super, że wróciłaś :) I że nie zawaliłaś dietki, gratulacje :) Miłego dnia :*
ładnie ładnie dietkujesz.
Co do rozstania... widzisz czasami lepiej powiedziec - DOŚĆ - niz potem płakac jak ja... ja mimo ze kochałam chciałam sie z nim rozstac lecz mnie zatrzymał proszac bym nie odchodziła a teraz... sama wiesz
Czasami decyzje o rozstanoiu sa ... dobre
miłego dzionka ;*
Teraz skup wszystkie siły na diecie zajmiesz się ćwiczeniami i nie będziesz rozpamiętywać tego co było, ból zostanie ale z czasem będzie mniejszy.
Racja, teraz skupię się na diecie.
Nie twierdzę, że jak dieta pójdzie dobrze, to i wszystko inne się ułoży, ale i tak, że tak się wyrażę, nie mam obecnie nic lepszego do roboty. A dieta wyjdzie z korzyścią dla ciała, przypuszczam ;).
Odpowiednia napewno ;)
oo jak fajnie ze wróciłas.... gratuluje wagi i ćwiczeń :)
a co do zwiazku...ja wiem ze boli ale z czasem mija...napewno minie choc to smutne ...;*
http://www.stlouishomesmag.com/images/tea5.jpg
asq25 - dzięki :). Wiem, że ból minie, ale do tego niestety potrzeba czasu. Nie wiem, ile ja tego czasu będę potrzebowała. Tydzień, miesiąc? ;)
Po obiedzie mam na koncie jakieś 780 kcal. Jeszcze chyba dam zmieszczę w limicie jakieś dwa małe posiłki.
No i pojeździłam na rowerku - 19,5 km.
Chyba się wybiorę na jakiś spacer. Pogoda na szczęście poprawiła się na tyle, że mogę wyjść.
Nienna ból zawsze mija, ale nie wiadomo czy zawsze nei będzie żal...wspomnienia zostaną... a one zawsze będą boleć...i choć rany trochę się podgoją to blizny zostaną...
Tak rozzstanie boli, ale powiem ci tak każdy chłopak jest dupkiem i nie warto się nimi przejmować... Ja tak uważam i twierdzę, ze każdy dupek niech się wypcha i wara odemnie,
Biziu masz dużo racji :wink:
pamietam ze po moim pierwszy rozstaniu bolało cały rok...cały rok straciłam na opłakiwanie ehhh no ale było mineło hihihih:P
kochanatak jak dziewyczny pisze rany zawsze roztsana i beda bolec...ale życie toczy sie dalej...jak jestescie sobie pisani to bedziecie :P
milego dnia;)
http://i.timeinc.net/recipes/i/recip...u-633460-l.jpg
Dzisiaj już lepiej. Obudziłam się w dobrym nastroju i stwierdziłam, że nie ma co smęcić. Widocznie tak miało być i koniec :).
Jestem po śniadanku - 420 kcal :).
Niedługo zmykam z domu na miasto, zakupić jakiś prowiant, bo w lodówce pustki. Chyba zrobię dzisiaj jakąś sałatkę, chęć mnie naszła na eksperymentowanie w kuchni.
Miłego dnia kochane:*
Takie nastawienie to podstawa :)
Zmykaj na miasto zmykaj :) i kupuj jedzonko i ogladaj ciuszki :P