jestem beznadziejna, takiego kompulsa miałam, ze szok
ale ze mnie cienias :/
i ja twierdziłam, że świetnie sobie daję radę i nie rozumiałam jak ktoś pisał, że się masakrycznie objadł..... a jednak tak można i to łatwo.

na śniadanie zjadłam 440kcal

a o 10:30 zjadłam 760kcal:/ - no po prostu świeetnie:/
w jednym momencie na stojąco przy lodówce pożarłam tyle, że nawet nie czułam smaku:/
tyle zjadłam w jednej chwili.... super mi się odłoży:/
to było bezsensowne;/

no i choelra jasna, mam już cały limit 1200kcal , jestem beznadziejna:/
mogłabym nic nie zjeść do końca dnia, ale opuszczać posiłków się nie powinno:/
sama nie wiem co robić........................................
jak mogłam tak zawalić sprawę...całą drogę do domu myślałam o swoich udach i brzuchu a potem się obżarłam:/


no i teraz waga na bank mi nie spadnie - zasłużyłam sobie na to
ja chcę być szczupła... a dzisiaj w umyśle zawitał u mnie mega grubas