Aga mam tak samo :( jeden dzień zawalony a drugi dobry :( damy rade:*
Wersja do druku
Aga mam tak samo :( jeden dzień zawalony a drugi dobry :( damy rade:*
Taaa... dziś miało być ładnie. A już zwaliłam nawp**rdalałam się ciastek :/ dobrze, że rano a nie na wieczór - przynajmniej spalę...
Trudno. Nie mam żadnej motywacji do tego odchudzania :( jeszcze bardziej dołują mnie te moje porażki, dołki, upadki, wpadki... Dziś pewnie znów będzie jakieś 2000.
nio to bd 2000kcal czyli Twoje zapotrzebowanie :D
a wpadki masz bardzo czesto czy teraz poprostu taki okres ze Ci dietka nie idzie??
Nie zakładaj z góry, że będzie źle :(
Jak się postarasz to na pewno dasz rade i zjesz tyle ile ty chcesz! Postaraj sie, 3mam kciuki ;*
Pierwszy tydzień był bez wpadek - wszytko fajnie, ładnie [nie wiem ale coś mnie motywowało i pchało do przodu], potem pod górkę. I coraz częściej zdarzały się dołki, najgorzej po świętach...
Zresztą najgorsze jest to, że ja wprost uwielbiam słodycze i ciasta. Np. batonów i lodów w ogóle nie jem, ale jak coś w domu jest i powiedzmy leży na stole - nie potrafię sobie odmówić. A jak wezmę już jedno, to i następne...
ja tez tak czesto mam ze jak zawale jeden dzien to pozniej juz mi ciezko wrocic nastepnego dnia do dietki :( a to wlasnie blad, bo nie wolna sie zalamywac tylko ciagle pruc do przodu :D :D
Powtarzam się po raz kolejny, ale co tam. Moim zdaniem bez sensu jeść raz 1200, a raz 2000. Lepiej zwiększ do 1600 kcal i uwzględnij sobie powiedzmy, że na podwieczorek możesz zjeść ciastko albo wafelka. Ułóż sobie wszystko tak, żeby to, czego nie umiesz sobie odmówić mieściło się w limicie.
Schudniesz, a przy okazji nie będziesz miała ciągle doła, że zawalasz.
dobra rada bo jedzac kazdego dnia inna dawke kalorii nie schudniesz ,organizm nie potrafi zareagowac pogubil sie
Dynia dobrze radzi :]
I ja posłucham się Dyni chyba :) od jutra.
Bo dziś daje sobie święty spokój z dietą, odchudzaniem i kaloriami...
Wszytko już było: i delicje, i rodzynki w czekoladzie, i kilka kawałków szarlotki, i jakieś inne, i nawet orzeszki ziemne też były :lol:
Jakieś 2500kcal. Jak nie więcej... K*rwa :/
Może nie przybędzie mi w udach od tego, bo w brzuch i biodra może pójść :) oby nie w uda...