wiesz co, ja czuję się podobnie :/
dlatego wybieram się do psychologa, który zajmuje się zaburzeniami żywienia, tylko najpierw muszę na niego uzbierać. jestem o krok od bulimii, zdaję sobie z tego sprawę.
u mnie też od jutra, jak zawsze..
Wersja do druku
wiesz co, ja czuję się podobnie :/
dlatego wybieram się do psychologa, który zajmuje się zaburzeniami żywienia, tylko najpierw muszę na niego uzbierać. jestem o krok od bulimii, zdaję sobie z tego sprawę.
u mnie też od jutra, jak zawsze..
Ja jakoś się do tego psychologa nie mogę wybrać. Nie dlatego że się wstydzę, ani że nie mam kasy, lecz dlatego, że ciągle wydaje mi się, że sama sobie porzadzę...
Wiem, jak się czujesz...
Też czuje się wrakiem człowieka.
Odebrali ze mnie całą chęć do życia...
Ryczę ciągle, udaje, że jest okey.
Ale to nieprawda...
Tak naprawdę jest coraz gorzej
:cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
Przez jedno słowo straciłam powody, by żyć... :cry:
Hmm.. wypryski moga być od czekolady... tak mi zawsze mówili.
Ale Nika, spokojnie. Po pierwsze nie płacz, będzie ok. Od jutra obie zaczniemy :) może na początek głupie nie jedzenie słodyczy co?
liczenie kcal. mnie przeraża tym bardziej że dzisiaj zauwazyłam że lion ma tyle samo kcal co 500ml tymbarka :shock: Po prostu jestem zszokowana ;/
A wlaśnie pamiętaj, ze zawsze możesz wygadac mi sie na gg lub jak się zobaczymy :)
Najważniejsze to nie załamywać się.
3m się ;*
A ja słyszałam, że czekolada nie szkodzi, tylko tak gadają.
Ale czy to prawda, nie wiem...
Oj devise, tylko widzisz, u mnie taka dieta nie istnieje. Muszę być idealna i tyle. Samo niejedzenie słodyczy mi nie starczy - co z tego, że nie zjem czekolady, jak zamiast tego zjem kilka kanapek z czymkolwiek? Na to samo wyjdzie. Wiesz przecież, jak wyglądało moje odżywianie jakiś czas temu... Wiele bym dała, aby znowu takie było. Jednak utrudniają mi to rodzice(muszę jeść normalny obiad, nie ma mowy o jakimś odsączaniu tłuszczu, ciągle kupują mi jakieś słodycze itd...)
Jeżeli jutro się nie uda, będzie źle. Bardzo źle. Czasami boję się, że moje uczucie uchodzenia ze mnie życia, to nie tylko uczucie. Bo samo ze mnie nie ujdzie, ale jestem zdolna temu dopomóc.
Nika, Twoje problemy wynikają tylko z braku samoakceptacji i zaburzenia żywienia? Może jest jeszcze coś innego, co trzeba zmienić? Może wówczas wszystko zacznie wracać do normy/
Trudno się akceptować, gdy wygląda się tak ja ja obecnie. Gdy ważyłam 46 kg w pełni siebie akceptowałam. Więc to nie jest tak, ze w moich oczach zawsze jestem nieidealna...
Ehhh Nikuś wiem co czujesz... <przytul>Cytat:
Zamieszczone przez Nika1990
eh, jakbym słyszała siebie.Cytat:
Zamieszczone przez Nika1990
w ogóle, czytając Twoje posty widzę siebie.
może nie to o braku chęci do życia itp, to było jakiś czas temu. teraz jestem w miarę szczęśliwa, ale jeżeli chodzi o bycie perfekcyjną, to cóż. cięgle tego pragnę i ciągle zajmuje mi to sporą część życia.
też byłam kiedyś grubiutka, schudłam do 46 kg, nawet mniej. byłam szczęśłiwa jak nigdy. mimo, że ludzie mówili mi że jestem za chuda, że popieprzyło mnie z tym niejedzeniem słodyczy, chleba bla bla. ciągle liczylam kalorie. a teraz?
a teraz ważę 60 kg. z porywami wcześniej na 62 kg ;/ no kochana, zaliczyłśmy mocne jojo. teraz jakoś tam jestem na diecie, nie ważyłam się to nie wiem. może trochę mniej niz 60 mam. ale mówienie sobie 'od jutra' jest moim fatum od ehh... 2 lat ;/ i właśnie dlatego tak wyglądam teraz. nie akceptuje tego. bo dla mnie tłuszcz nie jest do zaakceptowania, a okrągła dziewczyna nie jest atrakcyjna. w sensie ja, jako okrągła. bo ktoś inny może wyglądać z tym ładnie. ale mi ze soba jest źle. eh, te cholerne zaburzenia odżywiania.
postaraj się wziąć w kupę ;* mamy wiosnę. jest ładnie. jak już zaczniesz dietę naprawdę to będzie łatwiej. wytrwaj te pierwsze 3 dni i już jest lepiej. ja tak mam. wiem, że dalej jestem gruba, ale cieszy mnie to, że jestem na diecie bo coś z tą grubością robię! czyli, że bedzie lepiej. optymizmu :) i trzymaj się.