ciao
jedni mnie byc moze pamietaja, drudzy nie, ale to nie ma teraz znaczenia
jestem cindy i powrocilam by walczyc dalej

w zeszlym roku schudlam do 51kg, potem byla wycieczka z rodzicami do Rzymu i sie przytylo do 55kg jak zobaczylam ta 'paskudna' liczbe na wadze to od razu poinformowalam rodzicow o tym ze przechodze na diete na ktorej oni sa od kilku lat (dieta Kwaśniewskiego) rodzice sa szczupli wiec ja tez bede - tak wlasnie wtedy myslalam, ale sie pomylilam dieta mi tylko zaszkodzila bo przytylam na niej jeszcze wiecej wiem ze to nie jest tylko i wylacznie wina diety, bo to ja jadlam mimo wszystko slodycze itp. ale chodzi o to ze na tamtej diecie nie potrafilam dluzej wytrzymac bez podjadania. stwierdzilam ze z powrotem wroce na 1200kcal, ale oczywiscie obawialam sie reakcji rodzicow na to (to jedyna sprawa o ktorej nie lubie z nimi rozmawiac), wiec napisalam list do nich przeczytali go, nie krzyczeli tylko powiedzieli ze szanuja moja decyzje i ze powinnam zrobic to co uwazam za sluszne
jeszcze tego samego dnia zmienilam odzywianie i jestem na dietce 1200kcal od tygodnia :P
jeszcze sie nie wazylam zeby sprawdzic 'efekty', bo bylabym masochistka wazac sie dzien po swietach, wiec wage urochomie dopiero w poniedzialek

moj cel to oczywiscie 50kg, ale przy wychodzeniu mam zamiar stracic jeszcze z 2kg tak do 48

bijcie mnie jak wam kiedys powiem ze jestem dalej gruba i chce schudnac do mniej niz 48kg ok?

zycze was i sobie powodzonka [/list]