Witam... mam problem.... Dwa tygodnie temu byłam na weselu... wesele, jak to prawdziwe wiejskie wesele zaczęło się w sobotę i potrwało do środy. Nie powiem, nie żałowałam sobie alkoholu, i juz w poniedziałek całkowicie straciłam apetyt, na cokolwiek. Po powrocie wybrałam się na pizze, mając nadzieję ze takie niezdrowe kaloryczne jedzonko cos pomoże. I nic, nie przełknęłam nawet kawałka. Zmuszam się do jedzenia, ale to niewiele pomaga, mój reko0rd to pół talerza rosołu. Dzisiaj zaczęło mi sie krecic w głowie, nie mam na nic siły, nawet ciężko jest mi logicznie myśleć. Najgorsze jest to, ze za ydzień piszę maturę, a w takim stanie nie da sie uczyć!! ani nawet wysiedzieć w szkole. Byłam u lekarza i dostałam skierowanie do szpitala, na kroplówke i badania psychiatryczne, ale nie moge sobie w tej chwili pozwolic na taki luskus jak leżenie. dosć ciężko pracuję, ale za dobre pieniazki - wykańczam wnętrza, a to wymaga sprawnosci i sily fizycznej. MOze ktoś zna ratunek inny niż szpital i psychatra? tylko bez rad typu zjedz coś, to ci sie lepiej zrobi, bo bardzo bym chciala zjeść cos....