Niby w ciągu dnia wszystko moze być ok, ale czasami wystarczy jedno ciasto, jedna kanapka za dużo i nagle wszystko zaczyna się sypać
święte słowa... ze mną niestety tak jest.
czytałam gdzies na "anonimowi żarłocy", że żeby się wystrzegać napadu to trzeba się wystrzegać "pokarmów-zapalników"...
ale co zrobić, jak dla mnie wszystko jest takim zapalnikiem?


a dziś pozitiw...
nie liczyłam kalorii.
skupiłam się, żeby ni było napadu nr.3 i się udało.

zjadłam trochę musli, mleka, 2 jogurty, bułke z serem oraz 3 małe szklaneczki soku z grejfrutów + kika paluszków + 4 kostki czekolady z Kotem
i dobre jest.
jakbym się miała wystrzegać tych paluszków, to jakby sobie poszedł to bym się rzuciła na całą paczkę a to 300g było... a tak skończyło się może na jakichś 50g :P

ćwiczeniowo to chyba duży plus.
musiałam się dziś wyszaleć.

2 godziny koszenia kosiarka spalinową 2 tygodniowej trawy sięgającej za kostki sporej działki z dużą ilością manewrów okołodrzewkowych
30 minut plewienia i robienia przy tym wypadów i przysiadów
1,5 godziny grabienia tej koszmarnej trawy a była WSZĘDZIE bo była mokra i kosiarka jej nie odrzucała daleko...
3x 8min abs
wszystko robiłam jedno po drugim i W OGÓLE NIE BYŁAM ZMĘCZONA. chciałam jeszcze pobiegac z minimum 30 minut ale Kot miał przyjść i bym nie zdążyła.
ale spacer był



jestem boska

a z tymi słodyczami - ja nie lubie ani dżemu ani miodu, no a lodów to ja nie uważam za słodycze tylko swoistą porcję białka

______________
Mogę, bo chcę... a jak chcę to potrafię!!!

wiek: 18 lat
wzrost: 175cm



Tu jestem
Wielki powrót bucika marnotrawnego...

MOTYWACJA tak będę wyglądać :P