-
Pisze to i płacze bo i tak nie wiem komu mam o tym opowiedzieć ...Wiem że nie pochwalacie tego bo ja też tego nie pochwalam i wogóle ale ja naprawde nie wiem juz co mam ze soba robic!!!
Wczoraj zjadłam te 990 kcal i była juz 21 ale weszłam na chwilke do kuchni i juz wiedziałam co dalej bedzie ... zjadłam jedna taka bułke z kapustą a potem juz samo poszło bo zjadłam jeszcze taka drugą, 4 kanapki , loda, chałke itd ... Chciałam to zwymiotować ale powiedziałam trudno jak zwykle to zwaliłam ale nie bede wymiotować .Dzisiaj rano miałam takie wyrzuty sumienia ze chciałam zrobić sobie głodówke albo zjesc tylko gotowanego kalafiora a ja z rana rzuciłam się jak głupia do lodówki i zjadłam niewyobrażalną ilość wczorajszego makaronu z sosem , jadłam a zarazem myślałam ''ale ze mnie idiotka'' zjadłam z 5 kanapek do tego ... i zaczełam z tego wszystkiego płakać ... chce to jakoś zwymiotować ale zaparzyłam tylko ( nie wiem po co ) 1 herbate z 2 torebek slim figury spalanie ... tak na serio to chciałam cos na przeczyszczenie ale nic nie ma , ja wiem ze wy macie problemy ale ja nie mam komu o tym powiedzieć ... poprostu teraz nad soba płacze i mam dziwne mysli ... juz nie wiem co ze mną jest , nie mam bulimii bo wymiotowałabym to a ja poprostu objadam sie jakbym tydzień nic nie jadła albo jakby miałabyć wojna. Ja już nad tym nie panuje ... naprawde . mam dosyć powtarzania że '' jutro będzie lepiej , jutro nie będzie napadu'' przez to wszystko odechciewa mi sie żyć ... Teraz czuje się jakbym zjadła cała lodówke a juz mysle co zjem wieczorem ... i jaka ja jestem beznadziejna ... przytyłam 2 kg od tych napadów ... ja nie wymagam od was pocieszania mnie Ja poprostu to pisze bo nie mam komu o tym powiedzieć ... Najchętniej poszłabym się dobić...Już sobie z tym nie radze ...
-
Ojjć a my Cie jednak pocieszymy :)
Wiesz, Twój przypadek wydaje mi się dosyć dziwny, bo takie napady zdarzają się najczęściej na samym początku, lub na samym końcu diety. A Ty bardzo dużo już schudłas, ale trochę Ci jeszcze pozostało, i dziwne że masz ja akurat teraz :roll:
Cóż poradzić...
Ja robię czasami taką rzecz, której trochę się wstydzę, bo wiem ze tak nie powinnam robić. Np ten makaron. Gdybym zobaczyła dużą porcję makaronu w lodówce i miałabym straszną ochotę na niego to wzięłabym, ale połowę szybko wyrzuciła do kosza. Tylko to dałoby mi pewność, że nie zjem za dużo...
Ale to nie jest sposób, bo nie powinno wyrzucać się jedzenia.
Jeżeli masz duzego psa, to mozesz się nim posłuzyc ;) Ja niesety mam malutkiego, więc on tam prawie nic nie je ;/
-
Doskonale Cię rozumiem... Ja miałam podobne problemy, rzucałam się i nie potrafiłam przestać jeść, jak była jedna kanapka to potem kolejna i znowu i znowu...
Wiesz dlaczego? Bo nasz organizm oczekuje od nas tego co akurat pochałaniamy, doładowuje sobie takie wartości odzywcze jakie są potrzebne. Dlatego moim zdaniem powinnaś jesć wszystko na co masz ochotę ale w bardzo małych ilościach, np. od kostki czekolady nie przytyjesz a doładujesz organizm i nie bedziesz miała napadów. Kiedy czujesz że chcesz coś zjeść i że to może być napad takiego głodu to najlepiej od razu tak jak stoisz wyjdź na spacer, broń boże bez portfela, kiedy wrócisz powinno się uspokoić. Albo poproś rodziców, "mamo podasz mi jogurt/kanapkę/cośtam" Rozumiesz, żebyś nie wchoziła do kuchni w takim momencie. Mi wczoraj mama przyniosła o 23 princesse orzechową, zaczęłam sobie wyobrażać co zawiera, cukier, którego nei zdąrzę spalić do jutra i tłuszcz. I po co mi to? Połącz cierpienie z niejedzenia z przyjemnością ładnej figury w przyszłości ;)
3mam za ciebie kciuki.
-
mi sie w sumie napady takie nie zdarzaja, ale wiem o co chodzi, ze zjesz duzo i na nastepny dzien mega wyrzuty :?
-
Tak właśnie jest ... i najgorsze jest to że to jedzenie mną rządzi ... :!: :( Mam już przeróżne myśli typu : nic nie będe jadła , chciałabym umrzeć itd ... :( Mam już siebie dosyć ... a te moje teksty '' jutro będzie lepiej , od jutra będzie tak jak dawniej '' są już żałosne ... :( :oops: :cry:
-
nie poddawaj sie Hewson.. kazda z nas przezywa tu porazki i dla jednych porazka jest jeden batonik.. dla innych napad.. Moze zbyt duza poprzeczke sobie postawilas? moze powinnas jesc troszke wiecej zeby nie miec napadow? albo wszystkiego po troszku? nie poddawaj sie! juz osiagnelas cos.. nie mozesz przeciez tego stracic!
-
Hmmm dziękuje wam ... :) :* Kochane jesteście ... oczywiście nie mam zamiaru się poddawać ... trudno będzie no ale mam nadzieję że kiedyś mi się w końcu uda.
Śniadanie :
płatki - 90 kcal
mleko 2% (250 ml ) - 120 kcal
Pozdrawiam i powodzenia dzisiaj :*
-
Hewson doksonale Cie rozumiem ;* mam to samo, jak czytalam co napislaas to po porstu zobaczylam siebie. czasem mysle, ze te napady mamy, bo tak strasznie sie ich boimy i ciagle tylko myslimy "zeby nie bylo napadu, nie moge miec napadu, oooo, juz tyle a tyle dni nie mialam napadu"...nie wiem jak Ty, ale ja tak mam. Panicznie boje sie niedziel, bo wtedy mnie te napady dopadaja...ale staram sie o tym nie myslec i jakos daje sobie rade. Tobie zycze powodzenia, mam nadzieje ze tez sobie swietnie poradzisz. Trzymam kciuki ;)
-
Panikara Mam identycznie ... :? Ale co tam - trzeba walczyć :) Dziękuje za wszystko i także z całego serca życze powodzenia !!! :*
-
Oj mnie tez czasem łapie takie napadowe jedzenie... I jak zacznę to jem i jem i końca nie widać :) Ale ostatnio jak wieczorem jestem głodna to wychodze na rower ide się wymęczyć i mi przechodzi :) Później tylko prysznic i kima :)