hm... tak wiec za mna dzisiaj sniadanko :) serek wiejski 210 kcal + kromka razowca 60 kcal = 270 kcal ;)
dzisiaj dzien wolny, wiec trzeba sie jakos trzymac, zeby tyle nie chcialo sie jesc :twisted:
Wersja do druku
hm... tak wiec za mna dzisiaj sniadanko :) serek wiejski 210 kcal + kromka razowca 60 kcal = 270 kcal ;)
dzisiaj dzien wolny, wiec trzeba sie jakos trzymac, zeby tyle nie chcialo sie jesc :twisted:
eee no dasz sobie rade :D
ehh.. moje drogie kolezanki z forum.. ( :mrgreen: )
szkoda sie rozwodzic nad tym, co bylo przez ostatni tydzien, bo bywalo lepiej i gorzej, ale jak to sie mowi : nie ma co plakac nad rozlanym mlekiem ;) wiec znow ostro biore sie do roboty, zmienilam temat mojego watku, moze to mnie zmotywuje, aby walka od dzisiaj nie miala porazek ;) pomozecie?
a dzisiaj na sniadanie byly platki owsiane(165 kcal) z mlekiem (49 kcal )
Zobaczymy co bedzie pozniej..
POMOŻEMY !
no baaaa, jasne ze pomozemy :) i damy rade kilogramom ;)
ee no pytasz jeszcze, jasne ze pomozemy!
dzisiaj sie zalamalam :| do tej pory uwazalam ze przytylam niewiele i ciagle byla " a zaczne sie odchudzac w domu". Ale jakos dzisiaj inaczej spojrzalam na siebie w lustrze.. masssakra.
Dzisiaj:
platki 214 kcal
2x gruszka 130 kcal
risotto (ryz 215 kcal + kurczak 170 kcal + sos 154 kcal) = 539 kcal
Dopiero co wrocilam z pracy i zjadlam obiad, wiec raczej nie ebdzie nic wiecej ;)
Massakra, alez jestem wkurzona, ze tak odkladalam to " normalne" jedzenie na powrot :/
Może dzisiaj coś wisi w powietrzu...bo u mnie też załamka psychiczna... :cry:
Tyle tylko że u mnie trwa od wczoraj...
no ale tak latwiej powinno byc, ja przez 2 miesiace sie do diety zabrac nie moglam, w koncu ustalilam termin poczatku diety, 2 dni wczesniej sie objadlam slodkim i bardzo latwo utrzymalam diete i skutecznie schudlam. zaplanuj dietke na konkretny dzien, ustal ladnie plan cwiczen i powinno sie udac :)
Kurcze tylko wszystko przez to ze nie ma mnie teraz w domu:/ Od 2 miesiecy jestem w Anglii i dlatego przytylam:/ chodzenie do pracy, nie jedzenie w odpowiednich porach, niezdrowe rzeczy.. I wlasnie tak biore sie za siebie juz dobry miesiac, tydzien sie odchudzam, tydzien jem jak szalona itd. Bo mnie strasznie denerwuje to ze nie moge sie zwazyc:/ moze nie tyle denerwuje co uwazam: " a pewnie nie przytylam tak duzo, zrzuce to jak wroce", ale z drugiej strony boje sie strasznie ze duzo przytylam:| i taka wojna mysli strasznie mnie meczy, bo caly czas nie wiem w ktora strone sie zagiac:/
Ale teraz juz dwa tygodnie mi zostaly, bo za dwa tygodnie wracam do domu. Najgorsze jeszcze to ze chyba pojade nad morze z kolezankami, a brzuch mi strasznie utyl :/ dlatego biore sie za siebie! przez dwa tygodnie mozna jeszcze wiele zdzialac ;) przeciez to ze brzuch mi wystaje nie musi oznaczac, ze tak sie utuczyl:P to moze byc efekt jedzenia bez opamietania przez ostatnich kilka dni, wiec mam nadzieje ze szybko zleci :)
Tak wiec trzymajcie z amnie kciuki i wspierajcie jakos, bo pewnie za kilka dni znowu mnie cos zlapie ze zaczne jak wroce.. :/ nie dajcie mi :(