ja mialam straszna babe od polaka, ale zmienili nam. u niej trzeba bylo kuc, a ja zawsze odpuszczalam sobie :P heh historii swoja droga nienawidze :P
hehe ja mam dziwnie. latem tyje, a inni chudna, w szkole mi latwiej, a wiekszosci trudniej :P lol
Wersja do druku
ja mialam straszna babe od polaka, ale zmienili nam. u niej trzeba bylo kuc, a ja zawsze odpuszczalam sobie :P heh historii swoja droga nienawidze :P
hehe ja mam dziwnie. latem tyje, a inni chudna, w szkole mi latwiej, a wiekszosci trudniej :P lol
Zapomniałam dodać, że poćwiczyłam ! :mrgreen: (ta, jasne) No, bo cóż - biegam sobie, w miejscu, bo w miejscu, ale biegam i po 5 minutach dochodzę do wniosku, że mi się strasznie nudzi. No to trudno, biore hula hop... kręce - nudzi mi się! Wziełam więc gazetę i kręciłam czytając, było nieźle, ok pół godziny xD. Jeszcze porobiłam z 30 brzuszków i takie tam.
A ja właśnie będe mieć rozszerzony polski, historie i wos :twisted:. Dziś zaopatrzyłam się w rozszerzone podręczniki, masakra xD.
No ja miałam tak samo jak Nika właśnie... Ale będe się pilnować, wtedy moja dieta była przelotna, ta nie. Aha, teraz do szkoły będe mieć 5 razy dalej (jak nie więcej), niż przez całe życie do szkoły xP. Wszyscy mówią 'Jeździj autobusem!' Jednak sobie myśle, czemu nie wracać na nogach? Przynajmniej, póki ciepło jest... Zobaczymy.
heh ja takiego problemu nie mam bo do szkoły mam jakieś 10-15 minut drogi ;)
aha i gratuluję ćwiczeń ;*
heh, ja do szkoły mam niecałe 3 minuty piechotą :) a zimą jak nie ma liści to z okien budę widzę ^^
Ja tak jak Madzix :P a do liceum będę miała jakieś 20razy dalej :lol: to się nachodzę przynajmniej :P
Ja chodzę do matematyczno-chemicznej z ingformatyką (??!!) informatyka dla mnie to pomyłka :D
Ładnie ćwiczyłaś :)
ja miałam klase matematyczno geograficzno informatyczna, ale nagle zrobila sie mat-fiz :P ale dobrze było :P
Czyli jesteście zadowolone... Ja po gimnazjum nie moge patrzeć na matematyke... Szczególnie, jak przychodziła matematyca i z uśmiechem na ustach mówi: "Dziś robimy zadania z klasy maturalnej, przygotowujące nas do matury." :roll: xD.
Jestem trochę chora ;/.
A i ważyłam się. Waga skacze po między 67 a 68, bo jest niedokładna. To sobie zmienie na 68 narazie :D.
brawo :) ja zdawalam matme rozszerzoną na maturze ;]
no zmieniaj zmieniaj tego tickerka ;) gratuluje ;*
Już zmieniłam :).
A teraz właśnie zjadłam mega śniadanie :evil:. Wszystko było dobrze, dopóki mnie mama nie uświadomiła, że zrobiła mi jajecznice z trzech, a nie dwóch - tak jak prosiłam, jajek. Do tego jeszcze kawałek pełnoziarnistego. Z 350 było... no, ale to śniadanie. Zmieszcze się jeszcze :P.
ej wszytsko jest ok!! to śniadanie a jajko nie gryzie. bialeczko i aminokwasy - samo zdrowie :P
No właśnie Arventh, jajka to samo zdrowie ;) Gdyby to była kolacja, to mogłabyś narzekać trochę, ale na śniadanie to super :D I pewnie długo będziesz syta :) Gratuluję nowej wagi ;)
Dzięki ;). To takie fajne uczucie, jak kg lecą tak niepostrzeżenie. Bo ja zawsze żyłam z nastawieniem, że to jest cholernie trudne...
A ze śniadaniem, to wiem. Tylko, że wole rozłożyć to sobie bardziej równo na 1 i 2 śniadanie. A teraz nie mam miejsca w ogóle na drugie xD. Ale co tam ;).
Arventh nie martw się śniadaniem, musi być pożywne. A Twoje było i to bardzo :) No :)
I gratuluję utraconych kilogramów :)
A kilogramy lecą :) Gratulacje! A śniadanko jest ważne. Ja nie napiszę, ile dzisiaj zjadłam, bo to zakrwawa o horror ;]
Nikson, na pewno tak źle nie było :P
Aga, nie chcesz wiedzieć :D Ale mam nadzieję, że zmieszczę się w tych moich 2000 kcal :D
Hehe :) pewnie, że się zmieścisz a jak nie to pospalasz :P
Padam, po tym grabieniu trawy...
Nikson, już dobrze? ^^
No to tak:
na 2 zjadłam gruszkę - 80 kcal.
Obiad: zupa kalafiorowa, a i w ramach obiadu małe jabłko - 210 kcal.
Podwieczorek - jogurt naturalny z odrobiną płatków - 150 kcal.
Kolacja - serek wiejski, 2 Wasy z polędwicą sopocką - 200 kcal.
990 kcal.
A no i kręciłam hula hop 30 min, tym razem ogladając tv. Jeszcze może coś poćwicze.
W domu wyżerają mi moją żywność ! :twisted: Właśnie konsmują mi pudełko Wasy, ale obiecali coś zostawić xD.
Będe musiała się nauczyć rano jeść śniadanie. Bo tak, całą 1 klasę miałam praktycznie na godzine 12! :roll: W drugiej miałam często na 7:30, więc wstawałam ok. 6:30 i w miare normalnie jadłam te śniadania. A co robiłam w tym roku? Kiedy to praktycznie cały czas miałam na 7:30, wstawałam o godzinie 7, a nawet później. 15-20 min. miałam na ubranie, umycie itd. I zostawiałam sobie na dojście 10 minut (czasem mniej, w związku z czym do szkoły biegłam ^^). No, ale to nieważne. Po prostu nie umiem jeść tak wcześnie.
A ja właśnie jestem baaardzo głodna rano i zaraz jak się obudzę idę do lodówki hehe ^^ :D Wiec nie mam problemu z niejedzeniem śniadań :D
Nika - to tak jak ja xD
Ja miałam dziwnie ze śniadaniami, bo generalnie nigdy ich nie jadłam. W I klasie LO, chodziłam na 11, 12 do szkoły, z domu wychodziłam koło 10 (tak mi głupio autobusy jeździły) i nigdy, przenigdy nie miałam czasu na śniadanie.
Natomiast w II klasie miałam na 7.30, wychodziłam z domu za pięć szósta :D i śniadanie zawsze jadłam. Ale to zasługa diety. Myślę, że w tym roku też tak będzie.
Ja mając na 7:30, wychodziłam o 7:20! :twisted: No, ale skończyły się te piękne czasy. Teraz sę zastanawiam, czy dobrze zrobiłam, nie idąc do liceum, które widać z mojego okna. I nie chodzi tu o drogę, ogólnie jakoś... :(
A ja w ramach ruchu urządziłam sobie taniec połamaniec do muzyki metalowej :mrgreen:. Dobrze, że mnie nikt nie widział. Ale wyskakałam się z 30 minut ^^.
Tańce połamańce są super. Dobrze, że mnie nikt nie widział, jak tańczyłam z grabiami (wzięłam sobie MP3, żeby mi się nie dłużyło :D)
Haha, Nikson ja bym chciała to zobaczyć xD
Dzień dobry ;) Uwaga, jadłam owsianke!
No więc od początku - dałam te 5 łyżek do szklanki, ale je zważyłam. Dodałam jeszcze jedną i wyszło mi 40 g, co daje 150 kcal. Nika, może źle liczysz? Chyba, że to może zalezy od wielkości i łyżek, hmm...
Robiłam tak jak mówiła Nika, dodałam szklanke mleka. No i było dobre, ale troche dla mnie takie bez smaku. Dodałam więc troche kakao i już było mniam ^^. Razem mi wyszło 280 kcal. Z tym, że ja jakiejś 1/3 już nie zjadłam, bo nie wcisnełam! Hmmm, to dajmy, że zjadłam jakieś 200 kcal. Ahh, sama się już pogubiłam xD.
No to pewnie zależy od wielkości łyżek ;) Ale zalałaś to tym wrzątkiem wcześniej, nie ?? Bo nic nie napisałaś ^^ hehe ;) Ja jak pierwszy raz robiłam owsiankę to też byłam po niej taka zapchana, a teraz mogę spokojnie zjeść taką porcję i jeszcze coś do tego ;)
hmmm chyba jutro sprobuje owsianki na sniadanie, bo od lat nie jadlam. mam nadzieje, ze zapcha mnie :D
o, ktoś z rzeszowa. miło poznać :wink:
Załóżmy klub owsiankomaniaków :D Ja jestem pierwsza co do tego ;]
też jadłam owsiankę rano :D z tartym jabłuszkiem <mniaam>
ah i znow temat owsiankii :D :D
a ja to mzoe raz na snaidanie zjadlam , ale wrazen nie pamietam ;)))) :D
Ja też chcę do klubu wstapić, hehe ;)
A kaszkę manną ktoś lubi? :P
hmm takiej ugotowanej w domu to nie lubie, ale dr oetkera slodka chwile i ta kaszke campiny smakija z truskawami lub malinami wielbie :D
Campiny smakije po prostu uwielbiam, ale cholernie drogie są :? Przynajmniej dla mnie :roll:
A właśnie muszę sobie kupić tą dr oetkera :)
ja, ja lubie :D
Zarówno taką domową gotowaną, jak i te gotowe, np ta z Biedronki Mleczny Start :D
Ja tam nie czuje wielkiej różnicy, tyle tylko, że ta domowa jest gęsciejsza, ale rzadszą też da się ugotować ;)