yhhh ;*
moze wyjdz na dwor, biegaj? wyzyj sie jakos!
strasznie mi przykro :( ..
Wersja do druku
yhhh ;*
moze wyjdz na dwor, biegaj? wyzyj sie jakos!
strasznie mi przykro :( ..
uuuuu przykro mi :( trzymaj sie!
smacznego ....
ale nie ok. jutro za to nie zjesz sniadania (hehe)
żartuje sobie..
czasami trzeba ...
nie można sie wyrzec kompletnie od słodyczy
Zwiałam ze szkoły, dorobiłam się hipsa (kolczyk http://bmezine.com/pierce/11-surface...mepb614132.jpg), Przespałam prawie cały dzień. Nie mam siły ani ochoty na nic :\ A niby powinno być dobrze, bo to ja z nim zerwałam... "razem trudno żyć, osobno źle". W piątek mamy się spotkać żeby na spokojnie porozmawiać, boję się tej rozmowy i do jej czasu coś czuję, że będzie ciężko :(.
Dzisiaj śniadanie:
dwie łyżki płatków z mlekiem.
Drugie śniadanie:
150 ml likieru kawowego.
Obiad:
prawie cała czekolada (jakieś 80g), dwa plasterki sera topionego, dwa trójkąciki tegoż, 200ml kefiru.
Kolację poddałam, nie jestem w stanie.
fajny kolczyk :D
najwazniejsze to to zebys nie dala sie slodyczom za bardzo...
śniadanie:
płatki z mlekiem 1,5%, kawa z mlekiem i cukrem (1 łyżeczka)
II śniadanie:
drożdżówka, jakieś 200 ml pepsi (normalnej)
obiad:
200 g pierogów ruskich na wodzie, jakieś 150 ml kefiru
Wyszło trochę ponad 1000, chyba jakieś 1100. "Norma". Kolacji nie będzie, wszystko źle rozłożone i ścierwiaste ale jest.
Próbuję wrócić do życia. Średnio mi wychodzi. Dzisiaj byłam u przyjaciółki, żeby z nią porozmawiać. Krzywdy faktyczne i urojone z obu stron były olbrzymie. W piątek rozmowa z chłopakiem... Byłym, psia mać... Nie mam motywacji do niczego, dietuję chyba po to by udowodnić sobie samej że do czegokolwiek się nadaję...
Przepraszam, że Was nie odwiedzam w Waszych topikach, nie jestem w stanie stworzyć niczego konstruktywnego, żadnej sensownej wypowiedzi...
Mimo wszystkich moich odchyłów dietowych, o dziwo, chudnę.
0,6 kg od niedzieli - czyli w normie.
Wczoraj kolejny odparty napad, i to ok. 23 - cholernie głodna i z poczuciem klęski poszłam do kuchni, wyjęłam z lodówki pierogi i kocie jedzenie, to drugie nałożyłam do kociej miseczki, to pierwsze schowałam do lodówki i wróciłam do siebie.
Tyle już schrzaniłam, że jakbym zwaliła jeszcze to, to bym nie przeżyła chyba.
Dzisiaj nie mam lekcji, idziemy na "Katyń"...
Potem znowu dzień_jedzenia_śmieci, bo do domu wrócę najwcześniej o 19. Cholernie jestem tym zmęczona, ale to nic, może od jutra coś się zmieni.
nawet nie wiesz jak jestem z ciebie dumna - z tego wczorajszego wieczoru :D
trzymaj sie moccccccccccccccccccno :***
Wyrabiasz się już :D jest dobrze!