och... ja też już na pólmetku freii...
też musze zaczac się uczyc...
i wszystko nadgonić
powodzenia:)
Wersja do druku
och... ja też już na pólmetku freii...
też musze zaczac się uczyc...
i wszystko nadgonić
powodzenia:)
byłam w lesie dzisiaj 2 godzinki :) wróciłam tak wygłodniała, że szook. zjadłam obiad i mnie tak paskudnie "wydęło" :? ale i tak było warto^^
II śn.
marchewka /20/ - wzięłam i poleciałam na spacerek
obiad
kurczak /150/
jogurt, koperek, cebula, korniszony /50/
2 tosty /160/
herbata z dżemem /50/
230 + 20 + 410 = 660kcal
mama mnie wygania żebym kupiła jakieś ciastka. a co mi tam, mogę iść! i tak nie zjem ani jednego :D nie mam ochoty, no może dla siebie wezmę gorzką czekoladę.
jestem bardzo zadowolona z dziś. yay.
i bardzo dobrze :D:D
a powiedz mi jak smakuje herbata z dzemem?? :P
spróbuj sama :D tylko znajdź jakiś *soczysty* dżem ["spiżarko babci witaj"]
indywidualnie wolę dżem od soku. i taki napój ma więcej magii 8)
niegdy nie pilam takich wynalazkow ale moze warto sprobowac ?? :):):)
bardzo ladnie dzis :)
na kolacje miał byc budyń, ale dziwnie sie upłynnił :?
a była:
activia /120/
4 x wasa /100/
dzem /100/
jabłko /40/
czekolada /90/
660 + 450 = 1110kcal
przez ten budyń wyszła mi brzydka kolacja :?
Zamiast tostów mogła być raczej kasza do tego kurczaka albo ziemniaki bez dodatków.
zanim by się kasza ugotowała to bym chyba padła z głodu.. naprawdę byłam wygłodzona, kiedy wróciłam, a mięso już było.
Chodziło mi tylko o wartościowość jedzenia :wink: .
P.S. - może gdyby to drugie śniadanie takie kiepskie nie było, bo jednej marchewki absolutnie nie można nazwać posiłkiem, to by takiego ogromnego głodu przed obiadem nie było :wink: