Hellow Moje Piękne:)
dzisiaj szczerze mówiac jestem z siebie zawet zadowolona:)
17. dzien a6w...
30 minutek jazdy rowerkiem...
15 brzuszków
15 przysiadów
i 10 min szybkiego tańca...:)
1600 kcal... ( troche duzo... miało byc 1400... ale jakos tak wyszło...)
dzisiaj złe samopoczucie...
i tak juz jest od wczoraj...
ale cóz nie moge sie teraz poddac przez to ze nie mam nastroju do zycia...
nie!! tym razem sie nie poddam i nie odejde z podkulonym ogonem...
a jak bede chciała to prosze powstrzymajcie mnie :lol: :lol:
bangbang :arrow: dzisiaj 17 dzien... i róznica troche jest... jasne ze nie jakas super duza... ale wałeczek powoli robi sie mniejszy... wiesz w tamtym roku doszłam tylko do 7 dnia... wiec i tak jestem z siebie bardzo dumna ze tak daleko zaszłam, ale mam nadziejeze ze tym razem dojde do końca... tzn doćwicze do końca :lol: powodzenia zycze:)
Nienna :arrow: och... u mnie z samopoczuciem teraz strasznie, cos tak jakby we mnei pekło... dawniej cieszyłam sie kazdym dniem... a teraz ciesza mnie tylko jakies chwile... chyba dopada mnie szara codziennośc... jeszcze do tego w sprawach sercowych za bardzo to sie nie układa... i w ogole jakos brak humoru... ;/ no tak ale w zyciu trza byc twardym :lol: i my tez musimy byc... nie mozemy sie poddawac... ha! tym razem musi mi sie udac, a moze wraz ze spadajacymi kilogramami poprawi misie nastrój... szczerze mówiac to mam taka nadzieje... ale damy rade:) w sumie to nie mamy innego wyjścia...
zycze Wam miłego wieczoru:*