Zawsze myślałam o sobie jako o dziewczynie twardej , rozsądnej , silnej, mającej silną silną wolę. Wytarty frazes, jak bardzo się myliłam! Chociaż może kiedyś taka byłam...A teraz co? Wieczna huśtawka nastrojów, depresyjne humory, wieczna załamka, brak wiary w siebie...I jeszcze te 8 kilo. Jest mi z tym bardzo żle.
Chciałabym to zminić, jak mawia moja mama "in summo gradu", w najwyższym stopniu...
Na to forum przygnała mnie chęć zwierzeń, bo w zasadzie ja nie mam nikogo bliskiego, komu mogłambym się zwierzyć, nie umiem , boje się. Zawsze to ja byłam tą, której zwierzali się inni, a ja dusiłam w sobie swoje problemy, zresztą nikt się tym nie interesował..
Właściwie " Słowa, słowa, nic ponadto", jednak jeśli mogę to otworzę przed wami serce, przed kimś kogo nie znam, zawsze mi łatwiej...
A jeśli chodzi o odchudzanie... to posiadam masę wiedzy teoretycznrj, w w praktyce się wygłupiam, np. dzis zaczełam dietę Max Planck. Głupota, sama to wiem, na ale zobaczymy..dzis pierwszy dzień... skopcie mi tyłek bo tylko na to zasługuję..
ps. przepraszam,że się tak rozpisałam, ale teraz mi lżej na sercu..
Ach głupa jestem, głupia in summo gradu