-
moja ''przygoda'' z odchudzaniem
nie pamiętam kiedy to się dokładnie zaczęło, a co ważniejsze- nie wiem nawet co mnie tak zmotywowało ;] po prostu któregoś dnia postanowiłam, że nie jem słodyczy, białego chleba itp., potem się złamałam, była jakaś impreza rodzinna po której przybył kolejny kilogram... wtedy weszłam na kalorie.net, sprawdziłam swoje bmi i doszłam do wniosku, że w końcu muszę coś z tym tłuszczem zrobić. nie, nie miałam szczególnych nieprzyjemności ze strony otoczenia- czasem pani doktor sobie pogadała, czasem jakiś dalszy znajomy rzucał nieprzyjemne teksty, ale ogólnie miałam przyjaciół i byłam akceptowana. co nie znaczy, że traktowana tak samo jak inni, bo wiadomo, że pulchniejsza na ogół nie podobałam się facetom, miałam mniejszą przyjemność z zakupów, nie chciało mi się tak bardzo pindrzyć np. przed dyskoteką- bo i po co? chciałam to wyrównać, no i podobać się sobie.
teraz mam większą część tej wyjątkowo niemiłej zabawy za sobą. schudłam 19 kg, ważę 56 przy wzroście 164 cm. planuję zrzucić jeszcze 6 kg, a ta końcówka jakoś topornie mi idzie... do tej pory chudłam conajmniej kg na tydzień, ostatnio waga stoi w miejscu. cóż, raz się złamałam i się najadłam (batonik, orzechy), więc zrozumiałe, że wtedy nic nie schudłam. przybyło mi coprawda jedyne 0, 2 kg na wadze elektronicznej, następnego dnia to zrzuciłam, ale ostatecznie na koniec tygodnia wyszłam na 0. ten jeszcze trwający też nie jest najszczęśliwszy- spędziłam go z rodziną w fajnym hotelu, w którym sporo się ruszałam, bo i możliwości było dużo. ale chodziliśmy na późne, pyszne kolacje do knajpy i aż głupio było nic nie jeść. więc schudłam b. niewiele. no, ale wszystko przede mną ;]
(swoją drogą, mam nadzieję, że mi szybko zleci, bo już potrzebuję nie mieć tej świadomości, że się odchudzam ;p a w ogóle baardzo chce mi się czekolady i kawy mrożonej, nawet niekoniecznie takiej pysznej z lodami, po prostu zwykłej! zresztą pozwalałam sobie na nią od czasu do czasu... nie lubię gorącej, a w kryzysowych sytuacjach musiałam skądś czerpać energię ;>)
btw -> nie stosowałam żadnej diety, po prostu mało jadłam i więcej się ruszałam. czasem wieczorem byłam straasznie głodna, albo myślałam, że nie wyrobię spędzając cały dzień na mieście- wszyscy ciągle wchłaniali coś tuczącego/niezdrowego. ale raczej się nie głodziłam, chociaż w pewnym momencie chyba wymknęłam się sobie spod kontroli. teraz jest dobrze =)
-
selfconfident jezeli zrzucilas 19 kg to te 6 to dla ciebie pestka
Napewno ci sie uda!!!
-
19 kg?!!!!!! gratuluje, jestes wspaniala i to bez diety. ja tez tak chcialam duzo sie ruszac i ograniczyc jedzenie, ale nie mialam na tyle silnej woli, wiec teraz jade na kapusniaku, wole miec wytyczony jakies okres czasu i co mam jesc, to mnie mobilizuje. a tymi 6 kg sie nie martw napewno je szybko spalisz, wierze w ciebie
-
Miło ze taka osoba jest tu z nami
-
Matko,żebym to ja byla taka wytrawala... te końcowe kilogramy podobno najtrudniej sie zrzuca, ale troche cierpliwosci i na pewno sie ich pozbędziesz
-
Yeah! Na pewno Ci się uda
-
Jestem pełna podziwu i gratuluję! Podobno tak to jest ze ostatnie kg spadają najwolniej, ale nie rezygnuj z diety! Wkońcu spadną! Proponowałabym zwiększyć ruch!Acha, proszę nie rzucaj się na czekoladę po skończeniu diety, bo będzie jo-jo!
-
kolejny kilogram spadł =)
a ja nie mam najmniejszego zamiaru rzucać się na czekoladę, tak tylko napisałam - zgodnie z prawdą- że mam na nią straszną ochotę. ale się chamuję.
-
Też podziwiam i gratuluje!
Chyba odchudzałaś się "mądrze", więc nie powinnaś mieć jo-jo.
Powodzenia w walce z ostatnimi kilogramuchami!
-
Gdzie ty jestes? selfconfident Elllooo!!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki