hehe...zazdroszczę Ci... ;) ja w strój to chyba nigdy nie wskoczę... :roll: :cry: :cry:
Wersja do druku
hehe...zazdroszczę Ci... ;) ja w strój to chyba nigdy nie wskoczę... :roll: :cry: :cry:
Noemciu , ile Ty wogole masz wzrostu ? Mam kolezanke ktora wazy 73-74 kg a ma 170 no i spoko wyglada ;) troszke grubawa ale tylko troszke ;)
no ja mam 165... :cry: i jestem troszkę dużo grubawa... :cry:
No to tu nie ma co biadolić tylko brać sie za siebie !! JA jeszcze dwa iesiące temu bylam gruuba , wpieprzalam wsyztsko, cwiczyc mi sie nie chcialo , jedynei to tyle co na wfie , na sama mysl o zimnym prysznicu mialam dreszcze ! no i co ? DO WSZYSTKIEGO SIE MOZNA PRZYZWYCZAIC !! ja jak narazie kompletnie nie uzywam masla, do frytek mnie nie ciagnie, do miesa tez nie, ogolnie mam spokoj ze wsyztskim oprocze tej cholernej czekolady .>> :P
No calkowicie sie zgadzam z Motylkiem :)
Do wszystkiego sie mozna przyzwyczaic :)
Pozatym nie ma co narzekac tylko brac sie za siebie ! zawłaszcza teraz kiedy pogoda nam sprzyja i wogoe wszystko jest piekne :-)
Buzka;*
hehe ;) ... już niedługo nie będzie na co narzekać ;) (oby :P) ja to czuję ;) wróżę to z lotu jaskółek :D
Noemciu, ja tez sobie przypominam siebie rok temu, waga była 65 kilo, obóz harcerski, gorąc, wszyscy idą na kąpielisko, a ja mam dylemat bo jak ja TAK wyskocze, z tym brzuszyskiem, z tymi rozstepami, wszyscy sie beda patrzyc... Ale jakos udało mi sie przezywyciezyc opór i przemykałam sie, ale udało mi się pokąpac. A strój miałam taki jak bluzka top u góry i szerokie gacie :wink: A teraz nie wstydze sie wyjsc w "normalnym" stroju góra i dół, wiec mysle ze i Tobie sie uda - jak nie teraz, to za rok! A na basen otwarty o dziwo sie nie wstydziłam tak :wink:
no ja w ogóle mam "super", bo gdzie się nie ruszę za miasto, to jezioro...w promieniu 30 km chyba z 15 jest... :roll: a ja zawsze siedzę na plaży w długich spodniach i podkoszulce i jeszcze pod jakimś drzewem, coby mnie widać nie było :roll: i raczej nie umiem się przełamać... :( zresztą z akwenami też mam nie za miłe wspomienia, więc tym bardziej...:(
:) U mnie w odchudzaniu nadchodza ciemniejsze dni .. Dlaczego na początku wogóle nie ciagnelo mniue do slodyczy, a teraz nie ma dnia bez lodow czy czekolady .. i wogole kiedys zjadlam zwykle sniadanie i bylam najedzona , teraz jem takie samo i mam ochote na milion rzeczy .. licze ze to przez okres, albo po prostu moje miesnie potrzebuja wiecej zapotrzebowania na energie .. :) JAk tylko na wadze pojawi sie 54kg , to przechodze na conamniej 1300-1200kcal :) ALe cwiczyc nadal bede, tylko po prostu mniej intensywnie :) NAjbardziej mi zalezy zeby w udach miec ponizej 50cm .. :P
Dzisiaj silownia , kurcze ciesze sie, no ale mam okres , niebede sie czula zabardzo komfortowo ... :) ale ja wogole nie przejmuje sie tym..:P NApewno nie pojde na lody, jedynie okazje na cos slodkiego bede miala jak wroce do domu po silowni glodna jak wilk .. moze dam rade i nic nie zjem :P
oj tam...jak mieścisz się w limicie, to lody Ci nie zaszkodzą ;) zresztą jeśli jesz je w czasie dietki, to będzie Ci łatwiej z tym, by się na nie nie rzucić już po ;)