dziwnie się czuję.....
lubiłam swoją pracę Krysialku - jedyny jej mankament to marniutka placa przez ostatnie lata, ale lepsza taka jak zadna...
Żerunek nie napchał się jak balonik, choć miał czym :) chłopak który odchodził razem ze mną przyniósł tyle zarcia,ze szczęna nam opadła - samych ciast było kilka rodzajów, kanepeczki fikuśne, jakieś sałatki a ilości ogromne...normalnie wesele/stypa.