Dokładnie jak w tytule, tak patrzę na minione lata. Czterdzieści lat minęło szybko , pełne wzlotów i upadków. To wszystko co się wydarzyło mnie ukształtowało. Ro dziwne ale pod względem swojego ciała mogę podzielić swoje zycie na 20 lat bycia szczupłą i 20 lat otyłości. Wszystko zmieniło się szybko i potem poprostu już tak zostało.
Przez pewien czas byłam tu dłużej i schudłam ładnie. Niestety odkąd pamiętam, od bycia nastolatką zajadałam stres i smutki. I po jakimś czasie od tej diety przytyłam. Teraz ważę 99kg. 100 kg jeszcze nue mam ale boję się że jeśli czegoś nie zrobię, będzie i 120... Od wielu lat choruję na depresję i mnostwo innych rzeczy z biegiem czasu doszło. Są też pozytywy- umiem powiedzieć o sobie to co mi się we mnie podoba. Od jakiegoś czasu przestałam udawać że jestem kimś innym i dostosowywać się do innych ludzi, żyć tak jak oni tego oczekują. Teraz zaczynam żyć swoim życiem i po swojemu. Już nie staram się być perfekcyjna we wszystkim, nie dogadzam innym, uczę się asertywności i pozwalam sobie na odrobinę egoizmu. Niestety nadal w stresie zjadam bardzo duże ilości jedzenia. Ostatnio przed wizytą u onkologa zjadłam 2 duże rogale z czekoladą, 2 batony i puszkę tuńczyka. To trwało 30 minut raptem. I kalorii jak na cały dzień. Często też myśląc o problemach poprostu jem bez opamiętania. Ciężko mi z tym walczyć. Nie wiem co zrobić w takich chwilach by dać upust emocjom. Jak inaczej odreagować stres?
Pracuję w miejscu gdzie zawsze jest pod ręką coś słodkiego i w domu też zawsze coś jest. A gdy nawet nie ma, sięgam po chleb z masłem imiodem czy dżem. Jak się od tego uwolnić?