-
Tagotta madrze Wam pisze dziewczyny ..
Ja nie wiem co Wam poradzić.
Nie znam się i wolę nie pisać, bo czuję że i tak moje słowa nic nie dadzą.
Wasza decyzja co zrobicie z własnym życiem - czy je zmarnujecie czy w porę się podniesiecie i będzieciez zyć normalnie jak każdy ..
3majcie się ! ;*
-
Olcieek :arrow: pisz co tam sobie myślisz bo z tego co zauwazyłam Twoje słowa są zwykle bardzo mądre :)
A ja ciągle analizuje swoje zachowanie. Dlaczego jest tak jak jest - zastanawiam się.
W mojej głowie jest pewien konflikt bo z jednej strony ja lubie jeść, lubie słodycze a z drugiej panicznie boje sie przytyć także wymiotowanie stało się jakby wyjściem z tej sytuacji.
Teraz ja nie umiem juz normalnie jeść, chciałabym najbardziej nie jesć nic ale konczy sie na tym ze jem i wymiotuje. Zwykle to jest tak że np rano wstaje - mam napad potem wymioty. Po południu lub wieczorem znowu mam napad i znowu to samo. W miedzyczasie pojadam np pomidory albo jabłka - ogólnie artykuły które w moim mniemaniu są "dobre" (jogurt, chudy ser etc). Nie umiem zjesc troche, potrafie sie tylko objadać.
No dobra, pojde do specjalisty - czy myślicie że on jakoś wpłynie na moją silną wole? Jeśli nie naucze się zjadac tylko tyle ile sobie zaplanuje to nic mi nie pomoze. NO chyba ze np mama bedzie stałą nademną i pilnowała co jem. Tylko ze jej tez boje sie powiedzec z powodów o których juz wczesniej w spominałam, ale takze dlatego ze obawiam sie ze mnie utuczy. Pozatym ciągle jakos nie czuje jakby to była choroba bo dla mnie choroba to grypa, cukrzyca, rak ... a bulimia ... co to wogólej est bulimia? Przeciez to tylko rzyganie, na poczatku to wydawało mi sie takie straszne ... nawet kiedys myslałam ze nigdy w zyciu bym czegos takiego nie zrobiła a teraz mam to na porzadku dziennym. Jedyne co jest czasami uciązliwe to ból gardła bo to sie jednak obciera troche no i czasami troche głowa mnie boli.
Ja wiem ze tak nie moze być, ze nie mozna tak żyć ale tez wiem ze SAMA musze sobie z tym poradzić, nauczyc się panować nad sobą. Czasami czuje ze dam rade i mam siłe ale czasami bywaja gorsze dni i wtedy bardzo sie boje o to co będzie :(.
Ot żem wywód walneła :)
Miłego dnia dziewczęta.
-
Dziewczyny, czy warto jest przez marzenie o super wyglądzie zmarnować całe swoje życie, kontakty ze znajomymi, z rodziną, etc? Czy jest sens to wszystko niszczyć po to, by mieć wymiary modelki wysoce anorektycznej? Wiem, ze to łatwo pisać: "przestańcie, to nie zdrowe" etc., ale my na tym forum nic innego zrobić nie możemy. Pozostaje nam tylko przekonywać Was, prosić, grozić i przestrzegać, i mieć wielką nadzieję, że same wszystko pojmiecie i przestaniecie po każdym większym posiłku biegać do kibla...
Trzymam za to kciuki. :***
-
Ninta, "ktos kompetentny" nie ma wplynac na Twoja silna wole, wcale tez tej woli silnej miec nie musisz. Taka osoba ma Cie nauczyc, ze mozna inaczej. Rozumiem Cie doskonale, ze dla ciebie to zadna choroba - tak wlasnie mysli 90% alkoholikow, anorektyczek czy nawet osob, ktore maja jakies obsesje itd.... Moj bardzo serdeczny kumpel - super wyksztalcony, inteligentny, dusza towarzystwa, kazdy go uwielbia - ma obsesje bycia obserwowanym, przesladowanym. Tez nie uwaza tego za chorobe, ale kiedy do niego dzwonie, on przedstawia sie pod obcym nazwiskiem :? :? :? Poszedl w koncu do psychoterapeuty, ale juz po 5 minutach siedzenia w poczekalni UCIEKL.....twierdzac, ze to wszyscy dookola sa glupi i zaden lekarz nie moze mu nic pomoc :? :? Patrze, jak ten wspanialy czlowiek "ginie" w oczach przez swoje obsesje. I bardzo bym nie chciala, zeby tak bylo z Toba...zebyc zostala "opetana" obsesja jedzenia - aby nie jesc, aby nie przytyc i tak w kolko. Pomysl Ninti...w zasadzie to wszystko nie jest takie skomplikowane - kazdy czlowiek na swiecie musi jesc i kazdy to robi i nikt nie umiera od tego, albo nie jest ekstremalnie gruby (nie mowie oczywiscie o anomaliach)- da sie to uregulowac nawet tak, by o tym nie myslec :)
nie bede za duzo tu gadala, bo domyslam sie, ze po Twojej glowie krazy mysl: JA TO WSZYSTKO WIEM ......trzymam tylko kciuki abys zrobila ten pierwszy krok i poszla do lekarza.....i to bedzie najtrudniejsze z calej reszty.... :wink:
Powodzenia
-
Dokładnie myślę tak, jak Tagotta :D
Ninti, ja wprawdzie z innych powodów zupełnie niezwiązanych z dietą/jedzeniem, przez ponad rok - raz w tygodniu - chodziłam do psychoterapeutki.
Nauczyła mnie wielu rzeczy, patrzę na świat, na rodzinę zupełnie inaczej, dotarłam do siebie, odkryłam i ujarzmiłam wiele dręczących mnie problemów, lęków!
Jestem bardziej asertywna, potrafię zawalczyć o swoje.
Kiedyś tak nie było.
Niestety Ninti uważam, że nie dasz sobie rady SAMA i wizyta u specjalisty jest NIEZBĘDNA JAK NAJSZYBCIEJ!!!!
I powiedz mamie, bo i tak się pewnie dowie a ukrywanie przed nią choroby jest dla Ciebie pewnie psychicznym obciążeniem.
Martwię się o Ciebie. Bardzo.
-
Nie powiem mamie, a sama i tak nigdy sie tego nie domyśli bo na szczescie/nieszczęscie mam duzy dom i całe piętro (razem z łazienką) praktycznie na własny uzytek. Brat w sumie ma pokój obok, ale on wraca tylko na weekendy także mogłabym się zarzygać na smierć a pewnie nikt by sie nie domyslił dlaczego padłam hah .. oczywiscie jesli przedtem zdązyłabym spuscic wode w kiblu haha.
Do specjalisty raczej tez nie pojde. Jesli sama sobie poradze bedzie ok, jesli nie ... no cóż ...bye Nintja http://img459.imageshack.us/img459/3535/byevf8.gif troche Ci nie poszło w tym życiu.
Dobra, ja juz tu chyba nie pisze bo po co mam was męczyc - w kółko wychodzi to samo -> ja pisze ze rzygam -> wy piszecie "idz do lekarza" -> a ja znowu to samo ... itd...
Jeśli cos sie zmieni na lepsze i bedzie to trwalo przynajmniej ze dwa tygodnie to napisze.
-
:( Tyle mogę napisać :( :( :(
Nic więcej nie mogę zrobić: mamie nie powiesz, do lekarza nie pójdziesz, cóż Twój wybór, Twoje życie, ale pamiętaj, że masz je jedno.
Drugiego nie będzie :?
-
Przykre.
W takim razie musisz się Sama z tym uporać. Nic tu po nas skoro i tak nasze rady nic Ci nie dają i nie przemawiają do rozsądku.
Twoja decyzja co zrobisz ze swoim życiem.
Obyś tylko podjeła stosowne kroki i zakończyła dzielnie swój bój z chorobą.
Nie daj się Ewka. WALCZ !
:*
-
-
Dla mnie to brzmi jak zwyczajne poddanie sie, czyli najprostsze wyjscie, albo tez Ninti kompletnie nie zdaje sobie sprawy z wagi sytuacji. My dziewczyny nie mamy juz tutaj - jak Ninti powiedziala - nic do zrobienia, tj. nie mozemy nic wiecej .....
mimo wszystko...szkoda Ninti.....