Taki sobie pamiętnik nintjowy ....
Chociaż na forum dieta.pl jestem już od dawna to własnie dzis postanowiłam w końcu założyć swój pamiętniczek. Coby było kulturalnie i wogóle ;) na poczatek napisze conieco o sobie.
Mam 20 lat (w kwietniu bedzie 21 ;) ) jestem studentką 1 roku na Politechnice w mieście Lublinie w którym mieszkam od ... zawsze :P. Lubie fajną muzyke, taniec i sport, kiedyś troszke rysowalam ale ostatnio brak mi natchnienia.
A teraz rys historyczny:
Zasadniczo to odchudzam się od zawsze, ale z konkretnymi efektami to bedzie tak gdzies od 3 lat. A zaczeło się od pewnego zdjęcia dzięki któremu zdałam sobie sprawę jak bardzo jestem gruba, no i od ważenia u pielęgniarki szkolnej gdzie waga wskazała 79kg czyli moją najwyzszą wage jaka zostala odnotowana (możliwe ze było więcej). Miałam wtedy 18 lat.
No więc wziełam się za swoje dupsko i z tego co pamiętam w pierwszym etapie zeszłam do 70 i to bylo w wakacje 2003r. Potem chyba miałam jakąs przerwe, i pewnie gdzies tak kolo stycznia znowu zaczełam startujac od tej 70, potem jak jechałam z kolezankami nad jezioro to chyb nawet juz miałam 58 ale to było jakoś zaraz po Kopenhaskiej, a nad jeziorkiem wiadomo - piwko itd itp i pamietam ze troche po tym przytyłam, ale od tamtego czasu moja waga byla porownywalna z obecną (63), nawet ciągle nosze te same portki, ale wtedy to pamietam ze mi troche juz spadały (dzizas jakie one stare :P). Przez ten cały czas raz sie odchudzałam raz nie, ale jakichs drastycznych zmian nie było, no moze przed studniówką troche sie wychudziłam bo przez 3 tyg prawie nic nie jadłam :P, ale nie wiem ile wtedy wazyłam. Ale zanim zaczełam "niejeść" to te spodnie o któych wczesniej mowiłam były baaardzo ciasne :P. Przez wakacje 2004 i od marca do połowy listopada 2005 biegam, tak średnio wychodziło 4 razy po poł godziny na tydzien, bo czasami było tak ze przez 8 dni dzien w dzien, a czasami tak ze 3 razy w tygodniu.
Od lutego 2005, za namową kolegi z internetu :P trenuje Capoeira.
A co jest teraz ... teraz po prostu pomyslałam sobie ze przeciez dobrze wiem ze 63 kg to jest zaduzo jak na 160cm wzrostu i trzeba w koncu skonczyc tą walke bo chce się naprade dobrze poczuc w swoim ciele. Wiec mniej więcej 13 grudnia zaczełam walkę, od tamtego czasu schudlam raptem kilogram :/, moze wpływ na to miały i święta ale także to ze ja ciagle podjadam słodycze! A kiedy wczoraj stanełam na wadze było znowu 63! czyli punkt wyjscia z 13gudnia:/. Wkurzylam sie, nażarłam sie słodyczy i wszystkiego :P, powiedziałam sobie jeszcze ten dzien i koniec z tym ściemnianiem o odchudzaniu!
Dzisiaj postanowiłam sobie zrobić małą głodóweczkę i nic nie jadłam, jutro będe piła soczki owocowe a od piątku wrócę do tysiaka, ale tym razem to nie bedzie kulejący tysiak! Od razu mówię ze nie bede codziennie pisała co jadłam, ale od czasu do czasu mozliwe ze cos tam sie pochwale.
Pozatym od dzis robie Aerobiczną Szóstke, do tego pompki (ale takie normalne, nie damskie) które robie od 1 stycznia, co drugi dizen dokładam sobie jedną, dzis było 9 :).
Cwicze tez, z resztą od dawna 8minute ABS ale niewiem czy na czas szóstki nie liepiej bedzie sobie darować i robic tylko tą szóstke. Oczywiscie kiedy bedzie ciepło znow bede biegać.
Jeśli ktos dotarł do konca mojej opowiesci to gratuluje :). Piszcie cos u mnie od czasu do czasu.
Pozdrawiam Ninti