no to moja historia:

ponad rok temu straciłam najbliższa mi osobę i bezpośrednio po tym zaczęły się moje problemy z wagą. Jestem tzw. emotional eater, czyli wszystkie przeżywane emocje muszę 'zjeść'. Zgubna praktyka, bo takiej sesji czuję się tylko gorzej, co napędza karuzelę obżarstwa od nowa. Ostatni rok był właśnie takimi wzlotami i upadkami - 8kg przybywało i znów w magiczny sposób znikało, co doprowadziło do tego, że mam ubrania niemalże w dwóch rozmiarach , na 'dni grube' i na te nie. Mam nadzieję, że kontakt z wami (ciągły!) sprawi,że łatwiej będzie mi wytrwać w postawionych sobie celach i utrzymana w ryzach złe emocje wyładowywała będę nie w kuchni, a np. na bieżni.

do tej pory, oprócz złych nawyków żywieniowych, uprawiałam aktywność fizyczną (aerobik) przynajmniej 2-3 razy w tygodniu ( były tygodnie gdy nawet 5 ), ponad to spróbowałam i przetestowałam na sobie już całą gamę przeróznych suplementów, z miernymi skutkami.
Moim kolejnym problemem na drodze do idealnej sylwetki jest budowa ciała (typowa gruszka) i predyspozycje do szybkiego przyrostu masy mięśniowej, co dla nas kobiet niestety nie jest efektem porządanym ( wrrr.. te łydki ). przestudiowałam prawie wszystkie Wasze forumowe mądrości i ułożyłam sobie swój własny plan pod kryptonimem ' mini spódniczka na lato'. proszę o wsparcie, bardzo proszę.

mój dekalog na kilka najbliższych miesięcy :

1. dieta 1200 kcal., ale bez głodzenia (w maju matura nie mogę mieć żadnych problemów z koncentracją, ani przemęczeniem)
2. żadnych słodyczy!
3. zainwestuję w kosmetyki anty-cellulit, może jakieś propozycje?
4. więcej ruchu : 2 razy w tygodniu tae-bo, 2 - aerobik, 2 - basen
5. dokładne roziąganie dolnych partii ciała
6. cieszyć się życiem , nie zadręczać przytęgawą figurą

wzrost - 170 cm
waga - 60kg


po każdym dniu zamierzam spowiadać się z ilości przetrawionych i tych spalonych kcal.

niech moc bedzie z wami!


Ania