25.04.2006

Jestem padnięta po pracy, ale coś tu jeszcze napisze. Więc tak, po bigosowej przygodzie czuję sie już lepiej. W niedzielę było ok i jakies tam wnioski wyciągnęłam (chociaż nie traktuję tego jako wpadkę, bo nie zjadałam tego bigosu pod wpływem impulsu ). Dietkuje wzorowo, aż chyba za bardzo. Jak liczę, to chyba nawet 1000 kcal nie przekracza, o co jestem zła na siebie. Ale jakoś ostatnio jestem tak zabiegana, że czasu nie mam jeśc. No i w efekcie, jak dziś włożyłam spodnie to w w pasie poprostu "kupa" luzu. Nie chcę tak szybko chudnąc z wiadomych względów. Ale nie powiem, żebym się lepiej nie czuła, mimo, że chyba jako takich efektów wizualnych jeszcze nie ma (do czasu). Ale jestem pozytywnie nastawona i to jest chlernie miłe uczucie.