Wróciłam właśnie:) I od razu weszłam na wagę. CO prawda nie straciłam tego planowanego kilograma, ale i nie utyłam. Wskazówka nadal pokazuje 77kg. Szło mi dobrze:) Trochę ćwiczyłam, ale nie biegałam, bo lało prawie cały czas, albo było bardzo zimno:( Jadłam około1300-1500kcal, bo jednak czyhały na mnie pokusy;) Z resztą była u mnie rodzina i grilowali, więc nie potrafiłam sobie oidmówić niektórych pyszności. ALe Mama i Tato wspierali mnie bardzo :D A co było najwspanialsze: od razu zauwazyli, że zgubiłam co nieco i bardzo się ucieszyli. I wierzą we mnie :D Że dam rade i zgubię tyle ile chcę. Jakie to motywują ce, gdy widać efekty, a bliscy to dostrzegają i dopingują :D W dodatku kupiłam sobie super rybaczki bez problemów z rozmiarem w sklepie :D
Jedyny minus całego pobytu w domu - nic nie zrobiłam do szkoły i w związku z tym moge mieć małe problemy na uczelni. ALe coś zakombinuję. Może teraz sprężę się i zrobię wszystko w ciągu kilku dni:D
A teraz kolacja, bo dziś przez tą podróż zjadłam tylko 700kcal.