Cześć Sil :*
Przyszłam się przywitać choć i tak Cię nie ma :)
Mam nadzieję że jesteś grzeczna!
Espresso, pogoda dopisuje ostatnio aż za bardzo! xD
Wersja do druku
Cześć Sil :*
Przyszłam się przywitać choć i tak Cię nie ma :)
Mam nadzieję że jesteś grzeczna!
Espresso, pogoda dopisuje ostatnio aż za bardzo! xD
Sil, grubania, espresso Dziekuje za gratulacje :)
Sil mam nadzieje ze fajnie spedzasz czas, pogoda piekna wiec korzystaj i wypoczywaj.
Makaronik FIT na pewno bedzie smakowal:) Ja wczoraj wcinalam z sosem do spagettii ale swiderki bo tylko taki mialam :)
Lauri Trzeba sie cieszyc ze pogoda tak dopisuje, i moim zdaniem to nie jest "za bardzo". Od tego lato i wakacje zeby tak goraco bylo! Ja sie ciesze niezmiernie i mam nadzieje ze jak nadluzej tak bedzie! Juz sobie "zamawiam tam na gorze" :D taka pogode od 8 do 15 sierpnia bo nad morze do Wladyslawowa wtedy jade! I ma być upał i bezchmurne niebo. Koniecznie :)
BUZIAKI
Illusion, 35 stopni w cieniu to dla mnie przegięcie xD A w słońcu to pewnie z 50 :shock: jak dla mnie to mogłoby być o 10-15 stopni mniej! O! No chyba że jestem gdzieś nad wodą, to wtedy fajnie jest :] Ale w mieście to masakra!
Ja nie lubię upałów, mogłabym mieszkać gdzieś na północy :P
Nie wiem jaka pogoda ma być w sierpniu, ale do końca lipca ma być gorąc... mam nadzieję że bedziesz miała słoneczko nad morzem :)
Sil, co u Ciebie?
No cześć, dziewczątka! :)
Espresso, super, że wróciłaś!! Bardzo się cieszę!!! :)
No więc było fantastycznie, oczywiście. Pojechaliśmy jeszcze z przyjacielem Micha, Mikołajem i świetnie się bawiliśmy. Jedzeniowo - było nawet dietowo, nie przekroczyłam limitu. W sobotę, jadąc po aerobiku nad jeziorko, staliśmy w korku jakąś godzinę strasznie się wkurzając... Okropieństwo, nie znoszę korków! Ale panowie z zarządu dróg stwierdzili, że upalna sobota to wspaniały czas na wycinkę krzewów... Nie pomyśleli, że wszyscy ludzie wtedy pędzą nad jeziora... Nic to :)
Na miejscu od razu ruszyliśmy się kąpać, a potem ja zrobiłam obiadek - spagetti FIT (pyszne!!!) z pieczarkami, czerwoną papryczką i sosem do spagetti. Naprawdę pyszne jedzenie wyszło, choć sporo zostało (no bo ugotowałam cały makaron na 3 osoby :) ), A wieczorem - koncert. Wzięliśmy na niego też ojca Michała i jego sąsiada. W wesołym samochodzie dość szybko dojechaliśmy na miejsce - na wieś o wdzięcznej nazwie Szlachta, gdzie odbywały się 7 mistrzostwa świata w KAPELE (taka dziwna gra, może coś w necie o niej jest) i miał się odbyć koncert zespołu Czarno-Czarni (czyli nas, hehe). Właśnie beka z tą nazwą zespołu, bo imprezę prowadził Jarek Janiszewski, zwany przez nas Doktorem, ale z zespołu był tylko on. Zaśpiewał z nami jakiś numer jeden ("Jedzą rybę, jedzą rybę, makreli smak, to miłości znak" ) i kilka kawałków z moim kolegą, a resztę graliśmy my. Koncert był super, miejsce też - świetnie się bawiliśmy. Zjadłam pyszną pajdę domowego chleba z domowym masłem i domową szynką :) Zrobione przez panią z Koła Gospodyń Wiejskich. Coś pięknego :) (wszystko w limicie). Byliśmy z powrotem ok. 23 i poszliśmy się, oczywiście, kąpać, choć woda zimna i w ogóle chłodno było. Siedzieliśmy jeszcze do ok. 2 gadając (to ja) i pijąc (to chłopaki i mama Michała) :) A w niedzielę... Oczywiście rano pobiegłam się kąpać, potem śniadanko (biały chleb, innego nie było) chwila pogaduszek i postanowiliśmy odwiedzić znajomego, który wg wyliczeń mojego teścia miał mieszkać ok. 8 km od naszego domku. Wsiedliśmy więc we troje na rowery i pojechaliśmy, ale nie 8 km w jedną stronę, a... 18 :) Dojechaliśmy na miejsce, wypiliśmy herbatkę i wróciliśmy późno, ok. 17. Szybko poszliśmy się kąpać, a potem zjedliśmy pycha obiadek - Michu spagetti, Mikołaj ziemniaki ze śledziem a ja ryż z jagodami przyrządzonymi przez tatę Micha. Ojej, jakie pyszności to były!!!! No i niedługo potem wyjeżdżaliśmy. W domku byłam po 22, i padłam prawie od razu na łóżko spać :) Aż się dziwię, że mnie po tym pływaniu i rowerowaniu nic nie boli, ale kondycję mam niezłą przez codzienny aerobik :) No i jak byliśmy na tej wycieczce rowerowej właśnie, to chłopaki z tyłu zdychali a ja przodem szybko jechałam, hihi :) Fajnie :)
No, przepraszam, że tak dużo napisałam! Ale tyle wrażeń miałam :) Ciekawe, czy któraś z Was to przeczytała :) Pozdrawiam mocno z upalnego SOPOTU (Lauri, też nie lubię upałów w mieście, ale nad jeziorkiem - a i owszem :P)
WITAJ ASIU!!
Aj jak wzorowo :roll: Tyle frajdy i fajnego jedzonka i wszystko w limicie :D Ciesze się że dobrze sie bawiłaś i wrócilaś zadowolona :D (A wiesz skoro już mówimy o przyszłych teściach to ja się bardzo cieszę bo coraz lepsze sa uklady między mną a rodzicami Łukasza. Szczególnie z mamą. Polubiła mnie :D ) Ja się leczę i psychicznie i fizycznie z tego obżarstwa z ostatnich dni... :( :( Mam nadzieje że wkrótce lepiej sie poczuję... Trza byc dobrej myśli, bo bez tego to nic nie osiągnę- ani zdrowia, ani wymarzonej wagi :!: :twisted:
MILEGO DNIA!!!
Sil bardzo fajnie spedzasz wakacje, ciagle wyjezdzasz i ruchu masz duzo, i rowerek i plywanie :) I te koncerty, robisz to co kochasz. Szkoda ze nie moge posluchac takiego koncertu osobiscie. I tak ci rewelacyjnie idzie wychodzenie z diety. Jestes dla mnie inspiracją! Ja 1200 jem teraz i sporo jedzenia w tym wychodzi a jak sobie pomysle o 1500 np...Mmm rozmarzylam sie :) No ale to juz za jakis czas... Na razie super sie czuje na 1200. Najadam sie bardzo i na przyjemnosci jest miejsce (np lody czy batonik Belvita, albo jakies 4 ciasteczka). Jestem z siebie dumna ze panuje nad napadami na slodycze...potrafie zjesc 4 ciastka a nie cale opakowanie na raz. Wspaniale sie z tym czuje!
A jak tam szynszyle sie miewaja? Juz lepiej sie dogaduja? :D
Sil wspaniale, ze tak dobrze sie bawisz.Taki wyjazd to odpoczynek dla wszystkiego:)
dobra zabawa w dobrym towarzystwie, czegoz chciec wiecej:)
A jakie pysznosci zajadalas, tylko pozazdroscic... ten ryz z jagodami, nawet nie chce sobie tego wyobrazac (samo mi przychodzi do glowy;)).
No i gratuluje kondycji, fajne sa takie sprawdziany naszej pracy, szczegolnie jak widac efekty:)
Cześć.
Jestem zła, bo mi wcięło długaśną notkę :( Teraz mi się już nie chce tego wszystkiego powtarzać. Może wieczorem. Wrrr... Przepraszam, ale nie lubię, jak mi się coś tak wiesza!
grubaniu -> to super, że masz coraz lepsze kontalty z teściami. U nas było tak, że na początku bardzo się z nimi lubiłam, potem trochę mniej (musiałam przywyknąć do zachowań mamy Michała, która potrafi wykorzystywać to, że jest psychoanalitykiem :P) a teraz jesteśmy naprawdę dobrze zaprzyjaźnieni.
ILLUSION -> no, sama widzisz, ze na 1200 można się nieźle objeść. Ale faktycznie - na 1500 to już w ogóle hulaj dusza :) Ja w sumie cały czas krążę między 1300 a 1500. Nie jest to tak wielka różnica, by się odkładała, bo wciąż ważę tyle samo, a można trochę poszaleć :) Podziwiam, że potrafisz się pohamować i zjeść np. tylko 4 ciastka. Ja bym tak nie umiała, oj, nie... :) A co do szylek - miewają się dobrze, zaprzyjaźniły się, skaczą, podgryzają papiery - cud miód :)
espresso -> oj, ryż z jagodami jest faktycznie cudowny. A jeszcze te jagody były świeżo zarobione przez tatę Michała, puściły duużo soku i były tak pyszne!!! Och... :)
Pisałam spowiedź wczorajszą w tej notce, co ją wcięło. W każdy, razie miałam ok. 1400 kcal, choć wciąż nie wiem, jak powinnam liczyć pomidorową... :) A teraz się szykuję do II śniadania - morele, brzoskwinia, maliny, papierówka i danio... Mmm... :) Idę jeść. Buziam.
Dzień dobry Asiu!!!
Wiesz mi też czasami wcina notki. To wiesz co robie kiedy widzę że forum zaczyna świrować? Piszę notkę i kopiuję ja całą do schowka. Albo pisze ją po prostu w Wordzie i zapisuję jako nowy dokument :D 1400 wczoraj?? O to pieknie!!! Ja tam pomidorową z makaronem licze 125-200 kcal na talerz. A to w zalezności od ilości makaronu.
Zreszta ja tylko tak orientacyjnie liczę kalorie. Tak mniej więcej. Nio bo przeciez jestem na "MŻ" :wink: Więc ja mooocno zaokrąglam. :D
Smacznego drugiego śniadanka i milego dzionka 8)
Witam;*
ale sie za wami stesknilam;( i widze ze mam duze aleglosci na waszych watkach, ale obiecuje wszystko pobadrabiac
a na razie zycze milego dnia;*