Bezsensowna śmierć mówisz.... Kolegi z pracy żona też zmarła na raka szyjki macicy - 2 tygodnie temu. Kilka lat temu miała nadżerkę ale olała. Wyhodowała też guza jak 2 pięści męskie na macicy i do tego rak szyjki. Mało tego po usunięciu guza dostała krwotoku i co? Krwi nie pozwolili przetoczyć - świadkowie Jehowy. On patrzył jak ona się wykrwawia i umiera - 2-3 tygodnie to trwało. W miedzyczasie nerki przestały pracować, w 3 dni spuchła 20 kg, dializy jej robili ale to tylko przedłużanie cierpienia. Dla mnie to koszmar jakiś. Nie rozumiem tej wiary.
Zakładki