Monika, pump it sie sciagnal, wiec:
czesc 1. od 00:1:45 Heat
czesc 2. od 00:12:00 Dance it out
czesc 3 od 00:33:00 Pump it up
czesc 4 od 00:54:40 Bums & Tums
czesc 4 od 01:03:00 Chill
milego wywijania :wink:
Wersja do druku
Monika, pump it sie sciagnal, wiec:
czesc 1. od 00:1:45 Heat
czesc 2. od 00:12:00 Dance it out
czesc 3 od 00:33:00 Pump it up
czesc 4 od 00:54:40 Bums & Tums
czesc 4 od 01:03:00 Chill
milego wywijania :wink:
O wielkie dzięki Tagotta. Muszę to sobie zapisać gdzieś pod okiem ;)
Bo nerwy mi padały od przeszukiwania tego filmu, mogliby dać te plansze na trochę dłużej, to łatwiej byłoby znaleźć.
Mam problem bo już próbowałam sobie angielskiego radia słuchać. Ale ja nie potrafię żyć z włączonym radiem! Kiedyś grało na okrągło, teraz mnie irytuje. To w kwestii języków. Po angielsku to ja potrafię czytać i nawet słuchanie mi wychodzi. Niedawno się przełamałam i mogę sie odezwać. Gorzej z gramtyką i z pisaniem. Do wytrenowania. W grudniu mam FCE (na tym poziomie to ogólniak skończyłam, ale to było baaardzo dawno i już prawie nieprawda). Ale taki był pierwszy cel, wrócić do poziomu z LO :lol:
Emma jeśli chodzi o Dr.Dietmana, to trzeba go ściągnąć i zainstalować. Dietman 1 to jest, bo inne są juz płatne (a i niektóre produkty mają tam zdjęcia porcji, co ułatwia oszacowanie ile tego się zjadło-szkoda, że nie wszystkie. I szkoda, że on taki ślamazarny. Ale mi działa na wyobraźnię i pomaga. Więc może i Tobie też pomoże.)
Mawika taniec chyba w "odeku" jest? Nie wiem nic na pewno, obiło mi się o uszy. Za angielski się wzięłam, bo mi konieczny do doktoratu i to był kopniak motywacyjny.
A niemiecki, bo się uzależniłam od wyszukiwania darmowych kursów językowych (finansowanych przez UE). A angielskiego na wyższym poziomie nie ma. A szkoda marnować kurs, jak Unia płaci, no nie ;)
Forma to się bierzemy :) Ja muszę w stosach płyt wygrzebać, te z programami Profesor Henry, bo bardzo je lubię i nawet czasami mnie motywują ;)
dezzine w angielskim można wszystko na około powiedzieć i nie trzeba znać wielu słówek, w końcu jakiś tam słownik ang-ang jest napisany z użyciem tylko 3000 słów, do zdefiniowania całej reszty :D Trzeba tylko dobrze sztukę definiwania opanować ;)
grubasek1992 a dzięki, nie najgorzej, tylko nieco usypiająco. Może dlatego, że późno się za niego biorę? W sensie wieczoru :lol:
************************************************** ***********
PODSUMOWANIE DNIA
Kcal - milion, albo dwa. A poważnie jakieś 1400. Przy czym większość na kolację w knajpie przy pogaduszkach z koleżanką. (ogólnie miałam zalatany dzień i jadłam bardzo niezdrowo i nie to co potrzeba).
Ćwiczenia-zero. A poważnie tylko trzy 8min. brzuch, ramiona i nogi. Pumpitupowac nie mogę, skakać na skakance nie mogę - bo mnie strasznie biust boli przy skakaniu (przed@)
Jogi nie mogę, bo jest na DVD a małż coś ogląda. W kompie nie mam.
Jeszcze wygrzebałam jakieś I want this ABS, oglądnęłam, ale ciut zbyt ambitnie jak dla mnie dzisiaj wygląda. Wiecie coś o tym?
Idę do wanny. Z angielską gramatyką :D Dobranoc! [/i][/url]
No z tymi jezykami to w sumie ja tez bym sie na jakis kurs zapisala, tzn z angielskiego, zeby sobie cos poprzypominac, bo wiem ze jak sobie sama kupie ksiazke do nauki, to na pewno nie bede jej czytac, a jak bym zaplacila za kurs to wtedy chcac nie chcac bym chodzila. Bardziej jednak marza mi sie lekcje tanca, ale mi sie juz nie oplaca, bo za max. 2 miesiace wyjezdzamy z męzem i corką do Irlandii na stale...albo przynajmniej na kilka lat. Nie ma co tutaj siedziec, bo w Polsce sie co najwyzej garba dorobimy :wink:
Dużo zjadłam. NIe wiem jak. Tzn. wiem, usypiając po południu Młodą -sama sobie usnęłam. Młoda nie. :lol: I po tej drzemce jak się obudziłam poczułam wielką ochotę na pyszny deser i zrobiłam go sobie. Zanim mój mózg się obudził.
Ale cukier krzepi :lol: , po zjedzeniu całego pucharka bitej śmietany, serka, czekaolady i rurek- mój mózg zaczął działać bardzo sprawnie i od razu wiedziałam, że zrobiłam błąd :P
W sumie pewnie z 1500 kcal. ALe to tak trochę na oko, bo oczywiście nie mam pojęcia ile czego władowałam do tego deseru.
Ćwiczenia.
15 minut Pump it up, 15 minut I want this ABS, 8 minut pośladki i 8 minut ramiona. I niewielki spacer.
Nie za dużo, nieco bez sensu. To zmienianie planu trenigowego mi szkodzi i nie wiem kiedy w kończu w jakiś rytm wpadnę. Na razie jedyne czego udaje mi się trzymać, to ćwiczenie dwóch ośmiominutówek dziennie. Powinno być trzy, bo powinnam kończyć rozciąganiem, ale jakoś mi rozciąganie nie podchodzi. Nie czyję żeby mnie rozciągało po prostu.
A resztę sobie testuję. Może w coś trafię ;) Tzn. w jakiś rytm i schemat.
Poza tym jestem rozbita i nie wiem czy dzisiaj jest dzisiaj czy już jutro. I zawsze tak mam jak mi się zdarzy zasnąć w dzień. Co jest jakimś ewenementem dla mnie.
A hantle sobie kupiłam. W tesco, jakieś takie po kilka złotych. Ale najlepsze jest to, że kupiłam dwa niby takie same, a po zważeniu ich w domu okazało się, że waga każdego jest inna :lol: . Na szczęście różnią zaledwie o jakieś 30 gram, więc nie sądzę, żeby w praktyce miało to jakieś znaczenie :lol:
Poza tym coś mi sie pokręciło i tak widzę, że jednych odwiedzam po kilka razy dziennie, innych wcale, bo gdzieś zgubię linkę. Muszę jakąś metodę opracować, bo ginę na forum :)
to, ze sie od spania mieszaja pory dnia i dni same w sobie, to u mnie juz norma...dlatego tak nie lubie spac popoludniu. Chociaz czesto po obiedzie mnie nosi, zeby przylozyc glowe do poduszki :wink: Andy kiedys wymyslil patent, ze w miescie powinny byc takie punkty, gdzie w przerwie obiadowej, czy np. po meczacych zakupach mozesz pojsc i sie polozyc na 15 minut. Cos a la szybki hotel. 2 miesiace pozniej czytalismy w gazecie, ze ktos cos takiego stworzyl / otworzyl :shock:
z hantlami podziwiam...ja jakos nie mam nerwow do tych cwiczen na rece :? Robilam cos na gumie, ale nudzi mnie to szybko i nie chce mi sie :? Dopiero wczoraj zobaczylam, ze mimo wszystko juz nie mam takich "flakow" jak na poczatku odchudzania...no...w koncu w Pumpitupie do kazdego cwiczenia wyma****a tymi rekoma troche :wink: :wink: :wink:
Kurcze wszystkie tak ładnie i regularni ćwiczycie...
MUsze sie poprawić jak najszybciej :roll:
Tagotta, 8 min. . Ośmio minutówki nie zachwycają pomysłowością, prowadzącym i w ogóle. Ale to tylko 8 minut. To mnie ratuje :)
Forma, chcesz kopniaka na rozpęd ;) ? Chociaż Tobie akuratnie nie potrzeba. :)
No ja widze ze tobie jak zwykle pieknie idzie:D
buziak;*
Czesc Monika :wink: Tak se czytam, i zastanawiam sie co to jest ten Pump it up :?: Mozesz mi w skrocie wytlumaczyc? Ja tez ciagle mysle nad jakimis nowymi cwiczonkami :D Normalnie nic nowego nie przychodzi mi do glowy. Troche teraz zaluje ze sprzedalam ten swoj rowerek stacjonarny. Teraz zamiast siedziec bezczynnie przed telewizorem, to bym sobie jezdzila...no ale trudno..z reszta do wyjazdu juz niedaleko, wiec i tak musialabym go sprzedac :roll: A maz mi dzis obiecal ze wykupi mi w Irlandii karnet caloroczny na basen i silownie i bede se mogla plywac i cwiczyc do woli :D Ciesze sie strasznie....zwlaszcza z tego basenu, bo uwielbiam plywac...a tu niestety nie mam okazji :? A jak tam dzisiaj u Ciebie :?: :D Czekam na jakies wiesci :)
O pump it up - w skrócie aerobik. Ekstremalny po mojemu. Ale w życiu nie miałam do czynienia z aerobikiem.
Nie wiem co dziś zjadłam. Tzn. straciłam kontrolę i się pogubiłam, byłam u babci i jadłam placuszki z jabłkami i nie mam pojęcia ile one mogą mieć kcal. Potem robiłam małżu sos grzybowy i też się skusiłam na kilka łyżek ze świeżą bagietką. Nie mam pojęcia więc na czym stoję. W sumie wszystko zależy od tych placków. Bo sos i bagietkę to wiem jak policzyć. Ale nie będę sobie tym specjalnie głowy zawracała. Następnym razem jak sama będę to cudo robiła to sprawdzę. Policzyłam je na 500. Bo tłuste były.
W sumie wychodzi 1450 kcal.
Z ćwiczeń na razie tylko joga. Muszę jeszcze chociaz ośmiominutówki jakieś zrobić. NIE CHCE MI SIĘ.
Za to rano wczoraj i dziś już było 61 z drobnymi po przecinku. Ale ponieważ ostatnio też było przez 3 dni i znikło, to się powstrzymuję, ze zmianą tickerka.
Poza tym jutro 'oficjalnie" obowiązujące ważenie i mierzenie. Mogłam się wykazać przyzwoitością i nie jeść tyle dzisiaj... :lol:
No dobra. Lecę ćwiczyć.
No dobra trzy ośmiominutówki (abesy, legi i strecz ;) ) i jeszcze 10 minut pump it up. Rozgrzewka się znaczy. I chyba przyjmę w nim taką strategię, że będę robiła po kolei. Wciąż od początku. Bo jak cały czas nie mogę załapać co oni robią i wpaść w rytm, to się zniechęcam i męczę psychicznie. Jak załapię to mi lepiej. A na przykład na tej rozgrzewce to już się prawie wyrabiam.
Inna trudność z nim, to to, że czasami mam dni bez poczucia rytmu. A wtedy to już porażka, wbić się w takie ćwiczenia. OK, nie marudzę. Idę poczytać co u Was.
A jutro mierzenie. Chyba uda mi schudły. Takie mam wrażenie.
kurcze monika, jak czytam o tych wiczonkach to mam mega wyrzuty sumienia, ja poza spacerami nic nie robie..chcociaz skakanke kupilam, jutro chcociaz pare brzuszkow zrobie, obiecuje, jakos trzeba zaczac...niestety bez cwiczen sie nie da..ale mozn sie wkrecic..kiedys sie wkrecilam na maksa..szkoda ze to dawno temu bylo ( w liceum jeszce), ale wywijałam:kosz,siłownia, bieganie..a teraz flak jestem :)
Monika....to ja tu przed PONIEDZIALKOWYM wazeniem dzisiaj do 12 w nocy cwiczylam, a Ty placki wcinasz :shock: :lol: :lol: :lol: :lol: :wink: :wink: :wink: :wink:
Z pumpem przyjelam taka sama strategie. Robilam najpierw tylko 1 czesc, pozniej ktorakolwiek, ale zawsze tylko jedna. Poczatkowo to byl rzeczywiscie sport ekstremalny :wink: Teraz wyrabiam sie z caloscia, chociaz nie bez zadyszki :wink: Jak gdzies rytmu nie lapie (co mi sie tez przytrafia), robie po swojemu :wink:
Ciekawa jestem jutrzejszych wynikow :)
Witam;*
ja i tak cie podziwiam bo ja w ogole nie moge zlapac rytmu;p a zeby zmobilizowac sie do cwiczen to jest jeszcze gorzej;p
buziak i milego weekednu:D
Naida spacery są bardzo dobre jako aeroby. Wystarczą, same w sobie. Niestety nie mogę się zmobilizować do chodzeniia właśnie. Wyszukuję wszystko co można robić w domu, z lenistwa po prostu ;)
Spacery są boskie. I na dodatek daleko od lodówki. A jak się ochłodzi to będą jeszcze lepsze, bo jak marzniemy to organizm więcej spala, żeby utrzymać temp. ciała. Spaceruj więc.
Tagotta bo ja mało strachliwa jestem, tzn. nie boję się tego ważenia. Powinna mieć już @ a nie mam, więc wszystkie mało optymistyczne rezultaty tym sobie wytłumaczyć dziś mogę.
Wyniki takie sobie, faktycznie schudło mi udo i tyle. No ale co mi z tego uda, jak brzuchol nadal taki sam :twisted:
grubasek1992 taaa, musiałabym Ci uwierzyć ;)
Ponieważ zaraz idę na przyjęcie urodzinowe ( sześciolatka :shock: Jak te dzieci rosną ! ) i planuję zjeść torta (ha!). A poza tym nie wiem kiedy wrócę i czy będzie mi się chciało ćwiczyć, to poćwiczyłam przed chwilą.
10 minut skakanki, 10 min. pump it up, 3 ósemki (pupa, ręce i rozciąganie) i 15 min I want this abs (oczywiście robię ten poziom początkujący- tzn wcale nie wiem czy oczywiście, bo ani mnie jakoś nie męczy, ani go później nie czuję :? ) Muszę spróbować tego programu 2- zaawansowanego.
Nie wiecie co jest jeszcze z tej serii, tzn. całe body mi się kończy ściągać. Chyba ręce i pośladki gdzieś widziałam... Nie jestem pewna.
A jak wrócę i będzie mi się jeszcze coś chciało, to zrobię jogę.
Na razie jestem na jakiś 750 kcal- kawałek torta chyba jeszcze wejdzie, co? I tak zjem zresztą.
Witam;*
wiesz co mam mala prosbe:D :D moglabys mi podac te stronki z tymi wszystkimi cwiczonkami ktore ty wykonujesz;>? bo postanowilam tez zaczac pocwiczyc jakis aerobik:D
z gory dzieki:D
buziaki;*
Grubasek, nie mogę, bo filmiki ściągam e-mulem. A pomysły czerpię różnie od dziewczyn na forum, ze sklepów on line. Potem tytuł w mułka i ściągam co znajdę.
No dobra, spowiedź z win, których żałuje. Nie skończyło się na torcie, jadłam jeszcze sałatki w ilościach trudnych do wyczucia, nadziewaną cukinię, wędliny kilka plasterków, i jeszcze jakieś ciastko. A gdzie mi do Tagotowego samozaparcia...
Trudno, przepadło. Na oko licząc, jednak poniżej 2000 kcal.
Wiecie jakoś jest tak, że są imprezy na których się je i takie na, których jedzenie schodzi na plan dalszy. Gospodarze u których dziś gościliśmy są z tych karmiących, zawsze jakieś inne, nowe potrawy, albo ciekawsze wersje "klasyków". Zawsze domowy tort (bo pewnie zamawiany tak, by mnie nie kusił). Na dodatek typowe posiadówy przy stole to są, ze względu na ograniczoną przestrzeń mieszkalną.
Nie wiem czy się kiedyś na to uodpornię. Ale u mnie nigdy tak nie ma. Może gorzej gotuję? ;)
Goście się rozłażą wszędzie, przy stole nikt w zasadzie nie siedzi, najwyżej na fotelach przy niskim "kawowym" stoliku...
1243 kcal mam dziś na liczniku. Już. Ale za to z tortem też.
Nie ćwiczyłam jeszcze i mi się nie chce. Ogólnie nic mi się nie chce. Jakaś taka rozlazła niedzielnie jestem...
A coś wypadałoby się poruszać. Kopnijcie mnie.
no ja Cie zaraz kopne Monika :roll: 9 kilo nam zostalo (phi! :wink: ) a Ty mi tu konkurencji nie robisz????ja myslalam, ze jak mnie kryzys dopadnie to sie bede Toba motywowac, ze tyle samo do zrzucenia itd.....a Ty jakies torty i cwiczyc ci sie nie chce? :?
....no dobra.....mi tez sie nie chce, ale nie mam wyjscia jak mi sie marzy, zeby mnie w Polsce rodzina rozpoznala :wink: :wink: :wink:
DO ROBOTY! :lol:
aha...pytanie mam.....jak w dietmanie ustawilas proporcje bialka /wegli / tluszczu ? Tj. jaka jest najlepsza proporcja?
Czesc Monika :wink: Trzeba przyznac ze te niedziele nie są korzystne jezeli chodzi o dietke i cwiczenia. Zawsze jakies smakolyki i malo ruchu. no ale w koncu jeden dzien w tygodniu trzeba sobie odpocząc :D
Ja ostatnio mysle o zmianie diety, mam juz troche dosc tego liczenia co do kalorii ile zjadlam i w ogole 1000 kcal..czasem mi ten limit nie wystarcza....zjem kilka owocow i juz 200-300 kcal zmarnowane :? I dlatego coraz powazniej mysle na temat diety weight watchers. Wyczytalam ostatnio ze to jedna z najzdrowszych diet na swiecie, i nie powoduje efektu jo-jo. No i przede wszystkim nie trzeba sie az tak ograniczac :D Coraz bardziej zaczyna mi sie podobac i chyba niedlugo przejde wlasnie na tą dietke, tylko musze jeszcze poszukac informacji wiecej na jej temat...bo tam sa te punkty zamiast kalorii..nie wiem czy slyszalas o tej diecie? Co o tym myslisz?
Dalej nie ruszyłam tyłka. :shock: Po prostu koszmarnie mi się nie chce. I wiem, że jak zacznę to mi się zachce. Ale nie chce mi się zaczynać :lol:
W dietmanie proporcje BTW to mnie ogólnie zszokowały, bo na przykład sparkpeople ma odwrotne. Tzn dietman zaproponował mi połowę, albo lepiej z tłuszczów, a sparkpeople daje więcej na węgle. Ogólnie chyba wcześniej też się spotykałam z teoriami, że większość kalorii w normalnej diecie pochodzi z węglowodanów...W każdym bądź razie nawet doszukiwałam się na stronie jakiegoś ukrytego popierania diety optymalnej j ;)
Dałam sobie 1,5 g białka na kg ciała. To z pewnością. Ale poza tym to już nie wiem co jest mądre i jak powinno być :( Ale zaraz jeszcze poszperam w tym temacie.
Mawika, wiesz, ja ogólnie jestem przeciwko wszystkim dietom. Weight Watchers pewnie jest skuteczna w dużej mierze, przez jakąś tam formę zorganizowania. A jak wiadomo towarzysze niedoli mobilizują. Już kiedyś gdzieś na tym forum pisałam, że uczestnicy forów odchudzaniowych chudną skuteczniej. A Ci, którzy po ukończeniu diety na forum pozostają, mają znacznie mniejsze prawdopodobieństwo jojo niż Ci, którzy schudli i sobie poszli. Po prostu wsparcie ułatwia, czasami trzeba się wyżalić, czasami potrzeba żeby ktoś nas pocieszył, czasami trzeba kopa w tyłek. I to dają różne grupy wsparcia, bo w otoczeniu codziennym zazwyczaj trafiamy na ciotki i przyjaciółki, które działają wg zasady "skoro ja nie mogę być szczupła, niech moi przyjaciele będą grubi" ;)
A punkty, czy kalorie- w sumie jeden diabeł, dalej myślisz co jesz, gdzie się to znajduje w jakiejś tabelce i na ile jeszcze możesz sobie pozwolić. Można liczyć cokolwiek, IG, tłuszcz, węglowodany i tak na jedno wyjdzie. Dam sobie głowę uciąć, że dieta po przeliczeniu z punktów na kcal, dalej wyszłaby niskokaloryczna i pewnie o niskim IG ;)
Znów się mądruję ;) Ale wg mnie, żadna dieta nie jest skuteczna. Nie może być skuteczne nic, co ma się kiedyś skończyć. Skuteczne jest jedynie uświadomienie sobie popełnianych błędów i zmiana stylu postępowania.
***********
No dobra ruszyłam tyłek, marnie bo marnie, ale jednak. 15 minut skakanki. Niech będzie, od reszty odpoczywam. Czas na regenerację, bo czuję mięśnie. A jak czuję to jest dobrze i niech sobie rosną w siłę spokojnie, nie będę ich maltretowała :)
O tu jest o tym wieght watchers www.kobiety.pl/index.php?option=art&id=6695 , nie widzę dokładnie nic, czego nie można by zrobić licząc kcal. Oszczędzanie punktów na zaplanowane szaleństwo, zdobywanie luzów dodatkowym wysiłkiem. Przeciez to samo można zrobić kcal. Ciekawe, czy faktycznie łatwiej się je liczy. A masz Mawika, te ich tabele?
no ja się zgadzam z 123mr ja to czasem sobie myślę, że mam już jakąś obsesję na punkcie liczenia kcal, bo jak np raz nie policzę to pal sześć nie liczę cały dzień, a jak już liczę to nie ma mocnym i co do grama wszystko od razu zapisuję, ważę i latam od wagi do kumputerka i liczę, liczę, liczę :!: :!: :!: Aż można zwariować :shock: :shock: :shock:
ja to chyba do tych należę co ze skrajności w skarjność przechodzą - ale to tylko w jedzeniu... chyba 8)
a teraz tu Cię porządnie zmobilizuje i napiszę Podnoś tą d**ę :!: :!: :!: i już do ćwiczeń, dietkowania i wogóle
ależ ja ostra jestem :shock: to żle wróży na moją przyszłą karierę nauczycielki :shock: :shock: :shock:
No i skad ja to znam :lol: :lol: :lol:Cytat:
Zamieszczone przez 123mr
Im dluzej zwlekam tym gorzej...
1350 kcal to średnia z tego miesiąca na razie. Bardzo ładnie i zgodnie założeniami.
No właśnie, ja z kaloriami postępuję tak, że liczę je po jedzeniu. Nie dostosowuję jedzenia do kcal. Staram się jeść rozsądnie a potem sprawdzam, czy mi to wyszło. No ewentulanie faktycznie bardziej się ograniczam jak planuję jakieś kompletne szaleństwo.
Witam;*
ja robie tak samo jak ty;p najpier jem i nie licze, a dopiero wieczorem siadam do kompa i przypominamsobie co jadlam zapisuje i licze;p no i dlatego niekiedy wychodzi mi za malo;p
buziaki;*
A ja wlasnie robie na odwrot, najpierw licze kalorie a potem przygotowuje z tego jedzonko...w innym wypadku wieczorem wychodzilo by nie 1000, ale ze 3000 :shock: :D
A co do tego weight watchers, to zrezygnowalam...w sumie glownie chodzilo mi o to zeby nie liczyc kalorii za owoce i warzywa...ale przeciez przy zwyklej diecie 1000-1200 kcal tez moge sobie odpuscic liczenie warzyw i owocow i na jedno wyjdzie :D
A poza tym nie chce eksperymentowac jednak, przynajmniej nie teraz, bo musze miec pewnosc ze schudnę zanim mąż przyjedzie, a nie znam tej diety i nie wiem czy przyniesie w moim wypadku jakies skutki. Zastosuje ja raczej jako dietę na utrzymanie wagi ...bo tam sie je troche wiecej niz 1000 kcal...jakies 1200-1500, wiec na wyjscie z diety w sam raz :D
hmmm...spiąca jestem strasznie a nie chce mi sie scielic łózka :? :lol: ...kiedys to mi mąz scielil...ehh...to byly czasy...jak sobie przypomne w ilu rzeczach On mnie wyręczal...ja juz normalnie zapomnialam jak to jest, wracac do domku na gotowy obiadek :roll:
a co do tych tabeli weight watchers to mam tam jakies...jak bys byla zainteresowana to mogę Ci przeslac...bo ja tak jak pisalam na razie rezygnuje z tego
po tylu latach na diecie, my weteranki, mamy juz w glowie wszystkie kalorie :wink: :wink: :wink: :lol: :lol: :lol: :lol: Ja to nawet za bardzo nie musze sie zastanawiac, bo polowe tego co zjadam mam w glowie - ile kcal i ile wagi :lol: :lol: :lol: Straszne! :lol: :lol:
Tylko tak trudno zmienić nawyki, i nie popełniać błędy... A w czasie diety - uczymy się jak mamy postepować w przyszłości - i rzeczywiście najważniejsze jest nauczyć się inaczej jeśc i inaczej żyć... Tylko czemu tak trudno zmienić siebieCytat:
Zamieszczone przez 123mr
Ty jestem: TAKIJA z 116 chcę mieć 64
36 lat – 164 cm wzrostu
Start 03.07.2006 – 116 kg – BMI 43,13 – otyłość
Planowana meta 03.09.2007 – 64 kg
Ostatnie ważenie: 5.09.2006 – 108 kg – BMI 40,15
POWOLI, POWOLI NAWET SŁOŃ DOJDZIE NA METĘ
a ja to robię dokładnie jak mawika :!: najpierw liczę, a potem jem, bo jak nie liczę to mam 300000000000000000000000000000000000000000
123 nie martw się bo każda z nas ma zawsze jakieś wątpliwości
a mnie to najbardziej wkurza to, że dziwczyny to się starają ładnie wyglądać, robią sobie makijaż, maseczki nakładają, chudną - a jakie to trudne - ograniczają sobie przyjemności, wszystko żeby wyglądać ładnie :!: i to tak naprawdę nie robimy tylko dla siebie, ale też i dla naszych chłopaków, mężów...itp, a oni kurka wodna jedzą ile chcą, nie starają się wcale, tylko żeby było wyprane o on umyty i już :!: a potem w wieku 30 lat lat mają już brzuszki wcale nie takie małe, no ale wg nich chłopak to może być taki a kobieta nie bo ona to płeć piękna i z samej zasady musi być zawsze piękna:!:
wrrrrrrrrrr :x aż się zezłościłam :wink: :wink: :wink:
Ja jednak musze wrócic do liczenia kalorii, bo inaczej ciezko z powstrzymywaniem sie od ruszania "jadaczką" :roll:
Justynia, no ale wyobraz sobie potem mine takiego "dziada", ktory w wieku 40 lat ma brzuch na 3 metry, a Ty laseczka stulecia. a w wieku 40 lat juz sie nie chudnie tak szybko ...oj nieeee....i cialo juz nie takie i skora tez :wink: :wink: A Ty wycwiczona, szczupla i zadowolona z siebie :wink: No to ktory facet sie za toba nie obejrzy :wink: :wink: :wink: :wink: :wink: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Zarty zartami, ale to prawda. Ogladalam niedawno taki reportaz, w ktorym wiekszosc tureckich chlopakow uwazala, ze dziewczyna NIE MOZE byc gruba, a chlop to co innego...bo....bo to chlop jest :roll: :? :? :? :? no coment!
Po kolei. Albo sama nie wiem jak :)
Mawika, planowanie i jedzenie jest z pewnością bezpieczniejsze dietetycznie. Tylko czy coś zmienia? Dla mnie nic. Ja muszę się nauczyć rozsądku, żeby nie być do końca życia na diecie. Muszę się po prostu nauczyć być chuda i tyle. Oczywiście jest to niebezpieczne, ale na dłuższą metę nie widzę innego wyjścia. A nie chcę za rok czy dwa zaczynać od nowa. Raz a skutecznie :) A tabele mi przyśli, oglądnę . Może to ma sens. Będę sprawdzała jak to wychodzi kcal i punktami i porównam.
Fakt, że część tabel kcal mam w głowie i kalkuluję na bieżąco tak jak Tagotta. No czymś trzeba umysł zaśmiecać :D
Takija, ciężko jest jak diabli. Ale nie słyszałam o lepszej metodzie. Jakby chociaż jedna z diet, albo cudownych środków była tak skuteczna jak obiecują... Ale nie ma cudów, trzeba przerobić siebie. Swoją głowę. Dlatego ja sobie daję bardzo dużo czasu i zmieniam małymi kroczkami, zaczynając od tego co łatwe do przyjęcia.
Justynia, ja chudnę dla siebie. Nie dla męża, nie chudłam dla niego nawet zanim został moim mężem. Kochał mnie jak wazyłam 55, 70, 80, nawet 90 kg, jak ważyłam 47 też :) On dobry chłop jest. Przy okazji sama go utuczyłam. Na spółkę z moją mamą. Co mi uświadomiło w czym leży problem. My kochamy dobrze jeść. Dobrze- tłusto.
Moja teściowa nie daje masła do ziemniaków, jadają na obiad gotowane mięso. Zupa nie musi być na wywarze, ani zabielana. Takie rzeczy w moim rodzinnym domu i w mojej kuchni nie przejdą! Fakt smakuje to lepiej. Małż bardzo szybko się przyzwyczaił, że trochę masła czy śmietany zazwyczaj poprawia smak. Ale to widać :) Teraz usiłuję to odkręcić...
Też czasami spotykam się z wypowiedziami facetów, marudzących, że po ulicach nie chodzą same panienki z rozkładówki. Ale mnie to nie denerwuje. Bo ja też patrzę i widzę, że owszem kobiety są może czasami bardziej puszyste, mniej zgrabne. Ale w przeważającej liczbie zadbane, wymalowane, uczesane, ubrane na miarę swoich wymiarów... A wśród panów ciężko nawet o 20 latka, na którym warto oko zawiesić. Trudno, może kiedyś spojrzą w lustro i zauważą, że supermodelki to nie dla nich ;) A jak nie zauważą to ich problem.
Ale faceci są mało samokrytyczni i nie dostrzegają niedostatków swojego wyglądu, intelektu zresztą też nie, często. Pewnie kwestia wychowania, dziewczynkom zawsze "coś nie wypada" i muszą "ładnie wyglądać i siedzieć".
****************************
A poza tym to wczoraj 40 minut spaceru i 20 skakanki. Miały być jeszcz 8min., ale wróciłam z angielskiego, zaczęłam usypiać córkę. Na tyle skutecznie, że ona mnie uśpiła. W ubraniu, makijażu, nie mytą i tak przespałam do rana
:lol:
Rano wstałam i się wykąpałam :) Zaliczyłam z godzinę spaceru. Ale była to mordęga, bo przez noc coś mi się stało ze stopą i nie moge na niej stanąć. Na dodatek od rana boli mnie głowa. A tabletki pomagają na krótko. Nie wiem jak będzie z ćwiczeniem dziś. Postaram się zrobić chociaż te 8 minutówki za wczoraj i dziś. O ile dam radę.
A dziś zjadłam jakieś 1200-1300 kcal, w zależności od licznika. Może być. Jutro idę znów na jakąś rozmowę o pracę. Nie chce mi się. Nudzi mnie to.
I nie uczę się angielskiego a powinnam. Beznadziejna jestem.
No dobra, zrobiłam i want this abs, program 2, niby dla zaawansowanych. I gdzie tkwi haczyk? Bo straszne to to nie było. Chyba, że jutro poczuję to dam znać.
Biorę się z 8 min. Macie jakiś pomysł na rozciągnięcie się? Wiem joga powinna być dobra... Ale na razie nie widzę efektów ;)
Dalej boli mnie noga. I zaczyna puchnąć :? Z ćwiczeń więc dalej zero, chyba, że znów brzuch i jakieś tam takie co się na nogach nie za dużo stoi.
I want this ABS ten drugi program jednak czuję. Zrobiło się łatwo, ale skośne mięśnie czuję. Polecam po Weiderze do spróbowania. Zdaje się, że jako uzupełnienie zrobiłby świetnie, bo A6W głównie proste i górą, a to skośne i dół. Chyba, że coś pokręciłam.
W każdym bądź razie jakby się Wam chciało spróbować, to jestem ciekawa czy też poczujecie na drugi dzień te ćwiczenia i gdzie ;)
Zjadłam nie za dużo i raczej niezdrowo. Pierogi na śniadanie i potem sandwiche z serem żółtym i salami. I takie tam. Jak czegoś nie zapomniałam to mam dopiero niecałe 900 kcal.
Z rozmowy wyszły nici. I chyba dobrze. Jakoś to niepoważnie wyglądało.
Witam;*
widze ze ty jak zwykle pieknie cwiczysz :D
buziak;*
masz super faceta :D gratuluje
sprobuje tych cwiczen na skosne bo weider u mnie juz 4 dzien i zaczynam sie zastanawiac nad czyms jeszcze :)
no mój też mnie kocha - :shock: - niezaleznie od tego jak wyglądam :D :D :D
a tak się zastanawiam nasza sportsmenko :D czy jak będę weidera i to dugie robiła to nie bedzie za dużo :?: tak naraz :?: bo mi to właśnie chodzi kurka o te skośne, bo marzę sobie cichutko o talii :oops: a to chyba bardziej na ta moja zanikła talię się nadaje nie :?:
hmmm z tą nogą... ciężka sprawa, bo nie wiadomo od czego boli i puchnie
na ból nic ci niestety nie poradzę, a na opuchliznę mogę podpowiedzieć, że okłady z octu ją usuną :D mama mnie tego nauczyła i to już taka sprawdzona metoda :wink: :wink: :wink:
no to buziaczki i trzymaj się cieplutko :D :D :D
Justynia, nie wiem. Weider jest wbrew wszelkim zasadom, ma na celu dokładne zamęczenie mięśni. Żadnych ćwiczeń na mięśnie tak się nie robi. Robi się nie zbyt wiele powtórzeń, w niezbyt wielu seriach, 2-3 razy w tygodniu. Podobnie na siłę mięśni, wtedy z obciążeniem, dłużyszymi przerwami w trakcie i jeszcze mniej powtórzeń.
A6W przeczy więc zasadom treningu, ale działa. :lol:
Możesz spróbować tego I want, drugi program, bo mi się wydaje, że góra tam mało pracuje (ale może mi się tylko wydawać, bo mogę mieć mocniejsze te mięśnie i po prostu trudniej mi je poczuć, na przykład). Też mam nadzieję, że te skośne pomogą na talię mi pomogą.
Z nogą jest przedziwnie, bo kładłam się z nogą OK, wstałam z bolącą stopą. Stopa boli mnie na dodatek w takim dziwnym miejscu, ani to kostka, ani śródstopie. Nie pasuje zupełnie do niczego. :roll: Ja mało wyrywna jestem jeśli chodzi o lekarzy, to jeszcze ją przetrzymam może sama przejdzie.
W zasadzie jak siedzę, albo leżę to mnie wcale nie boli ;) Może to jakiś znak.
Kalorie uzupełniłam trzema cukierkami mars. I jestem zadowolona. Bardzo niezdrowa moja dzisiejsza niedietetyczna dieta. Ale całkiem śmiało w limicie :)
Monika, no to chwal sie o ile jestes wyzsza!!!! :wink: :wink: :wink: :wink:
O nogach (stopach) nic nie mowie. Sama mam co chwile problemy, ale nie dziwota, jak pumpitupa codziennie magluje 8) Skakania tam duzo i co chwile mam cos z kostka, stawem, srodstopiem, lydka i tak w kolko. Woltaren dobrze wmasowany pomaga........ewentualnie 2 dni wolnego od ruchi :wink: :wink: :wink: :wink: :wink: