to łojojoj to było do kaca, bo cóz innego mozna Ci powiedziec :D
jedynei wspolczuc :)
zle nie jest:) dzisiaj poneidzialek jak mowi tagg :)
Wersja do druku
to łojojoj to było do kaca, bo cóz innego mozna Ci powiedziec :D
jedynei wspolczuc :)
zle nie jest:) dzisiaj poneidzialek jak mowi tagg :)
Nie jest tak źle. Tzn. postępu odchudzaniowego od początku miesiąca żadnego :? Na wadze, nawet ciut więcej. Ale jak sądzę, to akuratnie ma inną przyczynę, o czym pisałam. W cm jest mniej więcej tyle samo, ale nie wiem, bo ten tydzień obył się bez dokładnych pomiarów, bo w sobotę od rana byłam zalatana. Dziś też. A w niedzielę wiadomo ;) Pomierzę się może kiedy indziej o ile tylko wstanę wcześniej niż moje dziecko i sobie nie zapomnę. W każdym bądź razie tak od oka nie mam nigdzie więcej.
Srednia za ten miesiąc wyszła mi jakieś 1400 kcal. Trochę więcej niż planowałam, ale jeszcze kilka dni jest, da się średnią wyrównać. ;)
Ja patrze na swoje pomiary i duzo sie tam nie pozmienialo,a waga w miesiacu spadla prawie tyle samo, co w poprzednim :roll: :roll: :roll:
Zanizaj statystyke kaloryczna.... :lol: :lol: :lol: :lol:
nei mam pojecia, jak Ty to liczysz,
wiecie co? ja to bym chciala sie poczuc znow jak na początku diety
tzn wtedy,gdy chudlam tak na łebnaszyje :)
to byloby fajnie, ZNÓW RUSZYC WAGE W DOL: )
Hej Monika :D Tą srednia to sobie sama liczysz, czy ten program dietman Ci wylicza? Ja sobie go sciagnelam, ale nie uzywam, bo nie mam tyle cierpliwosci zeby to wszystko wpisywac. No i chyba nie ma co narzekac, na tą srednia, 1400 to chyba nie jest zle, biorąc pod uwage ze zapotrzebowanie dla doroslej kobiety na kalorie to jakies 2500 o ile sie nie mylę :wink:
Hmmm...ale zbliza sie okres jesienno-zimowy, a to nie sprzyja utrzymaniu szczuplej sylwetki :? ...na dworze zimno, ponuro, nie chce sie czlowiekowi wychodzic z domu, nie chce sie cwiczyc...ehh, musimy sie pilnowac :wink: No ale puki co pogode jeszcze mamy ladna wiec nie ma sie co martwic na zapas :lol:
Ja na szczescie nie bede miala takiej az strasznej zimy, w Irlandii w zimie temperatura zadko spada ponizej 5 stopni i nie ma sniegu ani mrozow :D
Pozdrowionka :wink:
Średnią miesięczną liczę ręcznie. W myśl zasady, że średnio ma wyjść mniej więcej dobrze. A to, że jednego dnia więcej drugiego mniej, nie ma większego znaczenia. Dzięki temu mogę czasami zaszaleć, nie specjalnie mając wyrzuty sumienia z tej okazji.
http://babeczkaa.blox.pl/2006/09/praktycznie.html O sobie zobaczcie jaka miła waga kuchenna ;) Ciekawe skąd się takie bierze.
Dziś jadłam kopytka, wczoraj i przedwczoraj też różne ziemniaczane kluski. Sezon jakby nie patrzeć. W normie jednak kalorycznej. Wczoraj wróciłam też do skakanki. Na razie noga żyje, to może będzie żyła dalej. Jednak nie bardzo mi odpowiadają ćwiczenia przed kompem. Stanowczo wolę ćwiczyć i oglądać w tym czasie coś zupełnie innego. Do hula hopa też wróciłam, choć on nudniejszy znacznie.
No nic, idę jeszcze pokopać działkę, korzystając z jasności. To będę mogła może jutro nową trawkę posiać. Bo teraz to już więcej chwastów różnych niż trawy prawdziwej było przed domem. A po chwastach źle się chodzi na bosaka.
A poza tym brak spadków wagowych demotywujący jest nieco. Ale to nie ważne. Ważne, że na razie się nie poddaję i wcześniej czy później będzie musiało ruszyć dalej. W zasadzie te hormony mnie wkurzają, bo nie wiem na ile to zatrzymanie wody, a na ile należałoby przemyśleć na nowo strategię postępowania. Kalorie mogę przyciąć wprawdzie, ale jednak już tylko niezbyt znacznie.[/i]
Skakanka zrobiona. Dobrze mi ze skakanką. Myślę, że jeszcze bieganie by przeszło, tak jak kiedyś spacery z psem stosowałam. Ale dalej nie kupiłam butów do sportów :oops:
A poza tym siedzę na forum zamiast się uczyć języków.
Po pierwszych zajęciach mam wrażenie, że przegięłam z tym niemieckim. Dalej nie zakumam tego coś mi się zdaje. I mam zrobić zadanie na jutro a ja się czuję jak dziecko w szkolnym wieku, które za wszelką cenę unika obowiązków. Nie, chyba jednak niemiecki nie jest dla mnie. No ale skoro zaczęłam, to muszę skończyć, żeby nie zwracać pieniędzy za kurs (który jest free, ale przy obecnościach powyżej 85%).
Monika, dawaj to zadanie :wink: :wink: :wink: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
jak w podstawowce mama odrabiala ,a dziecko dwoje przynosilo i po tylku obrywalo :wink: :wink: :wink: :lol: :lol: :lol:
Hej Monika :D Ty jak zwykle pięknie cwiczyc, nie to co ja :shock: Mi sie ostatnio tak nie chce ze szok. Nadrabiam to przynajmniej chodzeniem, bo chodze duuuzo :wink: W prawdzie mam skakankę, i kiedys skakalam, ale teraz jakos nie moge sie zabrac, nawet jak zaczne..to po 2 minutach mi sie odechciewa i daje sobie spokoj :lol:
A poza tym to zazdroszcze Ci tego ogrodka...zawsze chcialam miec ogordek :) Tam mąż mi mowil ze jest za domem ogrodek, ale jak on wygląda i czy to w ogole mozna nazwac ogrodkiem to nie wiem :wink: Pojade to zobacze :D
A co do jezyka, to jak angielski mi zawsze wchodzil bez problemow, tak niemiecki nic a nic...w ogole nie kapuje tego języka, takze nie dziwie Ci sie :)
No nic, zaparłam się, będę chodzić na ten niemiecki do końca życia jak będzie trzeba. :evil: Bo jestem sama na siebie zła. Coś tak jednak mi się przypomina. Wkurza mnie, że muszę każde jedno słówko w słowniku sprawdzać. Ale jak już sprawdzę, to przynajmniej część sobie przypominam. I już wiem. Nie mam ani pół podręcznika, żeby coś się dowiedzieć i przypomnieć gramatykę.
Ale i tak powinnam najpierw zająć się angielskim i też tego nie robię. Jedyne co robię w miarę regularnie to ćwiczę :lol: Dobrze, że choć tyle.
hej,
dobrze sie tak uprzeć na coś;) z jezykiem jest troche jak ze sportem,im więcej kiedys umialas tym latwiej sobie przypomniec, ale nieużywany mięsień zanika tak czy inaczej.
NO i pocieszające jest to, ze wszystko da sie też rozchodzić... nawet nie wiesz, ile słówek pamiętasz, tylko w Twojej głowie pozacierały się do nich ścieżki,
teraz tylko trzeba ściezki na nowo wydeptać, ale słówka już tam są :):):)
za ćwiczenia podziwiam
Ania
Zdaje się, że w ciągu ostatniego miesiąca schudłam 100 gram :lol: No nic. Lepiej schudnąć 100 niż nie schudnąć.
A poza tym znacznie mi lepiej jak skaczę na skakance. Naprawdę. Chyba każdy musi trafić na swój typ ruchu (przy okazji sądzę, że on się w czasie zmieniać może) i tyle. No mam jeszcze w planach pożyczyć od kogoś rowerek. Oczywiście jak znajdę kogoś, kto ma takie urządzenie gdzieś głęboko w piwnicy, czy na strychu ;)
Witam;*
masz racje, lepiej schudnac troszke, niz nie chudnac nic;p a z tym sportem to kazdy powinnien cwivczyc tak jak mu najbardziej odpowiada, zeby sie nie zniechecac;p
buziak i milej soboty;*
A ty dlugo na tej skakance skaczesz? Bo ja max. 15 minut i wiecej nie mogę bo bym chyba pluca wypluła :lol: Hmm...chyba musze ograniczyc palenie :? Ale za to na rowerze mogę jezdzic godzinami, mialam stacjonarny, ale sprzedalam..i teraz zaluje :? Chcialam jezdzic rano na rowerze zwyklym, ale jak zrobilam ostatnio jedną rundkę dookola Mielca to tak zmarzlam, ze mi sie odechcialo...bo to o 7 rano jeszcze zimno takie jest szok :lol: A potem to juz nie mam czasu na rower...
A tak jeszcze nawiązując do tego rowerka stacjonarnego, to w TESCO byl ostatnio na promocji za 170 zl, wiec bardzo taniutko, bo jak ja swoj kupowalam to dalam 330 :shock:
Mysle ze warto na zimę zainwestowac, zamiast siedziec wieczorami i gapic sie w telewizor to mozna przy okazji popedalowac. Ja tak wlasnie tej zimy jezdzilam wieczorami no i efekty byly super, chudlam wtedy bardzo szybko :D W sumie to polowe sukcesu zawzieczam wlasnie temu rowerkowi :wink:
spojrz na to inaczej
nie przytylas przez ten miesiac ani troche!!!! :)
To fakt, Ania nic nie przytyłam :) Więcej, nie rzuciłam tego wszystkiego w diabły, z powodu braku efektów, nie czuję się z tym źle tak naprawdę. Jest OK. To mniej więcej taki efekt jakiego chciałam. Wcześniej, czy później znów coś spadnie. A ja nie myślę rozpaczliwie o diecie, mniej więcej trzymam się założeń, trochę pilnuję jedzenia, trochę ćwiczę. To wcześniej czy później musi przynieść efekt. [Przynamniej taką mam nadzieję ;)]
Mawika jakieś 20 minut skaczę. Mogę więcej, ale nie chcę. Bo szkoda mi nóg. To jednak dość obciążające jest. Rowerek planuję pożyczyć. I już chyba nawet mam od kogo :lol: Ale to dopiero jak oni będą wyjeżdżali, czyli za jakiś miesiąc.
Grzechów jakiś wielkich we wrześniu nie zrobiłam (tzn. masę, ale nie odbiegających od wcześniejszych ;)), które mogłyby spowodować taki zastój. W zasadzie nie mam, więc sobie nic do zarzucenia tak naprawdę. Taki lajf, po prostu. Brutal end ful of zasadzkas. Będzie lepiej.
Monika...ale jak sobie podsumujesz od poczatku odchudzania...gdzies polowa maja, nie? to Ci jednak wyjdzie prawie 3 kilo na miesiac srednia, co?
:roll: :roll: :roll:
Nie Tag, nie wyjdzie. Jakieś 2,5,Chyba niecałe nawet. To już w końcu 4,5 miesiąca i tylko 11 kg. Ale w sumie jakie ma to znaczenie. Teraz i tak zima, a do lata dużooo czasu.
ja Ci zaraz dam "do lata!"
a pozniej w zimie zalozysz gruba kurtke jakas "puchowa" i bedziesz jak balwanek wygladac, eee???? :wink: :wink: :wink: :wink:
juz mi do roboty! mojej siostry cora (6 lat) powiedziala jej wczoraj: "wiesz mamo....wole Cie jednak w spodnicy, bo wtedy nie widac Twoich grubych ud" :? :? :? :? :?
Monika, ile Twoja corcia ma lat?
Taggota! nawet nie próbuj uczyć monikowej córki takich tekstów!!! :)
Monika, Twoja dieta idzie mniej wiecej jak moja, czyli nie ma rygoru, ale nie ma też za dużych wpadek.. ja biore sie za siebie od jutra :)
mam taki kalendarz, w ktorym co dzien jest jakaś dobra rada i np wczoraj, kiedy zaczełam marzyc o biegu na 10km i przez chwile wydalo mi sie, ze to jest nawet mozliwe.......... wczoraj w kalendarzu byla taka sentencja:
"PAMIĘTAJ, ŻE NAJMNIEJSZY KROK W STRONĘ CELU, JEST WIĘCEJ WART NIŻ MARATON DOBRYCH CHĘCI"
i niech to przyświeca naszym dietom!
:):):):)
Tagotta, moja córka ma 2 lata i 9 miesięcy. Jeszcze na takie hasła jest za mała. Na razie bywam co najwyżej głuptasem, jak każę jej robić coś na co nie ma akuratnie ochoty ;)
A zimowych kurtek nie noszę, więc problem dla mnie zupełnie odpada :D Może być do lata, bo mi wcale nie zależy żebym za miesiąc wyglądała jak osiemnastka. Zresztą wcale mi na tym nie zależy. :lol: Bo i tak mi się nie uda :lol: Chcę schudnąć, ale nie spieszy mi się do niczego ;) Nie na tyle, żeby się poddać rygorom jakimś :) Może to błąd, jak miałam ten cel weselny do sierpnia, to chyba ciut bardziej zmotywowana byłam :)
No wiesz Aniu, ważne, że w dobrym kierunku. I bardzo podoba mi się Twoje motto, chyba muszę je sobie gdzieś na ścianie. Bo miewam skłonności do wielkich planów, które czasami są tak wielkie, że wysiadam przy próbach realizacji.
Co tam się działo, wczoraj zjadłam ciut za dużo. Dziś też. W obu wypadkach "winne" były wpadnięcia do rodziców na sekundkę. I w obu chałwa. Ale faktycznie z chałwą już parę lat chyba nie miałam do czynienia :) Ummm, całkiem pyszna i mdła. A nie chciało mi się racji żywnościowych z okazji tej chałwy ucinać, bo jednak nie specjalnie się nią najadłam ;) Ale to nic, zdaje się, że już więcej jej nie mają.
Za to wiem, że może mi czekolada leżeć w domu, ciastka, chipsy i co kto chce. I mnie nie ciągnie. A poza domem moja odporność na takie pokusy spada. Ciekawe skąd to się bierze...
Zaraz pójdę poćwiczyć, chociaż mi się nie chce. Mam w domu szpital jak to się mówi, dziecku się przeciąga przeziębienie i nawet poszłam z nią do lekarza (a to nie jest częste u mnie), małż też coś wczoraj zaczął wieczorem pociągać nosem. A dziś zaraz po wyjściu do pracy wrócił z powrotem, bo ma straszne ataki kaszlu, aż do wymiotów. A mi niby nic nie jest, ale moja ósemka sobie przypomniała, że ma rosnąć. A że rośnie trochę krzywo, to mi dziurawi policzek. W zasadzie to nie takie głupie, bo jak coś w ustach boli to nie bardzo jest jak jeść. I jeszcze jakieś wredne typy w telewizji mówią, że ma się ochłodzić.
A ja się na to nie zgadzam![/url]
Monika,
dzisiaj mnie też zalało zimną wodą
cały dzien wszystko mnie boli i chodzę jak śnieta
wiec nie martw się, ze jestes sama w tej jesieni:)
Rozumiem...myslalam, ze sie poddajesz i zaczniesz krotko przed latem. Taki komfort psychiczny, ze ma sie czas jest naprawde niezly :roll: :roll:
:) miłego dnia życzę :) może dziś będzie lepszy niż wczoraj
A nie Tag, nie rezygnuję, kontynuuję sobie bez stresu, że wolno idzie :) Po prostu.
Chyba weszłam w ten etap, kiedy brak postępów mnie nie zniechęca po prostu. Idzie w dobrym kierunku i tak ma być. Dziś się na przykład objadałam przez cały dzień w sposób zupełnie niezorganizowany i wyszło mi jakieś 1400 kcal. No i tak ma być.
Mąż dochodzi do siebie powoli. Zamówiłam okno w końcu. Wynalazłam mamie sprzęt AGD, bo remontuje kuchnię. A zachciankę miała dziwaczną jak się okazało w dzisiejszych czasach, białą kuchenkę gazową do zabudowy. Takie coś nie istnieje. Ale znalazłyśmy gazową z elektrycznym piekarnikiem. Od biedy przejdzie.
Co jeszcze dziś zrobiłam, chyba nic chociaż miałam ambitne plany. Najchętniej bym poszła już do wanny i łózia. Ale muszę jeszcze poskakać. A zasadniczo zaplanowałam to sobie na czas Szkła Kontaktowego. Bo nie miałam dziś czasu oglądać TV i nie mam pojęcia co tam w polityce słychać. A śmiesznie ponoć było. :wink:
chodze po tym forum i coraz wiecej zbieznosci spotykam . Jak caly dzien sie chce jesc, to u wszystkich :wink: :wink: Dobrze wiedziec, ze sama nie jestem :wink: :wink: :wink: :wink:
a z Twoja noga juz do konca ok?
Czesc witam po urlopie! A po nim apetyt to dopiero rosnie... :roll:
Tak Tagotta, z nogą wydaje się wszystko ok. Chyba mam winnego. Buty na obcasie. Tak mi się wydaje, bo kiedyś ubrałam zupełnie niewysokie klapki, ale jednak na obcasiku i znów tę stopę czułam. A w sumie nawet w nich nie chodziłam, do samochodu i z samochodu, gdzieś tam kilka metrów w między czasie. Więc sądzę, że to może być to. Trudno starość nie radość, może będzie trzeba zupełnie na płasko zacząć latać :lol:
Witaj Forma, jak przed Paryżewem? Mi się tam źle kojarzy dietowo to miasto. Mimo, że teściowie mieszkają na 6. piętrze bez windy i mimo, że zwiedzając człowiek łazi sporo, to i tak udało mi się tam przytyć :lol: :wink:
Witaj Monika....
miłego dzionka :)
Hej Witam!
dawno mnie tu nie było, ale ostatnio mam tyle na głowie, ze nie nadążam...
Mimo, ze ruchu więcej niz zwykle, to waga od 7 dni stoi....ale czekam cierpliwie na lepsze dni :)
We Francji nie przytyc to dla mnie z cudem graniczy :shock: :shock: Od 10 lat conajmniej 2 razy w roku jestem u mojej siostry i za kazdym razem wracam wieksza :? :? Przeciez te francuskie bagietki i bannetki czlowieka dobijaja!!!!! o serach nie wspominajac.......Juz sie nauczylam, ze jak mialam isc do piekarni po 1 bagietke, to kupowalam zawsze dwie, bo jedna zniknela po drodze :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Dobrze ze ja tam tylko na weekend bede... :?
Witam Cię Moniko :D Troszke mnie tu nie bylo u Ciebie, ale sama wiesz ile mam teraz na glowie :) No widze, ze troszke sobie przystopowalas z dietką, ale w sumie racja, teraz i tak zima idzie, to tez nie ma sie co spieszyc. Nawet jakbys chudla 0,5 kilo na miesiac to do maja bedzie 4 kilo mniej :D
No co do tego tycia, to ja sie troche boje tej Irlandii, bo tam to jest dopiero spoleczenstwo otyłe :wink: Oni sie w ogole nie przejmują tam, ze ze wazą po 100kilo, codziennie fast fody, na sniadanie, obiad i kolacje i nikt nie patrzy na nigoko, nie wytyka palcem, ze ta jest gruba, ze tamtej wielki brzuch wystaje. Oni maja to gdzies...no niby fajne podejscie do zycia...ale ja bym tak nie chciala jednak roztyc sie i miec wszystko gdzies. Na szczescie moj mąż tez nie jest zwolennikiem takiego jedzenia w barach szybkiej obslugi, wiec bedziemy jedli w domku zdrowe obiadki :D ( ktore oczywiscie on bedzie mi gotowal :lol: )
Pozdrowionka :)
Ja chciałam powiedzieć, że nie przystopowałam. Tzn. mniej ćwiczę, bo mi się kolosalnie nie chcę. Jest mi już za zimno, żeby się nawet przebierać do ćwiczenia. Ale te 20 minut skakanki od biedy staram się codziennie odskakać.
Przystopowałam w zamierzeniach. Żeby chudnąć szybciej, musiałabym albo ćwiczyć więcej, albo przyciąć kalorie. A nie mam takiego zamiaru, bo wiem, że to raczej pułapka niż rozwiązanie. Zazwyczaj. Więc pogodziłam się z faktem, że spektakularnych efektów nie będzie i trwam przy swoim trybie.
Dziś jeszcze nie ćwiczyłam. Jadłam pizzę na obiad. Bardzo zaplanowaną, ale i tak nie wiem czy się zmieściłam w limicie. No ale praktycznie, to tylko pizzę i dwa małe jogurty naturalne zjadłam przez cały dzień. A pizzę nawet nie całą, co już jest dla mnie sukcesem. Bo oględnie mówiąc jestem strasznie na nią łasa i szybciej pęknę niż zostawię choć kawałek. A dziś zostawiłam. Ha!
Poza tym zimno mi już. Ja nie chcę zimy! Zaraz pójdę skakać. Ale mi się nie chce. Zupełnie tak samo jak codziennie. :lol: Mam wrażenie, że nawet jak były te upały to miałam więcej pałeru ;)
Ha, poranne pomiary dały jakąś nadzieję. Waaże ciutkę mniej. Ciutkę mniej mam w kilku miejscach. Może koniec stopowania? Chciałabym jednak...
nosz kurka wodna UCIEKA!!! Ucieka normalnie!!!! :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
CIESZE SIE STRASZNIE, bo mam jeszcze wieksza motywacje :wink: :wink: :wink: :wink: :wink: 8) 8) 8) 8) 8) 8)
Doskonale cie rozumię, bo mi tez sie nie chce ostatnio cwiczyc. Wieczory zimne, ciemno juz sie robi o 18...tylko sie polozyc, przykryc kocykiem i poczytac :D
No ale gratuluje spadku wagi :D :D :D
To chudnięcie to chyba jednak wychodzi dopiero efekt ostatniego miesiąca. Jakieś takie mam wrażenie, na podstawie weekendu spędzonego na bieganiu do WC co chwilkę. Chyba jednak za dużo wody zatrzymuję. Trudno mam jeszcze jedno opakowanie tych tabletek, jak nie minie to zmienię.
Baaardzoo dużo dzisiaj zjadłam, poćwiczyłam też już trochę. Zaraz wskoczę do cieplutkiej wanny i się wybyczę. Jeszcze trochę brzuszków chcę poćwiczyć wcześniej. I laba.
jest niedziela!!!
Zeby nasz organizm sobie powiedzial" jest niedziela!!!" nie bede wchlaniac zadnych skladnikow w ten dzien 8) 8) 8) 8) 8) i zarlybysmy do syta w niedziele 8) 8) 8) :lol: :lol: :lol: