i z mamusia :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
>Chcecie sie posmiac, to lukajcie :wink:
http://www.funner.pl/smieszne-filmiki/wesole-dziecko/
http://www.funner.pl/smieszne-filmik...olskie-napisy/
Wersja do druku
i z mamusia :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
>Chcecie sie posmiac, to lukajcie :wink:
http://www.funner.pl/smieszne-filmiki/wesole-dziecko/
http://www.funner.pl/smieszne-filmik...olskie-napisy/
achmed jest cudowny :)
Nie moglam mu sie oprzec, obejrzalam go sobie jeszcze raz 8) 8) :lol: :lol:
Gosia, ja mam to samo z językami. No tyle tylko, ze odwrotnie.
Ciągle jest "but" zamiast "aber"
Myślę,że to tylko i wyłącznie kwesttia braku słówek i gadania
Gocha jak Ty to robisz ze ta waga Ci sie tak fajnie utrzymuje... Ja tez tak chce...
Wlasnie sie podliczylam wyszlo 1250 i najgorsze jest to ze jeszcze glodna jestem :roll:
Matko, parę godzin mnie na forum nie było, a Wy żeście tyle stron naprodukowały :shock: :lol: :lol: ... to teraz rozumiem, co musicie czuć, jak wchodzicie do mnie po dniu nieobecności :lol: :lol: :lol: :lol:
To jest straszne :lol: :lol: :lol:
Gosia, wiesz, ja myślę, że my już mamy ustabilizowaną wagę i nie tak łatwo nam przytyć :lol: :lol:
Ja po iluś tam dniach zupełnie niedietetycznych (czekolada, piwo, lody, słone paluszki), niezbyt regularne wizyty w kibelku (błonnik mi się skończył, muszę kupić) wlazłam dzisiaj na wagę w środku dnia a na niej 0,5 kg tylko więcej :lol: :lol: :lol: :lol:
I jeszcze czuję, że mam PMS, bo syfy dwa urocze mi na ryju wyskoczyły i brzuch wzdęty :lol: :lol: :lol:
A propos języków, to jak wiele lat temu przez rok bardzo mocno się skupiłam na włoskim a akurat mniej miałam do czynienia z angielskim (jeszcze nie pracowałam tu, gdzie teraz), to jak odebrałam telefon, odpowiedziałam pani mówiącej do mnie po angielsku: "si, si" :lol: :lol: :lol:
Myślałam, że się spalę ze wstydu :lol: :lol:
Patataj na dobranoc :)
Mayday - we're sinking :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Kasia - licze wlasnie na to, ze waga juz sie ustabilzowala :roll: Pamietam jak jeszcze niedawno Ci zazdroscilam, ze Twoja waga sie tak rownomiernie utrzymuje, a u mnie jeden weekend szalenstwa konczyl sie kilogramem wzwyz :? Moze nastal wreszcie "moj czas" :wink: :wink: :lol:
Dzis w kazdym razie bylam nadal grzeczna, choc na kolacje zjadlam troche za duzo, ale mieszcze sie w jakichs 1300-1350 kcal. Wzielam sie na sposob, zeby wreszcie powoli wyjsc z liczenia kalorii, wiec narazie licze tylko do obiadu i widze na oko ile moge zjesc na kolacje, ktorej juz nie licze :roll:
Wracajac jeszcze do jezykow obcych, to ja mam jedna "schize", ktorej sobie w zaden sposob nie moge wytlumaczyc. Otoz aby porozumiewac sie w roznych jezykach, musze sie 5 sekund zastanowic, zeby sie przestawic...potem juz powoli idzie. ALE: wyjatkiem jest jezyk francuski, ktory znam zaledwie "piate przez dziesiate"...ale jak tylko uslysze gdzies zabojadow, w ciagu ulamka sekundy przestawia mi sie cale myslenie i gadam po francusku Z AKCENTEM :shock: Co gorsza, gadam do wszystkich, niezaleznie od tego gdzie jestem (tak jak Ty Kasia z tym SI SI :lol: ). Ostatnio jak Zabojady do nas przyjechaly, zlecialam na dol ich przywitac i akurat przechodzila nasza sasiadka Niemka, a ja do niej BONJOUR :shock: :shock: :shock: :shock: ALE SIARA :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: Ale to jest doslownie niezaleznie ode mnie i nie wiem skad mi sie to wzielo, bo francuski mialam kiedys w LO, a potem juz tylko w czasie wakacji krotkich we Francjii :roll: :roll: Moza ja w poprzednim zyciu bylam francuska :roll: :roll: :roll: :roll: :roll: :roll: Pomijajac juz fakt, ze jest to jedyny jezyk, ktory mi naprawde "lezy" i go czuje :roll: :roll: :roll: :roll:
Szkoda ze z niemieckim tak nie mam :twisted: :twisted: :twisted: :twisted:
------
Daje sobie dzisiaj tylko pol godziny na net, bo ostatnio zbyt pozno chodze spac :? A jutro mam rano spotkanie, wiec trzeba bedzie sie wywlec z lozka skoro swit :roll: :roll: :roll:
E, tagotta, trzymasz sie dobrze w ryzach, kilogram te to dobrze wiesz, ze nawet i woda potrafi takie zmiany wprowadzac.
No własnie moja waga jest wredna - zero stabilizacji.
Do dołu - wolno i niechętnie, do góry - od razu, od byle czego :)
ale moze i na moim podwórku dietowym słonko zaświeci :P