-
Byłam dziś oddać krew. Nie powiem, żeby to była jakaś specjalna przyjemność przy jednoczesnym stosowaniu diety :( Jednak jak by na to nie spojrzeć to chwilowo jestem lżejsza o 730 gram ;) + mam dobry uczynek na koncie :)
No i niestety czekoladki które dostaje każdy krwiodawca, a których nie mogę zjeść... A patrzą na mnie tęsknym wzrokiem z półeczki ....
-
Z każdym dniem bliżej celu. Zdałam sobie sprawę, że walczę już 50 dni, jak na mnie to już rekord. No i jest się z czego cieszyć... :) Dietę wybrałam idealną dla mnie, mogę sobie od czasu do czasu pozwolic na "słodki grzech" ( np teraz zajadam się czekoladowymi ciasteczkami), ale wszystko w granicach normy. Cudownym odkryciem okazało się zapisywanie w zeszycie tego co danego dnia zjadłam. Motywujący taki zeszyt. A waga leci w dół że aż miło... No i wkładam na siebie spodnie, których nawet w czasie ich kupowania nie mogłam nosić z tak "lekkim" sercem. Aż miło patrzeć jak ciuszki ze mnie spadają :)
http://straznik.dieta.pl/show.php/kw...g_74_66_60.png