-
Hejki!
Wiolka69, byłam już na forum MM i widziałam cię! :wink: :D Pisanie menu to bardzo dobra metoda, żeby uczyć się na cudzych błędach. A przykład Sopelka jest wręcz porażający :shock: Jedna wielka METAMORFOZA!
Trzymam cię za słowo :!: Jesienią idziemy na zakupy rozmiar 38! Szkoda, że nie mieszkasz w Poznaniu...
Co do imprezki, to chyba pójdę za radą montiego i tuż przed zjem pożywną zupę jarzynową, żeby później krytycznie podchodzić do wszelkich rewelacji kulinarnych.
Woman, strasznie mnie kusi, żeby kupić ten komplecik! Jeśli tylko upał pozwoli, zrobię dziś wywiadzik, czy jest jeszcze rozmiar 38. I może nawet kupię? A co tam, przecież od czasu do czasu trzeba popełniać rzeczy zupełnie irracjonalne! W końcu kobiety kierują się emocjami :wink:
-
I słowo materiałem się stało! Kupiłam! W WIELKIEJ TAJEMNICY przed mężem i własnym zdrowym rozsądkiem :wink: Przed zakupem sprawdziłam swoje wymiary z czasów, gdy byłam chudzinką i ważyłam 58 kg. Teraz nie mam innego wyjścia, muszę wrócić do tamtej wagi, żeby się nacieszyć ciuszkami. Przy okazji skorzystałam z promocji: przy zakupie trzech rzeczy przecenionych, ta trzecia (czytaj: najtańsza) jest za złotówkę. A co mi tam, wzięłam jeszcze białe bawełniane spodnie. Zawsze takie chciałam mieć! W pewnym momencie to już żadna różnica, czy kupuje się dwa czy trzy ciuchy, w które i tak za nic w świecie nie można się zmieścić :shock: :wink:
Ale za to jaka motywacja: wczoraj opierałam się z żelazną konsekwencją namowom mamy na rogalika z makiem, na grześka, na ... Dzisiaj rano waga premierowa w tym roku: 75 kg :!: Monti jest wspaniały! Bo wczoraj zjadłam dwie duże kromki z twarogiem i dżemem, na obiad kopiasty talerz spaghetti i proszę, waga poszła w dół! Pamiętam jak trzeba było ograniczać wszystko przy diecie 1000 kcal: pół kromki chleba i trzy łyżki makaronu :shock: :D :D
A teraz z innej beczki:
Niezbadane są ścieżki skojarzeń słownych. Kiedy Bazyli wprosił się do nas znienacka, posłałam w świat moich znajomych szablon smsa, że milutki tygrysek szuka domu. Odpowiedzi pewnie się domyślacie, skoro Bazyli został z nami. Ale jeden sms trochę mnie zdziwił: "wezmę chętnie, ale jak będę miała willę z basenem". Dopiero podczas ostatniej rozmowy okazało się, że autorka tegoż smsa była pewna, że chodzi o prawdziwego tygryska :shock: Co prawda trochę ją to zastanowiło, ale znając nasze upodobania proanimalsowe, znalazła logiczne wytłumaczenie. Otóż zaczęliśmy pewnie działać w jakiejś organizacji broniącej praw zwierząt, wykradliśmy tygryska z zoo i oto jest! Całkiem sensowne, prawda? Tylko na pytania swoich znajomych: "tygrysek, a jaki?", odpowiadała "no taki mały", chcąc ich pewnie uspokoić, że niegroźny. Przynajmniej na razie.
Człowiek czasami dowiaduje się jakie mniemanie mają o nim jego przyjaciele i aż łapie się za głowę! Tygrysek u mnie w domu :!: nigdy bym na to nie wpadła :wink:
-
Witam poskramiaczkę tygrysów,
ale się uśmiałam... :lol: !!!
MOJA WAGA TEŻ RUSZYŁA W DÓŁ, co prawda to dopiero 0.5 kg , ale to cud,że w ogóle się ruszyła!! Na 1000 kcl stała 2 tygodnie jak zaczarowana. A przecież głodna chodziłam diabelnie... Teraz sobie jem sobie ile chcę i coś zaczyna się dziać. Trochę tylko po posiłkach się trzęsę, nie wiem czemu.
Żebyś się mogła też pośmiać, to Ci napiszę, co przydarzyło się mojej koleżance podczas ostatniej wizyty u ginekologa:
Bardzo dawno nie była, więc przeżywała straszny stres... wyszorowała się porządnie, psiknęła dezodorantem intymnym, w odpowiednie miejsce i poszła.
Podczas badania ginekolog powiedział: "ale się Pani wystroiła...".
Dopiero wieczorem w domu zrozumiała o co mu chodziło...
Zamiast w.w. dezodorantu użyła...lakieru do włosów ze złotym brokatem...
-
No nie... przecież Ci nie pogratulowałam!!!!
GRATULUJĘ !!!!
:D :!: :D :!: :D
-
Dzień dobry Wiolka69!
:D :D :D Historyjka jest wyborna! Wyobrażam sobie minę tego ginekologa :shock: Takiej pacjentki pewnie jeszcze nie przyjmował :D :D
Ja też mam ci czego pogratulować - 0,5 kg mniej do upragnionej wagi :!: :!: :D Jeszcze więcej takich sukcesików i zobaczysz na wadze piątkę z przodu :!: :D
Co do dreszczy po posiłkach, to zupełnie nie mam pojęcia dlaczego twój organizm tak reaguje :? Może powinnaś zapytać lekarza? Nie zaobserwowałam u siebie żadnych przykrych objawów, no może oprócz tego wywołanego nadmierną ilością śliwek suszonych :wink:
Pozdrawiam cieplutko i życzę ci udanego week-endu!
Niedoszła poskramiaczka tygrysów
-
Witam! Jak po week-endzie?
Dzisiaj rano długo przecierałam oczęta stojąc na wadze, zobaczymy czy jutro waga będzie mi równie przychylna. Ale dzisiaj jest 74,5 :!:
Uwaga: teraz będę się chwalić! Zaobserwowałam u siebie rzadko dotąd spotykaną obojętność na słodycze: w sobotę nie zjadłam ani drożdżowego, ani sernika, ani mojego ulubionego jabłecznika, które mama tak ponętnie wyeksponowała w kuchni. Na sobotniej imprezie wypiłam filiżankę kawy ze śmietanką i 2 szklanki wody mineralnej. A to dzięki temu, że przed wyjściem z domu zjadłam podwójną porcję zapiekanki MM i nie kusiło mnie absolutnie nic! Ani kanapeczki ani ciasto! A w niedzielę poczęstowałam gości ciastem, ciasteczkami i kawą, a sama sączyłam herbatkę waniliową. Wieczorem kilkanaście kilometrów na rowerze. Czyżbym robiła się taka rozsądna na na starość? :wink:
Sobotnia impreza była nietypowa nie tylko pod względem tego, że nic na niej nie zjadłam, ale zaskakujące było również jej zakończenie. Około pierwszej w nocy okazało się, że Pan z Pubu Piętro Niżej zamknął drzwi wyjściowe z kamienicy zamykając również nas. Bardzo poważnie rozważaliśmy wymuszone tymże faktem imprezowanie do godz. 12 w południe, czyli do otwarcia pubu. W końcu głodem by nas nie wzięli. Na szczęście uwolnił nas niezadowolony z nocnej pobudki Mieszkaniec z Piętra Wyżej. Swoją drogą jakie wszystko jest względne: w czasie imprezy wyjrzałam przez okno i wydawało mi się, że to I piętro strasznie niskie jak na kamienicę. Gdy później rozważaliśmy ewakuację przez to samo okno, odległość lekko mnie poraziła...
-
Hmm..
Ojj Neszta ja też bym tak chciała żeby mine słodycze nie kusiły... ale jakoś nie umiem z tym wygrać. Ale walcze, walcze :-)
-
Neszta,
congratulations!
Ja po łykendzie niestety znowu 75.5kg:(
Ale dziś dzień maślankowy więc chyba trochę zejdzie. Poza tym jestem przed okresem...
-
hej Nesztka,
co Ty robisz, że tak chudniesz??? Rewelacja.
Ile tygodni jesteś już na MM?
Ja czekam cierpliwie i czekam ale waga ...też czeka, chyba na oklaski..
Może to przez "te" dni?
Poczekam jeszcze, a co! Wiem, że jak działa u innych osób, to u mnie też MUSI.
Ale mogłoby być coś na zachętę, prawda?
Nesztka, napisz dokładniej jak komponujesz posiłki. Może cos od Ciebie ściągnę.
Niby nie robię błędów, ani odstępstw (tu muszę Tobie też pogratulować!).
Co do tej "trzęsawki", to Zuzelek mi napisała, że to organizm domaga się cukru.
Jak widać jeszcze jestem na etapie przystosowawczym.
miłego dnia!
-
A_ja_schudne, ostatnio nie jem słodyczy, bo mam wyjątkowo dużą motywację: wyjazd nad morze, rocznica ślubu... Ale chyba najbardziej motywują mnie ciuchy, rozmiar 38, które kupiłam na chudą przyszłość 8) . Ilekroć zobaczę coś słodkiego, rozlega się brzęczyk, że te cudeńka leżą w szafie i czekają aż wreszcie się w nie zmieszczę 8) Acha, kiedyś łykałam chrom firmy Natural. Po miesiącu w bardzo dużym stopniu straciłam apetyt na słodycze. Może też spróbujesz?
Woman, nie przejmuj się niewielkimi wahaniami wagi. Wiele zależy właśnie od wody i od "tych dni". Dlatego, żeby rezultaty były bardziej wiarygodne postanowiłam mierzyć się co miesiąc - następne mierzenie na początku sierpnia.
Wiolka69, na montim jestem od początku maja. Zaczęłam od I fazy, w czasie której straciłam 6 kg, ale nie wytrzymałam na niej zbyt długo, zdaje się że 2-3 tygodnie. Po czym przeszłam na coś, co z grubsza przypominało fazę II, tzn. jadłam prawie cały czas wg montiego, ale zaraz po posiłku MM (żeby cukier za bardzo nie podskoczył) serwowałam sobie dość często zakazaną potrawę. Nie chudłam, ale też nie tyłam. Z początkiem ubiegłego tygodnia znów wróciłam do I fazy, i właśnie chudnę sobie powolutku. Jesz zgodnie z montim, więc prędzej czy później waga zacznie przesuwać się w pożądanym kierunku! Każdy organizm reaguje indywidualnie, więc lepiej nie stresuj się porównaniami z innymi. Może zamim zaczęłaś metodę Montignaca stosowałaś dietę niskokalorczyną, z tego co wiem, wtedy po przejściu na MM można nawet zyskać 1-2 kg.
Co do komponowania posiłków, to ostatnio jadłam na śniadania chleb pełnoziarnisty z chudym twarogiem i konfiturą z suszonych śliwek (wg przepisu MM) na zmianę z sałatką z soczewicy z warzywami o niskim IG i przyprawami. Na obiad najczęściej zapiekanki (przepisy znajdziesz we wcześniejszych postach), spaghetti z sosem pomidorowym. Na kolację zazwyczaj dojadałam to, co zostało z obiadu lub robiłam sałatki (warzywa plus chuda wędlina lub wędzona makrela).
Dziewczyny, trzymam za was kciuki! Jeśli mnie się udaje (a silną wolą nie grzeszę :wink: ), to wam też musi się udać :!: :D
Pozdrawiam cieplutko :D :D
-
kilogramy non grata
Chetnie bym przystąpiła do waszego klubu przeczytałam ta książke Montigniaka Jeść aby schudnąć jego dieta opiera sie na roślinach strączkowych a ja niestety jestem po operacji woreczka i nie czuje się dobrze po wszelkich soczewicach i fasoli :x :x Pozdrowienia
-
O widzę MM. A ja pisałam, żeby założono nowy dział dla Montiego. Narazie jestem na etapie czytania materiałów i bardzo podoba mi się ta dieta. Będę zaglądać do Was częściej:)
-
Ozyna
dieta MM daje możliwość stosowania naprawdę bardzo urozmaiconego Menu. Nie ma potrzeby, żeby się cały czas faszerować strączkowymi. Ja tylko sporadycznie jem soczewicę.
Neszta
dzięki za wsparcie. Ja tez się nie poddaję, czekam cierpliwie, a że dieta nie jest głodowa można sobie spokojnie tak jeść i tylko czekać na rezultaty.
Wczoraj zjadłam:
duży jogurt 0% z płatkami zbożowymi
filet z kurczaka z warzywami
makaron razowy z sosem pomidorowym bez tłuszczu
Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że się tak panoszę w Twoim topiku?
Życzę wszystkim miłego dnia![/b]
-
Kilogramy non grata
Wiolka jesteśmy z tej samej miejscowości jeżeli jest to Gorzów wlkp. spróbuje tej diety dzsiaj jestem na samych płynach od soboty do wczoraj imprezowałam bo u mnie w rodzinie same Grażyny Mirosławy i inne Anny.Troche sobie pofolgowałam i muszę odpocząć od jedzenia pozdrowienia :lol: :lol: :lol: :lol:
-
Dzień dobry, witam, pozdrawiam no i co tam jeszcze, bo tu jeszcze nie pisałam. A chciałam napisać co mi się przydarzyło na MM. Po 2 czy 3 miesiącach - 0 ochoty na słodycze, wszystko choć trochę słodkie wydawało mi się obrzydliwie przesłodzone przez co niejadalne. I druga rzecz - włosy - błyszczące, mocne, w trakcie czesania (a mam długie) - nic nie zostawało na grzebieniu, a wokól twarzy zrobiła mi się aureolka z króciutkich nowo wyrosłych włosów. Efekty odchudzające były słabsze, a kłody rzucane mi pod nogi przez mojego ŻP w postaci a to placków kartoflanych, a to pyzów skutecznie mnie od MM odstawiły. Ale ŻP zaczyna powoli dojrzewać do MM, to może się wtedy do Was przyłącze?
Pozdrawiam wszystkie MM - batorek
-
Hej!
Wiolka69, jesteś tu bardzo mile widziana :D , więc nie zadawaj niemądrych pytań :wink:
U mnie wczoraj na śniadanie były zwykłe płatki owsiane z odtłuszczonym mlekiem w proszku, na II śniadanie próbowałam wypić to samo mleko, ale skończyło się jedynie na kilku łykach (zmęczenie materiału). Na obiad zjadłam szczawiową MM + jajka na twardo i mizerię (ogórek + rzodkiewki). Na kolację 2 plasterki chudej wędliny i mizerię (wiem, trochę za tłusto jak na kolację, ale muszę jakoś zatrzymać ten gwałtowny spadek wagi :wink: ).
Ozyna, Wiolka ma rację co do strączkowych. Mój mąż też jest na MM (ostatnio w porywach :twisted: ), a przejawia prawdziwą awersję do strączkowych, do soczewicy w szczególności.
Batory, czekam na podjęcie prawdziwie kobiecej decyzji z twej strony i przyłączenie się do nas! Może czas, żeby mąż spróbował również MM? Niektóre przepisy są wręcz stworzone do nakarmienia osobników lubiących konkrety :wink:
I nie bierzcie przykładu z kocurka Bazylego, który po ostatnim zatruciu był na kilkudniowej diecie (ryż + kurczak w niewielkich ilościach). W ramach umilenia sobie życia pożarł dwa ciastka, które na chwilę pozostawione zostały sobie samym :wink: :D
Pozdrawiam cieplutko!
-
TADAM!!!
dzisiaj przywitałam 7 z przodu. Czyli jest 79,50. Do pełnego sukcesu jeszcze daleeeka droga, ale przynajmniej wiem, że ta metoda działa. Zwykle nie staję na wagę codziennie, ale musiałam się sama na sobie przekonać, że można jeść do woli i chudnąć.
Pełna zapału zabieram się do pracy.
Wczoraj:
chlebek pp + serek 0%
kurczak z brokułami
zupa mleczna z makaronem razowym, mleko 0,5% i słodzikiem, sałatka z pomidorów
Batorku
dołącz do nas! ( oczywiście za zgodą autorki tego topiku - Nesztki :?: ). Czytałam Twojego posta i bardzo mi się podobał... a raczej Twoja osobowość mi się podoba :P
Ozynka
mieszkam w małym miasteczku "niedaleko" Gorzowa - nie chciałam się całkiem demaskować. Ale do Gorzowa często jeżdżę na zakupy
-
Wiolka69, GRATULACJE :!: :D :!: :D :!: Teraz to już masz prościutką drogę do 6 z przodu! :D 8)
A ja nie mogę się powstrzymać przed codziennym ważeniem, a co mi tam, od tego się nie tyje :wink: Dziś rano było w porywach 74 - 74,2. Wczorajsze menu: chleb pełnoziarnisty z konfiturą MM (sera mi zabrakło, ale już kupiony!) na śniadanie, dwa pomidory na II śniadanie, szczawiowa MM + jajka na twardo (ach, te zupki gotowane na cały tydzień :wink: ) + kotlety mielone z indyka na obiad, a na deser ser pleśniawy. Na kolację nie starczyło mi czasu: obiad zjadłam o 17:30, a później poszłam na dłuuugi spacer nad Maltę.
Acha, Neszta łaskawie :wink: :wink: zgadza się na przyjęcie do naszego grona Batorka :D i nie tylko :D
Pozdrawiam cieplutko!
-
Neszta, wow, gratuluję tych 74 :)
Ja dalejtrzymam się kurczowo 75 :(
No ale po okresiku powinno znowu trochę zejść :) Dam sobie spokój przez te parę dni z ważeniem
-
Wielkie dzięki Woman! :D :D Nie martw się, ciebie też czekają 74 kg! :D
Zastanawiam się, czy na moją wagę nie ma też wpływu fakt, że od tygodnia zaczynam (i kończę) pracę o godzinę później. W pracy zjadam dwa śniadania, obiad już w domu i zazwyczaj po godz. 17, tak więc na kolację nie starcza mi już czasu i wolnego miejsca w brzuszku...
Pozdrawiam jeszcze lipcowo!
-
Hej!
Czy, jeśli napiszę, że dziś było 73,8, to będzie straszne faux-pas? :wink: :)
Wczorajsze menu: przed śniadaniem śliwki i czereśnie, I i II śniadanie: chleb pełnoziarnisty + biały ser + konfitura MM, na obiadokolację ratatouille (przepis jest we wcześniejszych postach) i wędzona makrela. Wszystko w ilościach miło zapychających brzuszek :)
Nie mówię mężowi, że tak wolniutko sobie chudnę z dnia na dzień, bo on ostatnio przyjął dziwną politykę odchudzania się. Łączy posiłki węglowodanowe z tłuszczowymi :evil: , pojada co drugi dzień słodycze :evil: i myśli, że to wszystko spali codzienną jazdą na rowerze :twisted: Oczywiście, nic nie schudł, a ostatnio ponoć nawet przytył kilogram :? Widzę, że wszystko w przyrodzie dąży do równowagi. Gdy ja jestem wręcz ortodoksyjną montiniaczką, on zaczyna łamać wszelkie zasady.
Poza tym muszę przestać czytać topiki o diecie kopenhaskiej, bo nóż mi się otwiera w kieszeni. Też przez to przechodziłam i byłam pewna swoich racji. A było to tak: w pewnym momencie dostrzegałam, jaka jestem gruba i chciałam schudnąć natychmiast! Pozbyć się kilogramów gromadzonych miesiącami w ciągu trzech tygodni! Racjonalne odżywianie? Po co, skoro wystarczy pogłodzić się trochę i od razu odzyskam szczupłą sylwetkę. Oczywiście chudłam, a potem oczywiście tyłam. Nie będę pisać ile kosztowało mnie to wyrzeczeń, bo same o tym najlepiej wiecie.
Za to teraz żadnego stresu, obsesyjnego myślenia o tym co zjem za dwie godziny, poirytowania z powodu głodu. Na razie moja średnia chudnięcia to 3 kg na miesiąc, a to oznacza tylko jedno: za kilka miesięcy narodzi się nowa Neszta, której żadne jo-jo nie będzie straszne 8)
I tego wam wszystkim, moje Drogie Chudnące, z całego serca życzę!
-
No i to jest właśnie ponoć charakterystyczne u Montiego.!
Po okresie przystosowawczym kilogramy lecą jak szalone, zamiast - tak jak na 1000 kcl, po jakimś czasie się zatrzymać!!! Kocham Montiego! U mnie też co dzień wskazówka wagi przesuwa się ociupinkę w lewo.
Tak trzymaj dalej Nesztka!
-
Hej, Wiolka, ja już byłam kiedyś na MM. Ale to nie dla mnie. Nie znoszę kategorycznych zakazów, uwielbiam wszelkie potrawy z ziemniaków (placki, kluski, kotlety), a ten twarożek 0% jest błee. No jeszcze mogłabym go od czasu do czasu, ale tak już na zawsze? Tylko taki błee twarożek, a nie serek topiony albo na przykład twarożek Twój smak ziołowy? Bardzo lubię tekturki z takimi właśnie smarowidłami. Słodyczy moge sie wyrzec (i prawie się wyrzekłam), czekoladę gorzką nawet 90% - lubię, strączkowe - uwielbiam, ale ten makaron razowy - fuj, a co z żurkiem, który kocham - na zawsze się z nim pożegnać? Ale Wam życzę jak najlepiej - pozdrówka - batorek
-
Oj Neszta,
i ja bym chciała być taka fo-pa'sowa:)
Mnie też spadło poniżej 75, ale nie AŻ tyle :shock: :D
Gratki!
-
witam
:D :D
3 kg naq miesiąc - :?: :?: :?: :?: --gratuluje i szczerze zazdroszcze :P :P
-
Dziękuję za wszystkie gratki! :D :D Trzymam też kciuki za wasze ubywające kilogramy :!:
Ale jak jest w rzeczywistości, okaże się w niedzielę. Centymetr prawdę mi powie... Trochę się boję, bo może zamiast tłuszczu tracę wodę? Chociaż ostatnia kąpiel w wannie uświadomiła mi, że zmalałam! Wcześniej moje cudowne ciało skutecznie tamowało przepływ wody z jednego końca wanny na drugi (oczywiście w dolnych partiach wanny, nie na całej wysokości :wink: ), a wczoraj patrzę, a woda płynie swobodnie 8)
Skoro już niedługo mam się odsłaniać, to zaczęłam nierówną walkę z cellulitem (mam co najmniej IV fazę :wink: ). Nie spieszy mi się, żeby wydawać grube pieniądze na odpowiednie specyfiki (poszalałam już w zeszłym roku, rezultaty były, ale na krótką metę), więc wybrałam tańsze (to się okaże, gdy przyjdzie rachunek za wodę) rozwiązanie: naprzemienny prysznic nóg, ciepły i zimny. O ile ten pierwszy jest całkiem znośny, o tyle ten drugi mogę porównać jedynie do szybkiej jazdy bez trzymanki :shock: :wink: Ale rezultaty już widać: skóra zrobiła się znacznie jędrniejsza, chociaż dodatkowo wcieram tylko jakiś tani, rodzimy balsamik.
A jak wam idzie rozprawianie się z cellulitem?
Pozdrawiam cieplutko i życzę wam chudego week-endu! 8) :D
-
I zaczęła się milsza część roku. Jest wreszcie na co czekać: konanie przejrzałego lata, kolor w czuprynach drzew, noc polarną w grudniowe popołudnia i robienie prezentów bliskim. W Nowy Rok wszystko znów zacznie wyglądać beznadziejnie, poczynając od petard, które straszą bezdomne koty, a kończąc na zbliżającym się lecie i psach bliskich skonania, wleczonych w żarze za zroweryzowanymi miłośnikami ruchu.
Nic na to nie poradzę, że powracam do życia dopiero w niskich temperaturach i drażni mnie sztuczny podział na ładną i brzydką pogodę.
Dzisiaj zaczyna się trzeci tydzień bez cukru, słodzików, a nawet fruktozy. Za to chodzę między półkami i wybieram dla reszty rodziny długoterminowe jogurty owocowe, wysoko przetworzone płatki śniadaniowe i lukrowane kamyczki. Wyrażanie miłości przez jedzenie może być czasami bardzo zabójcze.
Dzięki Montiemu wróciłam do wagi sprzed roku. Wymiary, w porównaniu z tymi z początku lipca, trochę zmalały, aczkolwiek nadal są wysoce niezadowalające :evil:
biust: 111, jest 107
talia: 96, jest 93
biodra: 114, jest 112
udo: 69,5, jest 67,5
i wreszcie waga: 76, obecnie 73,5 kg.
A jak u was ma się sprawa znikających kilogramów i centymetrów?
-
no u mnie centymetry znakają i to bardzo szybko, niestety nie wiem o ile schudłam bo postanowiłam się zważyc dopierow nadchodzącą niedz., po spodniach( i w ogóle po ubraniach można poznać czy się chudnie czy też nie)
-
Nesztka,
Ty to poetką jakąś jesteś, czy co... Dwa razy czytałam Twoje wywody o pogodzie - nieżle Ci wyszło! Tak jak i z dietą, pewnie jesteś z siebie b.dumna? A do końca sierpnia jeszcze tyle czasu. Na plażę wyskoczy laska jakaś, to będę wiedziała, że to Ty.
Ja nadal na Montim. Czuję się świetnie.
Kończę, bo dzisiaj w pracy chyba do nocy będę siedzieć...
Papatki!
-
Witam!
Karrika, moje spodnie też zrobiły się luźniejsze, doczekać już się nie mogę, gdy zaczną same zsuwać się z bioder :wink: :D
Wiolka69, jeśli poetką, to bardzo niedoszłą :mrgreen: Przed plażą to już nie zdążę przepoczważyć się w laskę :wink: , ale czeka mnie w najbliższych miesiącach tyle okazji do zaprezentowania swojej odchudzonej sylwetki (ale się zagalopowałam, przecież przede mną jeszcze prawie 20 kg :wink: ), że jestem w pełni zdeterminowana. Uwierz mi, sama siebie zaskakuję :shock: Poza tym, odkąd kupiłam te fatałaszki w rozmiarze 38 ani razu nie miałam chwili załamania :!: Chyba przez przypadek (i w chwili szaleństwa) odkryłam co mnie najbardziej motywuje.
Cieszę się, że twój Monti miewa się dobrze :D :D A jak wyglądasz pod względem wagi i centymetrów? Ty też masz problemy z pomarańczowym sadem? (gdzieś przeczytałam takie określenie na cellulit i bardzo mi się spodobało :)
Trzymajcie się cieplutko i chudziutko!
-
melduję posłusznie, że dziś na wadze było 79kg. Czyli następne pół kilogramka poszło w niepamięć i nie mam zamiaru nigdy więcej o nim sobie przypomnieć !!!
Pomarańczami mogłabym na rynku handlować, ale to nie jest mój największy problem.
Nie dam rady zamienić się w supermodelkę, bo już na to jestem za stara - to przyjęłam do wiadomości. Nie mam za to zamiaru do końca życia chodzić w odzieży dla wielorybów i dlatego jadę na MM.
A co do fatałaszków, to siostra kupiła mi w niemczech 6 wystrzałowych bluzeczek.
Ułożyłam je w szafce z samego przodu i czekam cierpliwie, kiedy będę mogła je nosić bez obawy, że fałdki się odbijają.
Moje idolki: Sopelek i Zuzel otworzyły własne forum:
http://forum.montignac.com.pl/index.php
miłego dnia!
-
Wiolka, moje gratulacje :!: :D :!: :D Widzę, że w tym tygodniu u ciebie ruszyło, a u mnie stoi :) I co to za opowiadanie o tym, że jesteś za stara? Chyba, że ta cyferka przy imieniu oznacza twój wiek :wink: :wink: A z modelek nie warto brać przykładu, bo najczęściej są brzydkie i wychudzone jak po Oświęcimiu. Trudno znaleźć kobiecość w skórzanym worku na kości :twisted:
Zajrzałam na odnowione forum i bardzo mi się spodobało 8) Gdyby nie to, że już mylą mi się wszystkie loginy i hasła, zapisałabym się i na to forum. A tak poprzestanę na pilnej lekturze.
Miłego popołudnia!
-
O TY Neszto jedna!
Ładnie mi latek dodałaś! A ja "dopiero" za trzy lata będę miała połowę z tego!
Trzymam się na MM i rzucam w wir pracy.
Miłego dzionka!
-
Witam!
Wiolka, hihi, widzę, że prowokacja się udała :mrgreen: Mnie też zostało trochę do połowy z tego, więc czuję się jak najbardziej młodo :D
Kiedy piszesz, że masz pełno pracy to czuję lekkie wyrzuty sumienia, bo siedzę sama w biurze (pół firmy na urlopie) i zamiast ciężko pracować oddaję się przyjemnym spacerom po internecie. A kiedy wybierasz się na urlop?
Jestem dzisiaj w siódmym niebie, bo wreszcie zobaczyłam upragnione 73 kg :!: :!: Pierwsza niechlubna dziesiątka już za mną :!: Zostały mi jeszcze tylko dwie :twisted:
Widzę, że przestrzeganie I fazy, trzy posiłki dziennie, przy czym ostatni przed godz. 18 i sporadyczne przejażdżki na rowerze rewelacyjnie się sprawdzają :D Poza tym zauważyłam, że skurczył mi się żołądek (i nie potrzebowałam do tego żadnej diety kopenhaskiej :twisted: ). Wcześniej pochłaniane na śniadanie dwie kromki chleba pp to teraz dla mnie za dużo! Cała jestem w skowronkach, więc idę poćwierkać na innych topikach :mrgreen:
Pozdrawiam cieplutko!
-
Hip, Hip, Hurraaaa. -10 wow i łał. Gratulacje :idea: :idea: :roll: :roll: :lol:
-
WIELKIE DZIĘKI Batorku :D :D
Gubienie kilogramów w takim towarzystwie to czysta przyjemność :!: :D 8)
Pozdrawiam już prawie chudziutko :wink:
-
Neszta,
Ty to jednak jesteś mistrzunio! :D
U mnie na razie wielki dół :( Wczoraj pofolgowałam sobie i dzić +0,5kg :( Jak tak dalej pójdzie to wrócę do wagi wyjściowej:(
-
Woman, nie wrócisz do wagi wyjściowej, bo pofolgowałaś sobie wczoraj, a dziś mamy już nowy dzień i nową szansę na wzorowe przestrzeganie diety :!: Wpadki są po to, żeby uczyć się na błędach zamiast ciągle je rozpamiętywać! Więc uszy do góry :D :D
Dzięki za słowa podziwu, ale w wytrwaniu w I fazie pomaga mi też świadomość, że po niej następuje II faza, gdy drobne grzeszki są dozwolone.
Trzymaj się cieplutko!
-
Dzięki za słowa otychy.
Pójdę dziś na siłownię to mi trochę przejdzie:)
-
NESZTA - hejka.
Co tu dużo gadać GRATULUJE !!!!!!!!!I w cichości serca zazdroszczę :evil:
Pozdroofka - jado :wink: