Szaniku kochany
każdy ma gorsze momenty w życiu, ale tak koniec końcem, one są po to, żeby nas wzmacniać. I żeby na gruzowisku mogły wyrastać rzeczy nowe i wspanialsze. CIężko z optymizmem na te gruzy spojrzeć, kiedy jeszcze dymią, ale przecież będzie nowy dzień.
A może nie na temat i jakoś tak obrazoburczo, ale powiem ja TObie, że całkiem niedawno też posypało mi się życie. Już był w ogrodku, już witał się z gąską... a tu bęc i wszystko na łeb na szyję. Podłoga spod nóg i powietrze z balona. I wtedy właśnie się zawzięłam. Nie pracuję nad sobą dla nikogo, tylko dla siebie! - powiedziałam sobie, a raczej wywrzeszczałam na cały głos. Nie chodzi tylko odchudzanie. Chodzi o wszystko, co można nazwać inwestowaniem w siebie. Jak się na Ciebie wypina cały świat, to jakoś (mi przynajmniej) się zawziąć, że się mu jeszcze pokaże!... I skoncentrować się na sobie. Nie, nie zbawisz świata sama. Poza tym, ten świat musi chcieć być zbawiony. Nic na siłę. Jeśli nie chce, to mu pokaż figę i odwróć się plecami. Może zrozumie swój błąd. A może tam, gdzie dotąd nie patrzyłaś, jest jakiś inny świat, który bardzo bardzo potrzebuje Szane?
Ściskam CIebie bardzo mocno i pozdrawiam najcieplej jak takie wredne ptaszysko tylko potrafi
buziaki serdeczne