Newa, miejmy nadzieję że się nie rozłożysz :> Mi chpróbsko pokrzyżowało wszystkie "odchudzające" plany :/
No cóż. Po rytualnym ważeniu i mierzeniu sprawa się przedstawia następująco: W stosunku do zeszłotygodniowego ważenia mam 0.9 kg mniej :>
Niestety w stosunku do ostatniego mierzenia z 16 grudnia mniej więcej 1,5 cm więcej w każdym miejscu, abuu...
No ale nic, jakoś przezyję :> Właśnie jestem po śniadaniu - jadłam m.in. kanapkę z pasztetem sojowym - ciekawa rzecz, a kacl ma 2 razy mniej niż zwykły pasztet. Chociaż ja chyba mimo wszystko wolę mięsko :]
Od rana przymierzam się do nauki - w następnym tygodniu jeszcze nie mam żadnych kół, ale od 15 st szykuje się niezły hardkor... Dlatego spadam w książki :P
Mam nadzieję że uda mi się pogodzić jakoś razem naukę, gotowanie, siłownię i aerobik:>

Ps. Ja też nie chcę zimy :p