Przestraszyłam się tego, co dziś zrobiłam... Postanowiłam ,że muszę w końcu stanąć przed lustrem i głośno i wyraźnie to sobie powiedzieć:
STRACIŁAM KONTROLĘ NAD WŁASNYM APETYTEM
Mam napady obżarstwa. Miałam je już wcześniej. Potrafiłam napychać maksymalnie swój żołądek systematycznie przez kilka tygodni i leżeć przed telewizorem. Potem miewałam chwile mobilizacji i przypływu sił, gubiłam sporo, a potem cykl powtarzał się.
Jakoś z tym żyłam, raz było lepiej, raz gorzej, ale dało się. Moim odwiecznym i największym marzeniem odkąd pamiętam było: być szczupłą Ale nie potrafiłam nigdy go zrealizować.
Po raz pierwszy zrobiłam to we wrześniu... Przez lipiec i sierpień przytyłam koło 9 kilo, we wrześniu więc spanikowałam i przeszłam na dietę. 1000-1200kal + dużo ruchu. Efekty były. Ale mimo tego przyszedł dzień, kiedy najadłam się do syta, bez umiaru... Spanikowałam. Przeraziłam się. Poczułam koszmarne wyrzuty sumienia. Pomyślałam: jak mogłaś? Wiesz ile to kalorii???? Co się teraz z Tobą stanie???? I poszłam do łazienki... Poszło gładko, po chwili żołądek był pusty....
Potem jeszcze kilka razy sytuacja się powtarzała. Nażerałam się, potem wymiotowałam i czułam się szczęśliwa. Zaspokajałam potrzebę najedzenia się, poczucia tej sytości, która była/jest dla mnie jak narkotyk jakiś... A potem wyrzucałam to z siebie i po sprawie - dieta była utrzymana...
Dziś zrobiłam to samo... I przestraszyłam się... Przecież to już początek czegoś naprawdę poważnego... Nie mogę dopuścić, by to się rozwinęło... Nie mogę się w tym pogrążyć... MAM jeszcze szansę zapanować nad sobą, wziąć się w garść, odzyskać kontrolę nad sobą.
Gdyby ktoś zechciał wesprzeć mnie e tym tu na forum, towarzyszyć mi, byłabym bardzo wdzięczna i nie ukrywam, że byłoby mi łatwiej.
Ale to pisanie tu będzie przede wszystkim formą samokontroli. Coś zostanie napisane, nie cofnę tego, nie będę się mogła oszukać,jakoś sobie tego wytłumaczyć, zapomnieć.
Obiecuję solennie wszystko, absolutnie WSZYSTKO zapisywać. Żeby było mi wstyd, żebym zdawała sobie sprawę z tego co robię.
A teraz coś o mnie. Mam 24 lata. Mierzę 165 cm, ważę 75 kg. Czas zacząć realizować swoje marzenia. Zacząć od TEGO NAJWAŻNIEJSZEGO: BYCIA SZCZUPŁĄ
Zaczynam właśnie teraz. W tej chwili. Odzyskam kontrolę, osiągnę swój cel.
Zakładki