-
Kobiety, nie chce mi się już liczyć tych kalorii, a gdy nie liczę to waga stoi, albo się trochę wspina. Dziś znowu 66,3....
Chyba sobie zrobię tydzień przerwy, ale takiej rozsądnej - znaczy bez obżerania sie i takich tam. I Byle na koniec czerwca osiagnąć cel, czyli 66,0. Chyba mi to dobrze zrobi. A 1 lipca znowu wyciągnę mój magiczny zeszycik i będę skrupulatnie pisać co jadłam.
Uch, wkurza mnie to wszystko.
A najbardziej to, ze nie notuję, bo mi tak głupio przy Marcinie wszystko ważyć. Pamiętacie, jak w tamtym tygodniu pięknie waga spadała - bo nikogo nie było i się nie krepowalam tym, ze zapisuje kazdą głupią przekąskę i ważę nawet ogórka, który prawie kalorii nie ma... A teraz nie dosć, ze mi głupio ważyć i pisać, to jeszcze muszę obiady dla chłopa gotować - czyli nie zrobię kurczaka na parze (piersi znaczy), tylko musza być kotlety i tak dalej i tak dalej. A to nie tylko o Marcina chodzi, bo wiem, że on generalnie do jedzenia by się dostosował, ale tez o moich rodziców bo im to najbardziej nie odpowiada. A co najgorsze trują mi, gdy dla siebie robię coś osobno...
A ja nie mogę czekać aż się wyprowadzę, gdybym teraz przerwała dietę, to na pewno waga by skoczyła. Musze jeszcze trochę schudnąć a już na pewno bardzo powoli wychodzić z diety. I tak sobie uświadomiłam, ze jesli chcę utrzymać wagę, to chyba już zawsze bede jeść nie więcej niż 1500kcal i wcale mnie to nie martwi. Na 1000 nie czuję sie głodna, to na 1500 będe chodzić "nażarta" ;)
Miłego weekendu kobietki
jutro do Bydgoszczy jadę
-
przerwa - wrócę 1 lipca
Myślałam o tym i zdecydowałam ostatecznie. Przerwa do 1 lipca.
Będę się ważyć codziennie, by nie wjechać powyżej 66,0 bo taki był cel na czerwiec, ale nie będę przez ten tydzień liczyc kalorii.
Za to obiecuje nie przerywać A6W i postaram się zwiększyć ilość ruchu - dziś byłyśmy prawie godzinę na rowerze z Emilką, ale złapał nas deszcz.
A wrócę tu 1 lipca i zacznę wszystko od początku. Dziś zatrzymuję się tutaj:
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...ULl/weight.png
A pierwszego bedzie nowy paseczek, z nowym startem, konkretnym celem i zamierzeniami, bo kurcze od baaardzo wielu osób słyszę, ze ładnie schudłam i zaczynam osiadać na laurach. Wcale mi się to nie podoba, zwłaszcza, ze przede mną ponad 9kg.
Chciałabym na obronę miec równe 60kg - obrona gdzies w połowie wrzesnia, ale muszę to dobrze przemyśleć przez ten tydzień - czy nie narzucę sobie za duzego tempa, przecież na razie tempo które mam mi odpowiada.
Spróbuję tez przez ten tydzień zrobić sobie detoks od słodyczy, tak, zebym jeśli zdecyduję się jechać do cioci na urodziny potrafiła odmówić tortu i innych różnych różniastych rzeczy
Kurcze, zamierzeń jest dużo, będę przez ten tydzień intensywnie myśleć, notowac swoją wagę, zapisywać przemyślenia, postanowienia a 1 lipca dam wam znać, co i jak. Od forum pewnie całkiem się nie oderwę, ale przerwa dietowa
No i koniecznie 1 lipca zacznę liczyć kalorie... choć już wiem, ze tydzień później czeka mnie kolejna impreza - jedziemy do rodziców M oblewać jego magisterkę.... ale to nic. Dam radę :D
-
Witam Athshe :)
No jak chcesz odpocząć to cię rozumiem ;)
Ja tez nie przepadam za tym liczeniem i ważeniem każdej rzeczy, nawet masła :(
Napewno będzie dobrze ;)
Buzka
-
Witam, wlasnie wrocilam z weekendu.Jestem strasznie "wymieta", wiec wpadam sie tylko przywitac i juz uciekam.
Buzka :D i milego poniedzialku :!:
P.S. Bardzo rozsadny plan. Ale mam nadzieje ze nadal bedziesz nas odwiedzac :lol: :lol:
-
Czesc Agnieszka....co tutaj nie mieszka.....
No i bardzo dobrze,zrob sobie ta przerwę.Ja tez zrobiłam i sie nie wazę.Bo wkurzaja mnie te gameczki itp.Ja chce widziec kilogramy!!!Spadające!!!,wiec zważe sie dopiero tak jak ty...1 lipca:)
Załatwiłam kolonie dla mego synka.Kolonia-obóz.Byłam u siostry w sprawie obozu dla synka.Kurcze.czeka go prawdziwa szkoła przetrwania.Codzienne mszy(ale w róznych miejscach--w lesie,w kopalni,nad wodą....).
Dzieciaki wszytsko same będą robic.Od sprzatania swojego namiotu,po obieranie ziemniaków.Woda ze studni,kible0bardachy+toy toye.No ale ja i tak tym sie nie zraziłam.Jak opowiadała o tym klimacie to zapragnęłam sama tam pojechac i nawet te modlitwy mnie nie odstraszyły....bedą mieli wycieczki,do Bochni,nad rzeke popluskac sie ,do aquaparku.......
Czuje sie jak wyrodna matka ze puszczam tam dziecko!!!!!
kopnijcie mnie w dupe bo jestem skłonna wychowac mięczaka,
ps.moje dziecko jest przejete tym wyjazdem i odlicza dni(zebyscie sobie nie myslały ze ja go tak na siłe tam wypuszczam)
No a zmieniając temat to tak sobie mysle Agulka ze jak juz gotujesz obiady to nie powonnas przejmowac sie Marcinem.Bo przeciez zawsze mozesz dwa obiadki zrobic.ja tez czasami tak robiłam.Dzieciakom piersi z kurczaka smazyłam,a sobie je gotowałam,albo na parze...z ziołami.....
I co z tego?jak dalej jestem gruba?!Najgrubsza jaka byłam w całym moim zyciu włączając 9-ty miesiac ciąży gdzie wazyłam 1 kg mniej niz teraz!!!!!!!!!!!!!!!!!
-
jestem kobiety, dieta przerwana, ale ja nie znikam. Ale powiem wam, ze wcale nie czuję się lepiej... sama nie wiem, co ze mną jest. Ale na pewno nie zacznę liczyć kalorii przed 1-szym. Muszę sobie to wszystko dobrze w głowie ułożyć.
Rolini, wiem, ze moge gotować dwa obiady, ale to wiąże sie z podwójną robotą, podwójną iloscią zmywania i takie tam, nawet by mi to nie przeszkadzało, ale przy Emilce już mi dom chwilami zarasta, a nie wiem, co by było, gdybym sobie jeszcze dołożyła pracy...
-
Witaj. :D :D :D :D .
Dobrze zrobilas.Zrzucilas juz tyle kilogramow. Waga pieknie Ci spada i jestes przyzwyczajona do tego ze codziennie jak sie wazysz jest Cie mniej. Tylko pamietaj zeby sie nie zniechecac.Z pewnsocia odetchniesz troszke,nabieresz energii.
Pozdrawiam Cie serdecznie.
-
Hej athshe,
nawet nie wiesz jak dobrze Cię rozumiem. Też przerwa i układanie w głowie wszystkiego ;)
Dlatego mocno trzymam za Ciebie kciuki :D
Trzymaj się dzielna kobietko :D
Buziaki
-
dzieki kobietki. Wierzę, że ta przerwa dobrze mi zrobi. I napewno przestanę cieszyć się zrzuconymi 16 kilogramami ( bo póki co rozpiera mnie duma ;) ) a zacznę myśleć o tych, które zostały do zrzucenia. Tak będzie najlepiej.
Wczoraj bylismy z Marcinem i Emilką w Bydgoszczy pociągiem. Jechaliśmy ze wzgledu na moje spotkanie z promotorem, ae przy okazji wpadliśmy do tesco, wiec oczywiście musiałam sobie cos kupić. Koszulka na ramiączkach - baaardzo fajna i z przeceny za 12zł.
Na"dolną polowę ciała" na razie nic nie kupuje, bo tam bardziej czuję chudnięcie i ciuchy które kilka miesięcy temu były obcisłe teraz spadają... Za to obcięłam spodnie, które tez kupiłam kilka miesięcy temu ledwo w nie wchodząc. Teraz są luźne i przerobilam je na krótkie - fajne są, bo teraz takie krótkie w kant chyba sa modne,a jak były długie, to miały nieciekawy krój, bo zwężającą sie nogawkę. A jak pisałam, na nowe mi szkoda kasy, bo zaraz będę je musiała i tak przerabiać - jak widzicie wierzę, ze jeszcze schudnę
No to na razie tyle. coś jeszcze chciałam napisać, ale zapomniałam.
-
No to chyba dobrze ze wierzysz ze schudniesz?Gorzej byłoby gdybys sie katowała a w myslach myslałabys ze i tak zawsze bedziesz gruba/Z pewnoscia skazana byłabys na porazke.A tak??!!Sukces gwarantowany:)
Ja prawie nic nie jem i nie czuje zebym cokolwiek schudła.Czuje sie jak balon.........
do dupy z tym wszytskim!