-
Z okazji nadchodzących
Świąt Bożego Narodzenia
pragnę przesłać najserdeczniejsze życzenia.
Niech nadchodzące Święta będą niezapomnianym czasem
spędzonym bez pośpiechu, trosk i zmartwień.
Życzę, aby odbyły się w spokoju, radości wśród Rodziny, Przyjaciół
oraz wszystkich Bliskich dla Państwa osób.
Wraz z nadchodzącym Nowym Rokiem życzę dużo zdrowia i szczęścia.
Niech nie opuszcza Was pomyślność i spełnią się te najskrytsze marzenia.
nicoletia86 gratuluje aż 5 kg w dół!!!Słonko ja nie zrezygnowałam tylko przed świętami traszke zamieszania i dlatego mało sie udzielam w topikach
-
I po świętach a dieta w święta- NIEREALNE :twisted: Jedyne co zrobiłam to w poniedziałek z wyrzutów sumienia jeżdziłam 45 min na rowerku. Ale od dzisiaj kontynuuje i nie mam zamiaru zakladac nowych topikow bo "wymieklam". Tak mialo byc, w swieta nikt nie powinien byc sam i...nikt nie powinien sie katowac :D
-
Ehh 12 kg do wiosny . Chyba moje największe marzenie . Wtedy zostałoby tylko 5 kg do wagi idealnej ...
-
Mi zostalo 5 kg...ale moze podniose poprzeczke do 8kg :D. Pozdrawiam i zycze sukcesow!
-
Hejka:)
Mam 152 cm wzrostu i wracam do wagi, która ma być optymalna dla mnie czyli 47 kg. Nigdy nie mialam nadwagi ale od jakiegoś czasu moje BMI mieściło się w górnej granicy. Poza tym kondycja zeszła na psy, przy byle wysiłku nękały mnie bóle głowy i zadyszka. Lubię aktywny wypoczynek, więc ruszanie się nie jest dla mnie problemem. Po konsultacji z Panią Instruktor zmieniłyśmy mój styl życia. Pani Instruktor oszacowała moje zapotrzebowanie energetyczne i tego się trzymam. Zapotrzebowanie moje jest 1500 kacl ale ja standardowo zaniżam troche (mogę sobie na to pozwolic). Na ogół jem do 1000 kacl ale kiedy idę na trening (3x w tygodniu) to do 1200 i dbam o to żeby po treningu pojawiło się białko w celu regeneracji tkanki mięśniowej. Oczywiście zdarza sie tak jak w np. w minione Święta, że zjem i około 2000 kacl dziennie (w pierwsze święto tak zaszalałam, że wyszło 2300, a w wigilię 1500 - w drugie święto nie byłam w stanie nic wcisnąć, bo byłam najzwyczajniej w świecie pełna, więc pojechałam rowerem i po powrocie z przejażdżki diopiero zjadłam) ale cała magia polega na tym żeby to spalić. Jeśli spalanie jest większe, niż spożywanie kalorii to wszystko jest ok. Naprawdę nie głodzę się i nie robię Bóg wie czego żeby nie myśleć o jedzeniu, po prostu ćwiczę i jem prawie wszystko tylko w o wiele mniejszych ilościach no i bardzo ograniczyłam słodycze. Wierzcie mi, nie zależy mi na ekspresowym chudnięciu ale najbardziej na odzyskaniu formy kondycyjnej i powiem Wam, że wraz z odzyskiwaniem formy i zmianą sposobu żywienia chudnę. Myślę, że tak się da życ i to całkiem w przyjemny sposób, bo przyzwyczaiłam sie do tego co jem i w jakich godzinach i naprawde mój metabolizm się zmienił, a spożywane posiłki w mniejszych ilościach spokojnie starczają przy podejmowanym przeze mnie wysiłku. Ruszajcie się kochane, polubcie choć troszkę ruch - będzie Wam naprawdę o wiele łatwiej osiągnąc wymarzoną sylwetkę, a i samopoczucie będziecie miały na pewno o wiele leppsze:). Powodzenia!!!
-
Widzisz z tym ruchem to nie jest tak latwo. Wszystkie studiujemy, ja dojezdzam 35 km do szkoly. Po powrocie jestem wyczerpana a co wiecej musze sie uczyc bierzaco na zajecia. Tak wiec jedynym ruchem dla mnie jest rowerek stacjonarny. Znam ludzi ktorzy schudneli bez wysilku fizycznego. Moze zajelo im to wiecej czasu ale dali rade. Niekotrzy np nie lubia uprawiac sportow i do takich zaliczam sie ja. Osobiscie nie uwazam zeby trening trzy razy w tygodniu na silowniu +baseny itd nie sa dobrym rozwiazaniem bo kurczak kiedys urodzimy dzieci, bedziemy mialy meza i obowiazki a na trening 3 razy dziennie nie bedziemy mialy czasu. Najwazniejsze wedlug mnie jest ograniczenie ilosci spozywanego pokarmu i pilnowanie tego co sie je. Trzeba przyzwyczaic zoladek do mniejszej ilosci chociaz nie ukrywam, ze zdaje sobie sprawe z faktu ,iz aby zachowac szczupla sylwetyke bede musiala sie pilnowac do konca zycia. Trudno taka moja natura, mam slaby metabolizm ale nie bede sie katowac intensywnym treningiem tylko brzuszkami i callaneticsem no i oczywiscie kochanym rowerkiem...i to tylko wtedy kiedy bede miala na to czas :D
Dziekuje za rade i zycze sukcesow. Pozdrawiam!!
-
Ale już dużo osiągnęłaś.
Rozumiem, że nie masz czasu na ruch - ja też mam go bardzo niewiele . I jedyną okazją, by się trochę poruszać, jest dla mnie salsa raz w tygodniu... To troszkę mało... Ale zawsze coś :-)
Życzę dalszych sukcesów, bo naprawdę dobrze Ci idzie.
Pozdrawiam :-)
-
Dziekuje bardzo :D i tak smao zycze sukcesow :)
-
nicola: ja myślę, że masz sporo ruchy. codziennie pół godziny na rowerku to sporo. a wspominałaś jeszcze o callanetics i brzuszkach :roll: to na pewno wystarczy!
ja uważam, że każdy ruch czy wysiłek fizyczny możemy traktować jakoś sport. dla mnie jedynym ruchem w tygodniu (oprócz latania cały dzień :roll: ) są narty dwa razy w tygodniu i raz tańce. robię to, co lubię, więc nie myślę o tym, ile to trwa i kiedy się skończy. sport ma być przyjemnością :D i wtedy działa dobrze.
oczywiście treningi na siłowni czy aerobic to byłoby idealne wyjście, ale robiąc co, czego nie lubimy, możemy się bardzo łatwo i szybko zniechęcić :)
-
Ha Agassi! Z tym rowerkiem to nie jest tak pięknie jak sie wydaje. Moj Adas konczy w tym roku magisterskie "Turystyka i rekreacja" i tam maja jakis przedmiot dotyczacy zdrowia i rekreacji->typowo bilogiczny, i tam pani im powiedziala ze tluszcz zaczyna sie spalac dopiero po godzinie cwiczen wiec bo ja wiem czy te pol godziny cos daje;) (zarcik) :D
A tak a propos rowerka to wlasnie z niego zeszlam i mnie tylek boli bo mam nie wygodne siedzonko...no i planuje zaczac ABS 8 min od poniedzialku ale watpie bo mam straasznie duzo nauki :(