Witam,
Zalogowana jestem juz od dluzszego czasu, ale dopiero dzis odkrylam forum
Mam 21 lat, od 10 miesiecy mieszkam w USA a co za tym idzie przytylam jakies 11kg. Wczesniej nigdy nie mialam problemow z waga, jadlam malo slodyczy, codziennie jezdzilam na rowerze( z musu), nigdy nie jadlam kolacji.Tutaj sumie to bujalam sie do tej pory od diety do diety, tyjac i chudnac na przemian. Bylo juz na wadze 56kg, czyli bliska droga do celu (50kg), ale oczywiscie zaprzepascilam Waga teraz 61kg, z tym, ze codziennie skacze jak opetana
Stosuje poprostu MZ i licze sie z tym, ze mam zrypany metabolizm, co nie znaczy ze nie doprowadzaja mnie do szalu skoki wagi
Jem 2-3 posilki dziennie, nie jem nic po 15-16 a czasami 14. Wiem, ze to blad dlatego od jutra mam zamiar wprowadzic 4-5 malych posilkow dziennie. Ruszam sie i cwicze codziennie. Co 2 dzien silownia, a reszta dni cwiczenia w domu. Powiem szczerze, ze nigdy bedac na diecie (nawet w PL kiedy umyslilam sobie schudnac 2-3kg) nie liczylam kcal i prawde mowiac, nie wiem czy kiedykolwiek sie naucze. Mam nadzieje, ze moge liczyc na pomoc osob w tym doswiadczonych. Z moim metabolizmem wolalabym nie przekraczac 1000-1200kcal.
A poza tym jestem w szoku, ze od poczatku miesiaca sie nie obzarlam, bo cierpialam na kompulsywne ataki jedzenia, nie jestem pewna, ze to nie wroci, ale teraz jestem zmobilizowana, zadne slodycz by mi przez gardlo nie przeszedl i nie mam zamiaru niczego takiego tykac. Na szczescie moje Swieta to bedzie tylko Wigilia spedzona u sasiadow, sprobuje kilku rzeczy po troszeczku i zadnych slodkosci. Choc sadze, ze i tak bede miala na wadze +2kg dzieki jedzeniu wieczorem i przemianie materii... W Boze Narodzenie wyjezdzam na Floryde, wiec bedzie to jak normalny dzien.
Pozdrawiam i jutro tu wroce
Zakładki