Cześć Wszystkim którzy chcą poczytać troszkę o moich zmaganiach z otyłością. Mam 28 lat 168 cm wzrostu. Zaczęłam się odchudzać 6 grudnia. Na Mikołaja od mojego męża Lecha dostałam w prezencie wagę łazienkową. Ważyłam w tedy 101 kg. Możecie mi nie wierzyć ale nie przypuszczałam że aż tyle ważę. Byłam trochę przyłamana. Prawie 2 lata temu urodziłam syna. W dniu porodu ważyłam 9O kg. Ponad 10 kg poszło do góry! To był dla mnie sygnał że tak dłużej być nie może.Tłumaczę sobie że to przez siedzenie w domu. Jestem obecnie na urlopie wychowawczym. Nigdy też nie byłam osobą szczupłą.Najmniej ważyłm 70 kg i było to 5 lat temu.Razem z moją najlepszą przyjaciółką Anetą, która też ma podobne problemy jak ja postanowiłyśmy że będziemy się leczyć. Umówiłyśmy się 12 grudnia na spotkanie z lekarzem w Centrum Leczenia Otyłości w Krakowie, bo tam mieszkamy. Dostałam dietę 1200 kcal. Minęło prawie 3 tygodnie - schudłam 5 kg. Zdaję sobie sprawę z tego że to co straciłam to jest w dużej mierze woda a nie tłuszcz, ale jestem naprawdę bardzo szczęśliwa. Nie wiem czy dobrze robię warząc się codziennie, bo słyszę różne opinie na ten temat. Bardzo bym chciała schudnąć przynajmniej 25 kg. Mam czasami taką ochote na słodyczę że niewiem co robić.Napiszcie mi co wy wtedy robicie? czy są jakieś skuteczne metody? czy organizm się przyzwyczai za jakiś czas i nie będzie mi się chciało tak bardzo słodkiego? W centrum Leczenia Otyłości przepisali mi tabletki FIBERCROME, które zmniejszają apetyt na słodycze, ale powiem szczerze że nie są bardzo skuteczne.Pewnie jak większość z Was też non stop przeliczam kcal.Przeważnie zjadam 900-1100 kcal na dzień.Napiszcie mi czy to nie jest za mało? Nie chcę efektu jo jo.Pozdrawiam wszystkich serdecznie i piszcie do mnie.Pa.
Zakładki