-
Już spiesze z odpowiedzą :).
Znalazłam w książce kucharskiej przepis na rybę pieczoną z pieczarkami. Oczywiście nie obeszło się bez tłuszczu i śmietany, ale jak już mówiłam: dla siebie zrobiłam z jogurtem i bez śmietany, wyszłam na tym lepiej, bo im się zrobiła ciapa (moja siostra wszystko spieprzy :P).
Otóż wzięłam 60dag. filetu z mintaja (można innej ryby) dodałam przyprawę do ryb, pokroiłam na mniejsze cząstki i wsadziłąm do piekarnika na 15min. w naczyniu żaroodpornym. W tym czasie 20dag. pieczarek umyć, obrać i pokroić, wymieszać z 20dag. cebuli (pokrojona na krążki), dodać 2 łyżki wody i poddusić na patelni (moja siostra robiła na tłuszczu). Po 15 min. obłożyć rybę pieczarkami, polać jogurtem, dodać ser (żółty) piec 15min.
Zjadłam z ryżem....mmm....pysszności :D.
Poćwiczyłam przed chwilą, moja mama oglądała wszystko i się dziwiła jak ja moge to wytrzymać- sama się dziwie ;). Do tego byłam rozebrana- stanik i majtki, bo było mi gorąco, i widziałam siebie w odbiciu szyby szafy- nie było tak tragicznie, co prawda uda mam okropne- cellulitis itp. ale to da się wyleczyć :D
Mam nadzieje...
-
Nantosvelta ta rybka to sie bardzo smakowicie przedstawia :D tylko ten ser żółty, wrrr tyle kalorii :wink:
jutro sobie zrobię :D
pozdrawiam serdecznie :D
op
-
a w jakim piecu? na ile nastawionym? brzmi pysznie...zrobie sobie...a sera tyle co tam sie dostanie na swoja porcje, to znow nie tak duzo chyba...mniaaam :)
a ja jestem nieprzewidywalna, pelna serie zrobilam z kasety. tylko w jednym cwiczonku tempa nie wyrabiam ale idzie mi coraz lepiej...mam zapal:) wiec fajowo.
buziaki moje piekne!!! aja tez psozukam fajnych przepisow to wam tu wpisze, bo mam ksaizeczke z przeliczeniem kalorii od razu-madra rzecz:)
-
No więc :D:
Miałam na myśli piekarnik- najnormalniejszy na świecie, nastawiony na 150-200st. Ja dałam pół plasterka, wyszło ee...coś koło 40cal. Najśmieszniejsze jest to, że porcja ryby wyszło 90cal :D.
Moniu- jestem pełna podziwu!Widze, że kondycja Ci się poprawia ;).
A ja już moge napisać co zjadłam:
Śniadanie: 50g. musli+ 100g. mleka (zabrakło więcej :/ )+ chlebek wasa+ odrobinka tuńczyka+ pomidor- 250cal
ŚniadanieII: 200g. jogurtu 0% + 20g. otrębów- 99cal.
Obiad: Ryż+120g. mintaj+ 50g.pieczarek+ 40g. cebuli+ 100g. ogórka+ 5?g. sera+ 20g. jogurtu- 347cal.
Kolacja: bułka grahamka+ pomidor+ tuńczyk+ jogurt+ dżem= 201cal.
RAZEM: 1004cal.
Przepięknie :D
Ale było gorąco...już prawie zjadłam więcej, rzut oka na jabłka, myśl- przecież moge troche zjeść więcej (tak to się zaczyna...) ale dzięki wam! Moje kochane! Pomyślałam- żadnych ustępst, jak ja będe przy was wyglądać?? No i znów myśl- w ten sposób nie będe wyglądać jak Angelina...
Ahh...wspaniale się czuje :D
-
ja dzis zaczelam od solidnego sniadania. mialam jechac na dzialke ale chyba nic z tego iec jade kupic sobie buty-na spodnie poki co nie mam kasy a i tak za pare tygodnie zakladam ze ebda za duze!
ciesze sie nan ze jestesmy dla Ciebie motorkiem do ograniczenia jedzenia, ja tez tak Was wlasnie widze i dajecie mi zapalu!! a sniadanko: dwie niewielkie kanapki z twarozkiem kielbasa i ogorkiem
-
No a mi w końcu wyszła owsianka!!!!!! Tzn może nie była super gęsta, ale za to jak już zauważyłyście z musli zrobiona (bo w nim jest dużo płatków owsianych), normalnym musli bym się nie najadła w takiej ilości, no i mniej mleka daje- oszczędzam na kaloriach :twisted:
Siostra robi wcześniej obiadek żebym zdążyła poćwiczyć godzinkę (wcześniej mialam ok. 20-30min. więc przed nadejściem chłopaka zdążyłam jeszcze zjeść podwieczorek :>)
Mmm...a na 2śniadanko miałam śliweczki :D, czemu one mają tak dużo kalorii?? ;(, myślałam, że będą miały mało :C
U mnie w tabeli mają 49cal/100g., zobacze ile tutaj :twisted:
Ps. Nie wiem co robić, jak pogoda będzie jutro taka jak dziś, to nici z basenu ;(.
-
Zaraz pojde na spacerek, a oto co zjadłam:
Śniadanie: 50g. musli+ 75g. mleka+ 100g. jabłka- 249cal.
ŚniadanieII: 200g. śliwek- 98cal.
Obiad: 120g. gotowanej kaszy gryczanej+ 70g. wołowiny+ 5g. pieczarki+ 100g. ogórka+ 50g. marchewki got.+ 200g. pomidora+ 50g. papryki- 316cal.
Podwieczorek: 150g. jabłek- 135cal.
Kolacja: 60g. bułki grachamki+ 10g. sera białego chudego+ łyżeczka dżemu+ 20g.? pomidora+ 20g. tuńczyka- 199cal
RAZEM: 997 cal :twisted:
Przepięknie!!!! Mój piękny jak widzi mój zeszycik gdzie zapisuje ilość kalorii to się krzywi :]
-
Grrr...wkurzam się. Tzn. nie wiem co mam o tym myśleć: jak już wam napisałam 200g. śliwek wyszło 98cal. Ważyłam z pestkami, a powinnam bez? W ogóle wszystko licze z pestkami...brzoskwinie itp. w mojej książce nie pisze czy z pestkami czy bez :? bez sensu...
-
a no to pestka chyba dużo nie waży. zjedz sliwke wiecej i sie wyrowna wagowo za te pestki i wtedy licz ze wazylas bez pestek;)
ja dzis bylam na grillu z misiem i zjadlam kaloryczna kielbaske, co dobre nie jest ale wczensiej gonilismy po sklepach wiec nie mialam czasu ejsc, i w koncu bym miala za malo kalorii. jutro dzien spartanski, kupilam sobie tunczyka i ten chleb co aniffka i celebriana radza-schlustad ze sliwka (czy jakos tak). jutro sprobuje, zobaczymy jak smakuje. jutro w ogole dzien pieknie rozplanowanego jedzonka!! buziak!!
-
Grrr...wkurzyłam się (teraz) bo wychodzi na to że nasz wspaniały kitkat ma 250cal a nie jak wszędzie podają 85 :evil: chyba, że jem nie to co trzeba.
Musze wszystko na nowo policzyć, jednak przekroczyłam (zresztą taki miałam zamiar) 1000cal.
No więc po ponownym przeliczeniu, co zjadłam:
Śniadanie: 50g. musli+ 60g. mleka+ 150g. brzoskwiń- 254cal.
ŚniadanieII: Snickers+ kitkat- 551 :evil:
Obiad: 80g. schabu+ pomidor+ ogórek- 202cal.
Kolacja: 2 kromki chleba+ 20g. sera żółtego+ łyżeczka dżemu- 175cal.
RAZEM: 1182cal.
To było zamierzone, miałam nakręcić sobie metabolizm, ale wg. obliczeń, że kitkat ma 80cal, to niewiele przekraczałam 1000:(
No nic...
Pomyślałam o tym, że przez cały tydzień będe unikać cukru, czyli zero serków homogenizowanych, jogurtów z cukrem itp. dopiero w niedziele coś słodkiego, wliczonego w limit 1000cal.
Nie wiecie o jakiego kitkata chodziło, który ma 85cal? :evil:
Nie byłam na basenie, kupiłam sobie czepek, jutro ide na basen, jutro dzień ważenia...boje się!!!! :?
Dziś dzień refleksji. Wcale po schudnięciu moje stosunki towarzyskie wcale się nie poprawiły, jestem jakby cieniem swojego chłopaka. Jestem znana jako JEGO dziewczyna. I koniec. Chyba odpycham ludzi. Nikt mnie nie lubi. Podobno jestem aspołeczna. Myślałam, że to przez nadwagę, chyba jednak człowiek tak bardzo się nie zmienia...