:) ja slodzika w zyciu nie probowalam, nie wiem czy dobrze czy zle.
ale spalilas chyba ze hoho!! ja to z basenem mam tyle wspolnego co ogladanie plywakow na olimpiadzie!
Wersja do druku
:) ja slodzika w zyciu nie probowalam, nie wiem czy dobrze czy zle.
ale spalilas chyba ze hoho!! ja to z basenem mam tyle wspolnego co ogladanie plywakow na olimpiadzie!
plan na dziś :
sniadanie:
bakuś, chleb ze sliwka z delma i pomidorem -239
II sniadanie:
arbuz 200g, pomidorowa z ryżem -180
obiad:
pierogi 150g -262
podwieczorek:
chleb ze sliwka z pomidorem
arbuz 200g -124
kolacja:
owsianka-190
w sumie 995
taki mam plan i zamierzam sie go trzymac dzielnie i bez zamiennikow, chyba ze rownokalorycznych. masz racje Nan z tymi obiadami-szkoda sobie odmawiac , lepiej zjesc troszke ale sprobowac zeby za nami nie chodzilo...
dziś mam na obiad mielone z indyka i nigdzie nie ma ile one mają kalorii!!!!! Wrrr...daje im na oko: 150 ;). Smaże bez tłuszczu z otrębami...ale to później....zaraz ćwiczonka po śniadaniowe (II) potem musze się zmusić do nauki!!!!!! Nie daj się leniu!!!!!!!!!
Moniu- ja nigdy nie planuje co zjem, ale i tak wieczorem jak już kłade się spać to tylko myśle: mm....jutro na śniadanie owsianka...na drugie jakiś owoc...mmm....itd :P
to dodaj wszystko co sie daje do kotletow-chyba indyk jest w spisie, nie? wiec dodaj tego indyka ile tam masz-np 1kg, jajko, cebule itp i zobaczysz ile Ci kotletow wyjdzie, to przez tyle podzielisz i bedzie kalorycznosc jednego kotleta. ja tak robilam potrawke-troche schodzi ale jest solidnie zrobione:) ale mysle ze 150 to spoko dalas, wiecej nie wpoinno miec skoro smazone bez tluszczu.
a widzisz, mi aniffka tak doradzila bo mialam wciaz zle rozplanowane zarciuszko. albo za wczesnie wyjadalam i od 3 nic juz nie moglam, albo znow wychodzilo za duzo lub za malo, albo na obiad 500kcal a na inne pislki reszta...wiec wole zaplanowac i najwyzej na biezaco cos zamienic w tej samej wartosci kalorycznej, niz tak wlasnie miec jak opisalam.
Moniu nie na tym polegał problem ;), chodziło o to, że w ogóle nie pisało ile ma mięso siekane z indyka, ale jakoś sobie poradziłam...zaraz kolacyjka :]. (tzn za jakieś 30-60min...).
Ćwiczyłam dziś dwa razy! Najpierw po drugim śniadanku 20min z kasetą (jedną) potem po obiedzie godzina z kasetą (inną) iii jestem zadowolona :].
Koniec.
Oto co zjadłam:
Śniadanie: musli+ mleko+ jabłko- 243kcal.
ŚniadanieII: gruszka- 110kcal.
Obiad: pomidor+ ogórek+ jogurt nat.+ mielone indycze+ ryż- 319kcal.
Podwieczorek: borówki+ brzoskwinia- 97kcal.
Kolacja: jogurt 0%+ otręby+ 3 kromki chleba chrupkiego- 235kcal.
RAZEM: 1004kcal.
Jestem zadowolona, ale nie jestem pewna co do borówek...mają aż tak mało kalorii?? Tzn. chodzi mi o te amerykańskie...no cóż, i tak dziś się naćwiczyłam, jakby co to spaliłam ;), a jutro basen :twisted: :twisted:
Chyba naprawde kondycja mi spadła...tzn. pare lat temu tak mnie basen nie męczył!! A może tak mi się wydaje?? Ciągle patrzyłam na zegar :( wstyd mi :(, jutro ćwiczonka, ale za to za tydzień w niedziele właże na ślęże :twisted: 8) jakby co- to taka wyyyysoka góra ;). Z misiaczkiem oczywiście ;).
Co zjadłam:
Śniadanie: musli+ mleko+ brzoskwinia- 251kcal.
ŚniadanieII: 2 jabłka- 119kcal
Obiad: pierś z kurczaka+ ogórek+ pomidor+ ryż- 238kcal.
Podwieczorek: 2 brzoskwinie- 133kcal.
Kolacja: 2 kromki chleba+ tuńczyk+ pomidor+ 2 chlebki wasa- 253kcal.
RAZEM:994kcal :twisted:
Na kolacje najwięcej zjadłam- wiem, że to źle, ale po basenie...to było straszne, szłam przez dworzec i już mialam kupić słodką bułkę!! Pomyślałam- i tak dużo spaliłam.... :shock: dzięki Bogu zadziałał zdrowy rozsądek...i jak widać nie kupiłam :twisted:
Za dwa tygodnie buda...jak to się stało?? Ja wakacji nie poczułam ;(. Już się zastanawiam jak to będzie- wnioski- wracam o 15-16godz. No chyba, że jako że to klasa maturalna będzie mniej godzin, będe zjadać w budzie 200kcal, albo w domu mniej, albo coś :shock: :? bo podwieczorek odpadnie...
:lol: gRATULUJE WYTRWALOSCI!
Widze, ze sie ostro trzymasz i nie dajesz, trzymam kciuki, wejdziesz lasencja do klasy :D :D :D :D
Nova! Dzięki za wsparcie, już myślałam że pisze do siebie ;). Lasencja to może nie, bo 10kg. nie schudne w 2 tygodnie, ale może chociaż 2kg...
Prawda??
kochana, powalisz ich za dwa tygodnie! a co do formy to bardziej kwestia upalu. u nas taka pogoda ze czlowiek sie meczy samym wegetowaniem a co dopiero wysilkiem w wodzie?! ja ldwo zliczylam dzis cwiczenia bo myslalam ze padne.
a ja na szczescie studentka to zaczynam od pazdziernika ale mam ejszczep prace naukowa do napisania...przed Toba klasa maturalna, przede mna ostatni rok i magisterka...damy rade!!!
pozdrowionka