-
No dobra...trochę przesadziłam z dżemem....ale ja go tak kocham ;( co zrobić, żeby go nie wyjadać z kubeczka?? :?
Śniadanie: budyń własnej roboty+kromka grahama (30g)+ pomidor+ papryka
ŚniadanieII:2 tekturki+ dżem
Obiad: 200g. ziemniakow+ bulka tarta+ margaryna light+ bialko+ ogórek+ maślanka+ kalafior
Podwieczorek: jogurt jogobella light (150g)+2 tekturki+ dżem
Kolacja: płatki+ mleko+ 1 tekturka+ polędwica+ pomidor+ dżeeeeeeeem
Razem: 1055kcal[/i]
-
Nan :d no pięknie pięknie :D trzymaj tak dalej :D
ludzie!! niech mnie ktoś wsadzi do lodówki !!!!
ale skwar, a do tego duchota :|
-
i jak tam dzis? szalejesz? ja nie mam dżemu to i nie kusi -staram sie mieć w lodówce tylko to, co zjem -nisko kaloryczne, i wbrew pozorom nie bankrutuje na to :) jedyny większy wydatek to woda mineralna-trzeba przy okazji wizyty w hipermarkecie kupic zgrzewke jakiejs taniej i będzie, bo u mnie tylko maja jakies ponad 2zl za butelke a mi schodzi 1 na dzien :cry:
-
Mama prawie cały dżem zjadła, ale niestety...dziś znów dwa kupiliśmy...i zjadłam pare łyżeczek :oops: na szczęście się powstrzymałam z myślą, że dziś robię lasagne (wersja light: ze szpinakiem :D) i musze mieć sporo rezerwy. Na razie 300coś kcal :).
-
nigdy nie jadłam lasanii -dobre to?przysmak garfielda 8) tyle o niej wiem! mogłabys opisac jak robisz lasanię ze szpinakiem? uwielbiam szpinak, moze tez zrobię na obiad?
buziaczki, dzielna Nan, nie dawaj sie dżemikom... ja zjadłam juz cały przydział jogurtu :roll: ale za dwie godzinki duuuży obiad to dzis chyba nie zgłodnieje do kolacji.Zastanawiam się, czy to dobrze nie jeść po osiemnatej, skoro chodzi sie spać ok 24 , nie wcześniej? bo ejstem potem głodna, a koło 18 niebardzo nawet chce mi sie jeść jeszcze od obiadu...co o tym myslisz? ja mysle, że optymalnie kolo 20 chciałabym zawsze cos zjeść, a jak zjem o 18 małą kolacje to o 21 juz mnie skręca w żołądku z głodu...zajmę sie czymś i sataram sie nie jeść ale może szkoda sie męczyc...? jak myslisz?
-
Moniu ja też się kłade spać o 24-1, więc też mnie skręca coś kolo 21, wiec staram się jeść o 19kolacje, ale ja w odróżnieniu od Ciebie ledwo wytrzymuje do 18 bo mam małe obiadki i jak już pisałam gdzieś-nosi mnie ;(.
A oto i mój przepis:
3 płaty makaronu lasagne
Trochę szpinaku (tak na oko 50g.)
Ser biały (tyleż samo ile szpinaku)
Ser żółty do posypania
Pomidory z puszki(tak na oko 2 pomidory)
Jajko (ja dałam białko)
Cebula
czosnek
przyprawy (wedle uznania)
Wymieszać szpinak z serem białym czosnkiem i jajkiem. Pomidory usmażyć z cebulką(ja nie dawałam oleju)Oba sosy doprawić.
Wyłożyć 1 płat makaronu na foremkę jak najmniejszą (wcześniej lepiej wyłożyć papierem do pieczenia)i wylać polowę sosu szpinakowego. Przykryć makaronem, polać sosem pomidorowym, przykryć makaronem i polać drugą połową sosu szpinakowego. Posypać serem żółtym.
Piec 30-45min w temp. 150-220st.
Smacznego :D
Aha- jak się wypiecze to można posypać szczypiorkiem, dodać sałaty, koperku, ketchupu-wedle uznania :)
-
-
hejcia Nan
ja jadlam juz lasanie z mieskiem ale chyba nie ze szpinakiem.moze rowniez skorzystam z przepisu :D
-
Ratujcie!!!!!!!!! Napad na dżem!!!!!!!!!!!
-
No i się nie dostałam na UW :(
Źle ze mną...już zjadłam 1200kcal...
-
Wczoraj zjadłam ok. 1500kcal, ale dziś sie nie poddam!! :evil:
Siostra nakupowała pełno bułek maślanych, chałek, warkoczy, paluchów i innych pyszności, ale ja sie im twardo opieram ;].
Trzymajcie kciuki!!
-
witaj Nan
przykro mi ze sie nie dostalas na studia :cry: ale napewno sobie jakos poradzisz :D
jesli chodzi o te przysmaki co siostra kupila a ty sie tak dzielnie opierasz to cie podziwiam.ja nie wiem czy bym taka byla twarda
u mnie ostatnio troche problemow ktore zaczely sie jak zachorowalam na grype.po tej chorobie jakos do siebie psychicznie nie moge dojsc.czuje sie smutna i jakas taka.do tego moj kot jest chory na serce i po zbadaniu krwi i przeswietleniu jeszcze dokladnie nie wiadomo co z nim jest :cry: wet rozlozyl rece i powiedzial ze teraz tylko kardiolog i usg badanie moze mu pomoc :twisted: spytalam sie weta ile kardiolog i badanie bedzie kosztowac a on mi na to ze jak mam pieniadze to 500 dolaro aus a jak nie to kotka zostawic tak jak jest :evil: idiota pomyslalam .pewnie ze pujde do kardiologa z nim.kurde wlasciwie nie mam dzieci wiec moge na kota wydac.na polskie 500 australijskich bedzie okolo 1500 zlotych.wiem strasznie duzo ale co zrobic .martwimy sie w domu tym koteczkiem i juz pare nocy nie przespalam tylko przeryczalam :cry: ale moze lekarz da mu jakies leki i bedzie mogl po zyc jeszcze z 6 lat albo wiecej z ta choroba ktora podejrzewaja
jutro przyjerzdza do nas kolezanka .jeszcze u nas nie byla druga juz u nas jest i nocuje u nas dzisiaj .ja oczywiscie mam problem czy towarzystwo i stresy co teraz przechodze nie zabiora moja silna wole i nie zaczne sie obrzerac
sorki Nan ze tak tu u ciebie ponarzekalam ale jakos chcialam sie wygadac.
milego dnia zycze :D
http://img.interia.pl/kartki/nimg/ka37347.jpg[/b]
-
No dobra nie oparłam się bułce maślanej ale zanim zaczniecie mnie bić...nie przekroczyłam dużo 1tys. kcal 8) zresztą same popatrzcie:
:arrow: Śniadanie:2 kromki chleba grahama (70g.)+ ser bialy (20g.) + 2 plasterki polędwicy+ pomidor
:arrow: Śniadanie2: jabłko, ugryziona bułka słodka ;)
:arrow: Obiad:100g. morszczuka+ fasolka szparagowa+ sałata
:arrow: Podwieczorek: jabłko+ bułka maślana z dżemem
:arrow: Kolacja: arbuz (ok. 300g)
Razem:1088kcal
Prawda, że pięknie?? Jednak można jeść bułki maślane i żyć 8) ale to dzięki mojemu miłemu, który mnie uchronił przed rzuceniem się na te pyszności :)
-
cześć Nanuś...ja byłam na działce i nie miałam przelicznika więc nawet nie wiem ile zjadłam -pewnie dużo ponad 1000 bo i pracowałam dużo w polu, ale za to przed 19 skończyłam i jak najchudziej sie dało jadłam.
Dramat...słyszałaś cos o smierci łóżeczkowej niemowląt? w sierpniu zeszłego roku bawiałam sie na weselu znajomych z działki, sąsiedzi nasi, przyjaciele rodziców, dziewczyna zaszła w ciążę, tacy kochani fajni ludzie, taka dobrana para. Stawialiśmy czy dziewczynka czy chłopczyk będzie...urodziła się Anulka, ponad 3 kg, zdrowiuteńksa, sliczna ponoć cały tata i po jednym dniu radości nagle dramat -dziecko martwe...mama położyła do łóżeczka a tu cos niehalo zawołała lekarza, ale juz nie odratowali:( zdrowe dziecko...chciane, ukochane, wymarzone...jako biolog powiem-zdarza sie raz na 1000 przypadków ale jako cżłowiek-czemu akurat oni? :cry: jestem w takim dołku że nawet nie mam sił jeść... jeszcze z tego wszystkiego oni się podołowali strasznie to im poszłam w polu pomóc kapuste sadzić i po kilku godzinach ledwo żyję -dużo sie spala kalorii sadzeniem kapusty?;) no ale cieszę sie że chociaż tak mogłam im pomóc w tej tragedii...Boże kochany :cry: :cry: :cry:
-
Moniu- przykro mi z tego powodu. To takie niesprawiedliwie, jedna dziewczyna zajdzie w ciąże, niechciane dziecko być może do adopcji, potem zrujnowane życie takiego malucha a tu? :(
Na razie trzymam się, głodna się robie...na szczęście zaraz obiad ;)
-
cześć..
dzis dramat...najbardziej niedietetycznie jak sie dało
rano jedna kanapka i ciasto z agrestem (nie umiem sie oprzec agresotiw ale pocieszam sie ze agrest zalany piana z bialek nie ma zbyt dużo kalorii jak na ciasto... no ale nic to, potem kilka godzin łażenia bo misiek kupował na bazarze garnitur na wesele -rewelacyjnie wygląda w nim swoją drogą :lol:. Mi wmusił kostium, bo że nad morze jedziemy to muszę mieć bikini, a ja na to że nie chcę bo sie wstydze w stroju i wolę bluzeczki, ale sie uparł i kupiłam -różowy :twisted: barbi girl i do tego chusta z koralikami żeby biodra zasłonić. Muszę troche brzuch wyćwiczyć przed tym wyjazdem, a mam 3 tygodnie to zdążę. Ale nie wyglądam tragicznie, obleci -rozmiar 40, góra niezła ale nogi dramat, uda z kalafiorem od wewnatrz, dlatego wybrałam chustę. No mniejsza z tym -potem psozliśmy wypróbowac żarcie w restauracji , którą upatrzyłam sobie na poczęstunek poślubny (bo wesele to za duże słowo) -no i facet przysłał mi mejlem menu to zamówiłam to, co proponowal jako drugie danie. Wyśmienite było, ale po 1/3 miała dość! a gdzie ejszcze zupa, tort weselny -ja wole lody ale misiek sie upiera na torta -no więc zjadłam, jak juz zapłaciłam, że będzie w ramach kolacji od razu, ale napisałam do gościa że w takim razie robie menu z przystawek bo kto zje coś takiego i jeszcze zmieści cokolwiek? misiek nie na diecie a po porcji burito nawet tortu, mówił, że nie chce. Ale restauracja fajna, zadowolona jestem bo by sie zamówiło i byłoby juz z głowy:D kupiłam tez sobie 2 podkoszulki na wakacje i jestem gotowa-mogę jechać zdobywać wybrzeże!
także dzisiejsza dieta to dramat -odpada całkiem,jutro znów liczę.
trzymaj się dzielnie, ide ćwiczyć brzuszki i twisterka!
-
Moniu- już myślałam, że znów jakiś dramat i mi serce pod gardło podeszło, ale na szczęście to tylko dieta. Nie przejmuj się nią tak bardzo...masz 3tyg. do zrzucenia nadwagi, moim skromnym zdaniem 2kg. na bank zrzucisz jezeli nie będzie wiekszych odstępstw a byc może i 3kg albo i więcej ;).
Ja dziś miałam dramat też ale nie z powodu diety. Sytuacja w domu jaką mam taką mam, ale dziś wybuchłam i zaczęłam wygarniać siostrze co ona wyprawia. Oczywiście jak grochem o ścianę a do tego epitetami rzucała, wymieszała z błotem i się skończyło na moim płaczu. Na szczęście był przy mnie mój misiu i pojechaliśmy do tesco. On powiedział, że już więcej nie będzie u nas jadł (bo i to ona mu wygarnia-co prawda nie w żywe oczy, ale do mnie tak gada a i głupie aluzje robi) no i w tesco kupiliśmy krokiety. Nie wiedziałam ile to ma kalorii (piszą że od 160 do nawet 360kcal) przyjęłam najwyższą liczbę.
Prawie zjadłam kotleta panierowanego super tłustego z chlebem, ale mój mily mnie pilnował. Gdyby nie on skończylo by się na pewnie 1500kcal jak nie lepiej :). Aha bułkom maślanym stanowczo mówimy nie!!!
Spowiedź:
:arrow: Śniadanie:Owsianka (pół szklanki mleka 2%+ 3 łyżki platków owsianych)+ jabłko (150g.)
:arrow: Obiad:bułka maślana+ dżem+2.5 krokieta (ok. 150g)+ pół kajzerki+ baton musli cerbona (polecam, tylko 78kcal!! :D)
Razem:1137kcal :)
-
O cholera, przegięłam ze śniadaniem i zostało mi się do końca dnia...200kcal!! :shock: :shock:
-
Czemu nikt do mnie nie pisze? :( Robie sobie wykres wagi (tzn. zrobie-jutro) jakby co to jakos go tu pokaże...
Ps. O dietę nie pytajcie.
-
czemu? juz Ci odpowiem za siebie-bo ten @$@^&%^$*^& pan od internetu mi go co chwilę odłącza! i tak wczoraj byłam bez przeliczania w necie -z braku mozliwości musiałam na mieście zjeść frytki w mcdonalds bo do wyboru były jeszcze tylko lody a byłam juz głodna -potem rosół z makaronem i jak podliczyłam na wieczór, jak włączył net, okazało się ze mam neispełna 900 -nie chce mi sie wierzyć że te frytki tak mało kalorii mają no ale cóż, i tak juz nic nie dojadałam bo było po 22.
Dzis menu mam takie: za sobą śniadanko 1 kanapka białego z serkiem, pomidorem, ogórkiem i kawa z mlekiem. Na obiad pieczeń wieprzowa z czymśtam okaże się z czym , na przegryzkę jabłko a na kolację nie wiem co. Mam okres więc z ćwiczeń raczej będzie niewiele bo nienajlepiej się czuję.
Pozdrawiam serdecznie i pokaż ten wykres!
-
Właśnie mam z lekka załamie. Nie dietą (nie ważyłam się na wszelki wypadek) tylko studiami. Zadzwoniłam tam do nich żeby się popytać o ponowne rozpatrzenie, drugi nabór itp. i mnie się babka zapytała ile miałam punktów to jej odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że 144 na liście rankingowej jestem. No to ona: zero szans masz.
Zabrzmiało jak wyrok :?.
-
Buu, Nan - współczuję! Pewnie masz teraz nie bardzo humorek... nie dziwię się! Chyba jesteś juz zmęczona, ale powiedz mi, czy będziesz próbowac gdzieś indziej? Może jakieś Studium?
-
O studium już myślałam, ale mama wybiła mi go z głowy. Zrobie tak: jutro oddam odwołanie na drugi nabór. Oczywiście nie przyjmą ale przynajmniej mama mi nie będzie skrzeczeć żebym się nie poddawała. Dziś oddałam prośbę o weryfikację matury z polaka (a noż widelec) ale to dopiero za nimimum tydzień. Potem będe sie ubiegać o zaoczne (wieczorowych nie mam) mama weźmie pożyczkę a ja postaram się mieć na koniec roku średnią 4.8 (tyle to nawet w podstawówce nie miałam :roll: ) i wskoczyć na dzienne.
Brzuch mnie boli :( i ledwo co jem cokolwiek bo mam wrażenie, że zaraz zwymiotuje :?
-
-
Dorwałam fajny program do liczenia kalorii w excelu. Chciałam sprawdzić czy dobrze jem btw. No i co się okazało?? Za dużo węgowodanów!! Na kolację chyba sobie zrobie omlet z czymś mięsnym...;/
Tłuszczy też mało, ale zbliżone do ok :) tak samo bialka jeżeli patrzeć na proporcje, bo wiadomo, że przy diecie 1tys. kcal nie dostarcze tyle ile oni tam chcą...
-
Mogę już napisać ile zjadłam:
:arrow: Śniadanie: 250g. jogurt jogobella light+ łyżka płatków owsianych+ inka z mlekiem
:arrow: Obiad: 200g. fasolki szparagowej+ 200g. ziemniaków+ 40g. mielonego
:arrow: podwieczorek: 250g. jogurtu logobella light+ kromka grahama (40g.) + pomidor+ polędwica
:arrow: kolacja: omlet z serem białym i..dżemem :oops: (a miało być dużo bialka i tłuszczy :?)
Razem: 1050kcal.
I teraz najlepsze:dostarczyłam 53% białka, 35% tłuszczy i 76% węgli (!) dziennego zapotrzebowania :?
-
Ale mnie tu dawno nie było :)
Ale już powoli staram sie wrócić na dietke :)
Nan przykro mi z powodu studiów - na pociechę napieszę Ci tylko, że ja sie nie dostałam ani w pierwszym ani w drugim naborze, w efekcie poszłam na zaoczne, zaczełam w międzyczasie pracować, a teraz mam już studia za sobą i tytuł mgr w garści :)
Tobie też się wszystko poukłada - grunt to wierzyć w siebie i nie poddawać się :)
Co to masz za program w excelu? Dałabyś rade go mailem mi przesłać?
Buziaki
Ula
-
Witam.
wiesz co Nanuś, jak się drzwi zamykają to otwiera się okno. Zastanów sie co chcesz robić, masz wiele mozliwości. Możesz dgzieś wyjechać na ten rok, poduczyc sie jezyka, zdobyć jakies doświadczenie. Możesz też-jak pisałaś-spróbować na zaoczne i w między czasie podłapac pracę, bo wiele jest ofert dla takich studentów bo mniej pracodawca płaci niz zwykłemu "nie-studentowi" a Ty masz co wpisac potem w cv. Możesz tez spróbować znależć szkołę, kurs, które będą pasowac pod wybrany kierunek studiów i zrobic to sobie w ciągu tego roku, a potem zdawać -zawsze to juz wyższe kwalifikacje a do tego masz praktyke, bo w takich szkołach są praktyki -a praktyka najważniejsza jest -wcale nie teoria, nie to że masz dyplom, ale że masz praktykę jest niestety najważniejszy przy zdobywaniu pracy.A do tego mając szkołę masz zniżkę na przejazdy, to ważne. Życzę, żebyś się dostała gdzie zechcesz na te zaoczne, i żeby to nie było takie strasznie trudne mieć 4,8.
Co do mojego jedzonka...wczoraj było średnio -4 kostki czekolady z orzechami i rodzynkami (mam okres to pewnie przez to nie mogłam sie opanować) i garść orzeszków ziemnych solonych (jw.), ale poza tym chyba całkiem ok, choc źle rozplanowałam i byłam wieczorem głodna jak wilk przysłowiowy.
Dziś zjadłam na śniadanie 300g jogurtu z 2 łyżkami otrąb jabłkowych i kawa z mlekiem -326
obiadek pieczeń wieprzowa chuda i pewnie kalafior , jak wczoraj -ok 300
mam jeszcze jabłka i pikantne tekturki Chaber-wyśmienite! cos wymysle żeby szło dobrze i było ok 1000. Póki co się nie ważę bo jak mam okres to puchnę i przybywa mi.
-
Byłam na uw i mam większe szanse dzięki wyborom "losowym" czyli dla ludzi co los zgotował coś nieciekawego. Napisałam, że mam ojca rencistę, matkę kasjerkę w supermarkecie (a wiadomo, że tam nieciekawie się dzieje- mało płacą, ludzi z błotem mieszają itp.) a siostra "przewlekle chora" (ja bym napisała: głupia bulimiczka co się wyleczyć nie chce) ale kit. Może wezme ich na litość? ;)
Cos mi wykres nie wychodzi...zapomniałam jak to się robi :?
-
próbuj Nan, może się uda, masz rację:*
ja wczoraj ojojoj....chyba puściły nerwy, stres, do tego okres i poszło -ciasteczka, babeczki z nadzieniem migdałowym, musiały miec miliard kalorii ale wiesz co -nie żałuję, były wyśmienite! chyba po prostu było mi mało węgli bo ostatnio obchodziłam sie bez chleba i dlatego "pękłam" ale po tym co przeszłam z obiadem, chyba po prostu musiałam sobie dogodzić... a co ja przeszłam to nie wiem nawet czy pisac bo jest to obrzydliwe, ale napisze bo to wiele tłumaczy. Mama zostawiła nam przed wyjazdem na działkę pieczone mięsko -super doprawione, chudziutenkie w sosiku z duszoną cebulką. I zjedliśmy trochę wcześniej, a wczoraj też sobie nałożyłam trochę na patelnię, podgrzałam z kalafiorem (a'la ziemniaki -da sie zjesc a mniej kalorii) i chce jesc a obiad chodzi :shock: myslalam że z diety w głowie mi sie porypało i mózg proponuje takie obrazy żebym nie zjadła... ale patrze lezie glista...za nia kolejna glista...i kolejna...Nan co ja przeżyłam! to było straszne! podejrzewałam kalafiora -wywalilam całego gotowanego ale zaraz myslę-halo , glista w kalafiorze by sie ugotowała! patrzę w mięso a tam kuźwa muchy! kumasz?zanim mama przykryła mięso i schowała do piekarnika musiała franca wlecieć i złożyć jaja i sie rozwinęło w stadium kolejne, ale cholery takie duże tłuste myślałam że się porzygam, cała sie trzęsłam, jak w horrorze. Wypieprzyłam to wszystko bo cóż, w sosie siedziały france obrzydliwe... znalazłam "mamusię" zdechłą i te larwy -mucha domowa jak nic -jako biolog stwierdzam. Więc niech to będzie przestroga -chowajcie jedzenie żeby było cały czas przykryte! brrr dalej mnie trzęsie jak sobie przypomnę :evil:
no ale po tym zjadłam minutki sojowe (wiesz, te kotleciki) z ryżem, i na dzis zostało ryżu zjem z jabłkiem. Na śniadanie jogurcik. Zaspokoiłam swoje potrzeby na słodkie na dłuższy czas. Dzis będzie grzecznie i dietkowo i chyba poćwicze-okres przechodzi a mi przeciez chodziło żeby brzuch był ładniejszy do bikini, a nie żeby mniejszy bo nie jest tragiczny a i tak w 3 tygodnie nie schudnę o rozmiar (nie zależy mi poza tym...). Chcę żeby nie był flakowaty, musze ćwiczyc brzuszki i twisterka. Taki mam plan
A jak u Ciebie z jedzonkiem i w ogóle?
-
O kurcze Moniu współczuje. Ja kiedyś też przeżyłam taki horror z czereśniami, a że głodna byłam to mi się nie chciało je otwierać (jak to zazwyczaj robie) tylko jadłam i wypluwałam pestki. Aż tu biorę jedną i coś mnie tknęło żeby ją otworzyć i tu...bleeeee..... :roll: dobrze, że nie zjadłam.
No dobra, może nie to samo, ale też nieapetyczne.
Ja wczoraj też podłamalam sie z dietą, ale za to zdrowe węgle...same owoce i maślanka z płatkami owsianymi. Na wykresie katastrofa...170% węgli i 30% tłuszczu :(.
Dlatego dziś chciałam sobie zrobić dietę wysoko białkową, a że na dłuższą mete niezdrowa to raz w tygodniu (góra dwa) będe jeść duuuzo węgli.
Na razie jeden błąd: na śniadanie mało węgli, za to na kolacje mi dużo zostaje no i klops bo wtedy się najwięcej odkłada.
Jak nie będzie padać to sobie pobiegam a jak będzie to poćwicze w domciu :) Rano zaliczyłam: 15min. stepera bez stepera+ 15min. na orbitreku.
I dłuuuuuuuuuuuuuuugi marsz na uniwerek żeby dać zaświadczenia że ojciec rentowny a siostra chora. Uśmiałam się jak zobaczyłam diagnozę lekarki: wymaga drogiej diety.
Cholernie drogiej :?
-
No i się nie udalo :(. Na wieczór nawpieprzałam się węglowodanów, tak że wyszło 200% węgli i 60% białek(wg. tego, że jem mało węgli dużo białek), ale kit 1000kcal nie przekroczyłam.
Śniadanie: 50g. sera białego+ 20g. makreli wędzonej +180g. pomidora
Śniadanie2: nektarynka
Obiad: 60g. kurczaka+ 1 jajo+ koncentrat pomidorowy+ śledź w oleju (40g.)
Podwieczorek: 700g. arbuza ( :evil: :evil: :evil: )
Kolacja: nektarynka+ jabłko+ 10g. makreli (żeby chociaż trochę więcej dać białka)
Razem: 1010kcal.
-
Dziś jade do dziadków. Już wiem, że będzie grill :(, albo :) jeżeli nie zjem dużo. Oni mieszkają w górach, ale chyba deszcz pada :(. Mam nadzieje, że nie przytyje.
Dziś się zważyłam: 78kg :( (chyba będe musiała zmienić suwaczek :evil: ) może dlatego, że jestem przed @ a może nawet 1tys. kcal nie pomaga??
Byłam u fryzjerki :D. Powiedziała, że mam strasznie cienkie włosy :( ja jej na to, że mi po odchudzaniu wypadły.Ona że nie mam z czego się odchudzać (taaa...sama chuda a ja przy niej jak monstrum) no i mi powiedziała: wystarczy nie jeść chleba, ziemniaków, dużo mięcha i warzyw (brukuły, fasola). Chyba ma racje, rzucam chleb.
Mam dziwny problem. Chyba wykończyłam przez moją roczną dietę tak organizm, że po tygodniu ze wszystkich sil stara się nie schudnąć i steruje moją ręką zebym coś zjadła. Jak dobije 2tys. kcal uspokaja się...
Przeczytałam na forum (innym) o takiej diecie: tydzień ostra dieta (1tys. kcal+ duuużo ćwiczeń), tydzień przerwa (tyle ile potrzeba kcal)+ ćwiczenia, ale jak tak robie to nie chudne, chociaż fakt faktem: za dużo tych ćwiczeń nie wykonuje :(.
Dziś trzeci dzień obżarstwa. Tzn. 2tys. kcal :? (na razie zjadłam 1200kcal)
-
Obraziłam się na was. Nikt do mnie nie zaglądnął to ja wam nie opowiem co robiłam bo i tak nikt tego nie czyta :evil:
-
witaj Nan, no niestety nie zawsze można robić to na co sie ma ochotę -czyli np czytać na dieta.pl chociażby sie bardzo chciało...
Nie wiem co Ci napisac z ta dietą hmmmm Co do chleba to przeczytaj artykuł na stronie głownej -mnie uspokoił, bo długo bez chleba nie umiem. Mam teraz 63kg i wczoraj np tez sie opychałam jak głupia-chyba taki dzień... ale dzis wstałam z zapałem do ładnej diety i zamierzam tego dotrzymać!Co do ćwiczeń -to bez ćwiczeń gorzej się chudnie. Trzeba dużo chodzić w marszowym tempie, ćwiczyć w domu -wtedy spalamy i chudniemy.
Pozdraiwam i proszę, żebyś się "odobraziła" 8)
-
-
No dobra, wybaczam 8)
No więc w piątek wieczorem tam dojechaliśmy, kolacyjki nie było, bo mnie po podróży brzuch bolał (mam chorobę lokomocyjną). Następnego dnia chlebek (2,5 kromki) z wędliną i potem spacerek z psem. Babcie mam trajkotkę i od rana do wieczora buzia jej się nie zamyka, więc z regóły to ona nadawała a my słuchaliśmy ;) (od czasu do czasu dziadek cos tam bąknał ;) ). No a że oni w górach mieszkają to mieliśmy gdzie spacerować, ale deszczyk padał, więc nie za długo. Potem obiadek (pieczeń, chyba mielone sama nie wiem) mizeria z ogórków (ze śmietaną :shock: ale nie dopiłam śmietany) i ziemniaki. No i na kolacje grill. Zjadłam 1 kiełbachę i mi się słabo zrobiło, dawno takich tłustości nie jadłam, na szczęście kaszanką się doprawiłam, ktora była przesmaczna i było ok ;p. Tak więc wyszło tego nawet ok. 1600-1700kcal, więc ok ;).
Wczoraj niestety gorzej bo i na śniadanie więcej zjadłam (ok. 3,5 kromki z serem białym lub wędliną) i pomimo lekkiego obiadu: surówka, udko z kurczaka i ziemniaki to żeśmy polechali do coś tam zdrój (jakieś uzdrowisko) i mase lodów żeśmy zjedli. Najpierw jakieś paskudne z bitą śmietaną (małe to a jakie drogie :shock: ) a potem dwa małe włoskie (te już smaczniejsze 8) ) no i w domciu jajecznica z chlebkiem świerzym!! A wiecie, u mnie chleb mrożony (bo siora kupuje stary i trzeba mrozić :evil: ) więc dla mnie i dla ojca, który uważa ten chleb za spleśniały, taki świerzutki chleb to bajka!! No i kefir...tak więc ponad 2tys. kcal było :(.
A i widzieliśmy zakręt śmierci (dla mnie to nieszczególne) i...narowy park karkonoski:D tylko, że czasu nie było (bo mama dziś musiała iść do pracy) więc tylko wodospad żeśmy obejrzeli i spowrotem :(, ale obiecaliśmy sobie, że z rana wyruszymy tam i wszyyyyyystko zwiedzimy :D. A autobus mamy bezpośredni z Wrocławia:)
Dziś dietkowo. Wieczorem spowiedź.
-
Hej Nan... a może byliście w Swieradowie Zdroju... :D Zazdroszczę ci... jak ja bym chciała wyskoczyć na jakis weekend w góry. A teraz akurat zaczynam jazdy konne od niedzieli, więc ten weekend na pewno odpada. Ale może na ten 15 sierpnia? czemu nie.
A ja nie napisze co jadłam, bo mnie zatłuczesz... :D ale co tam... w przyszły poniedziałek chcę widzieć na wadze 56 i basta! I tak będzie! :D
Pozdrófka Nan!
-
O tak!! Świeradów zdrój!! Dokładnie :D.
Jestem po obiadku, teraz próbuje sobie zorganizować trening na cały miesiąc (potem będe zmieniać), ale coś mi nie wychodzi...na razie rano miałam: 15min. steper i 15min. orbitrek(czy jak to sie pisze). Niby nic, ale się spociłam :). Teraz się zastanawiam: czy to brać jako aeroby i tyle na dziś wystarczy, czy to robić codziennie i do tego godzinka (czy ile tam) aerobów lub silowych, czy rano jw. lub ćwiczenia na mięśnie co tydzień wydłużając czas...
To na przemian, pon. śr. pt. aeroby, wt. czw. sob- siłowe. nd-wolne.
-
witaj Nan
pisz kochanie duzo bo napewno my czytamy co piszesz :)
widze ze sie wzielas za cwiczenia.ja tez mam steperka ale ostatnio go nie urzywalam a powinnam :cry: ja jak cwicze to codziennie cos innego np jeden dzien ciezarki a drugi taniec czy duzy spacer albo steperkiem pocwicze.czasami wlacze kasete wideo i pocwicze z jakimis szczuplymi babkami i marze ze moze kiedys bede tak wygladala :D
pozdrawiam Nan cieplutko :)