Celebrianko- wystarczy, że zobaczysz pare str. postu wstecz:). A z dietką to nie mogę przerwać bo zaraz się spasze jak jakiś prosiak i będe ważyć 80kg :?
A dziś ładnie :)
Wersja do druku
Celebrianko- wystarczy, że zobaczysz pare str. postu wstecz:). A z dietką to nie mogę przerwać bo zaraz się spasze jak jakiś prosiak i będe ważyć 80kg :?
A dziś ładnie :)
Nantosvelto :)Cytat:
Zamieszczone przez Nantosvelta
to nie ciasto...to tylko woda.
Ciasto nie odlozy sie w postaci kilograma przez 12h(nawet 24h nie sa dosc).
TY wiesz tyle co ja,ze kazdy nastepny kilogram w postaci tluszczu to 7000 (siedenm tysiecy!!!) kalorii.
A nie liche...ile?
Z 1000-nawet gdyby.
W czwartek wieczorem o 10 zezarlam z 11 cm ciasta wysokiego na ok.10cm.
Z kremem.
I na wierzchu i w srodku.
Bylo przepyszne i co?
I nic...jeszcze mi sie 3 kilo schudlo.
STRES to sie nazywa.
TYm nie mniej nie polecam :(
A pozdrawiam Cie...zawsze :) :lol:
Joko- ja wiem, że tłuszcz to 7tys. kcal, ale i tak waga rośnie :(, zresztą ludzkie ciało nie składa się z samego tłuszczu.
Dalej ładnie :)
Brak czasu na cokolwiek. Duuużo czytania. Dieta: ładnie, nie będe się ważyć, bo się zdenerwuje ;)
Mój Psio:
http://www.e-foto.pl/users/k20050504...d_IMGP6683.JPG
śłodki :P
ja chce kotka i już prawie sie zgodzili,hihi :)
pozdrawiam:***
No dobra. Mogłam się nie ważyć. 76.5/76. Wkurzyłam się i się najadłam 3 (!!!!!!!!!!!) pączkami.
AAAAAAAAA!!!!!!!!!!! Nic nie umiem!!!!!!!!!
Dieta idzie. Dąże do 74 (taką wagę chce w poniedziałek mieć)
Zrobiłam jeden test: 70%. Trochę kiepsko, bo połowe rzeczy z tego na oczy nie widziałam (jakieś nazwiska, budowle itp.) i to była próbna z któregoś tam roku. Potem wzięłam inny test co dostałam na taredzie (Targach Edukacyjnych) i on był tak prosty, że aż śmieszny. Wszystko widziałam na oczy, ale nie wszystko pamiętałam w efekcie 93% (taki wynik mogę mieć na prawdę :P).
Dobra teraz o diecie. Znalazłam się na wątku pewnej pani, która do diety podchodzi naukowo. Dosłownie ;), ja w odróżnieniu od niej wiem coś niecoś, ale i tak robie swoje. Czyli np. jak wyżej 3 pączki, które w ogóle były paskudne :P. No ale konkrety: postanowiłam podejść do diety z dystansem. Jak się uda: spoko, ale nie na gwałt 20kg na miesiąc, bo w efekcie nic z tego nie wychodzi. Trudno będzie mi się przestawić na wolne chudnięcie o ile w ogóle...ale tak żyć nie można: kłade się późno spać, żeby wstać po południu (10-11) żeby zjeść później śniadanie.... :roll: w efekcie mam mniej czasu na naukę:?. Cały czas myśle o pójściu do jakiegoś psychologa...
cześć Nan,dobrze gadasz,nic sie nie da zrobic na siłe,tylko,że wolne chudnięcie wymaga jeszcze większej cierpliwosci,czemu wszystko nie mogłoby byc proste....
trzymam za ciebie kciuki :)
Mądrze gadam, gorzej z wykonaniem :roll: to jest na prawde trudne. Śniadanie ładne, tzn. nie...brzydkie, bo 500kcal, ale niektórzy i tyle jedzą. Potem gorzej, bo na 2 ś. zjadłam naleśniki i 4(!) kromki chleba. Już ubierałam buty, żeby pójść po chrupki, pies na mnie popatrzył swymi wielkimi ślepiami i opamiętałam się...co ja robie?! Przecież to śmieszne. I powiedziałam mu: Lucky, masz głupią panią.
Zjadłam zamiast tego sałatę i wypiłam herbatkę z cytryną.