jak was tak czytam, to tesknie za fitnessem :)
Wersja do druku
jak was tak czytam, to tesknie za fitnessem :)
niewiele mi mówią te ćwiczenia :roll: na siłowni może byłam z dwa razy w życiu na wf :roll:
a jakie ćwiczenia domowe polecicie na ujędrnienie ciała, ale bez zadnych przyrządów, bo nie posiadam nic w domku :(
Miłego dnia Aniu :P :D :)
Kasia Cz. siłownia siłownią ale nic nie zastąpi takiego samozaparcia i fascynacji ćwiczeniami jakie masz Ty kochana :) Również miłego dnia :)
okrzemka :) to do boju Słońce :) ćwiczenia na prawdę dają satysfakcję i siłę na następny dzień :) a ten delikatny ból z samego rana tylko to potęguje :]
aniakuleczka tu niema co tęsknieć tylko raz dwa się za to brać :) tylko kiedy Ty znajdziesz czas na fitness :roll:
Inezza poszukam coś jak wrócę do domku, bo teraz mam malutko czasu a chcę sobie przygotować wszystko na uczelnie (jakieś jedzonko) a po uczelni od razu jadę do babci do szpitala. Jednak będzie miała operację w środę.
Miłego dnia życzę wszystkim :)
http://i109.photobucket.com/albums/n...6006smilin.jpg
http://i109.photobucket.com/albums/n65/annamc106/hf.gifhttp://i109.photobucket.com/albums/n65/annamc106/hf.gifhttp://i109.photobucket.com/albums/n65/annamc106/hf.gif
Rano stanęłam na wagę... 65,80kg.... Przytyłam...
Nie martwiłam się tak tym, bo to przecież mogła się woda zatrzymać albo coś...
Ale poryczałam się...
Braciszek wszedł rano do kuchni i tak na mnie popatrzył i mówi "grubasku, co się z Tobą dzieje co? odchudzasz się a przytyłaś teraz..." Jak zobaczył moją minę (powstrzymywałam się z całej siły, żeby się nie rozryczeć) to tak badawczo się patrzył na mój brzuch a ja widziałam w jego oczach, że się zastanawia, czy nie jestem w ciąży...
Ledwo wyszedł z domu poryczałam się...
Po co ja się tak staram? Po co ja nie jem słodyczy, po co ja chodzę na siłownię, basen, na nogach wszędzie a nie samochodem? No po co? Jak nie widać żebym chudła a jeszcze lepiej... Przytyłam...
Przepraszam za smęcenie, ale ja wiem, że jakby nie było tak jak powiedział Marcin, to by mi tego nie powiedział. On zawsze pierwszy zauważał jakschudłam chociaż odrobinę. Teraz zauważył, że przytyłam.. :(:(:(:(
http://i109.photobucket.com/albums/n65/annamc106/hf.gifhttp://i109.photobucket.com/albums/n65/annamc106/hf.gifhttp://i109.photobucket.com/albums/n65/annamc106/hf.gif
Aniu, zobacz, jak ja się staram i waga nie drgnie :roll: :roll: :roll:
Mnie wprawdzie już nie zależy na chudnięciu i mam sporo masy mięśniowej, ale przy dawce ruchu, jaką sobie regularnie aplikuję, coś tam jeszcze powinno drgnąć.
NIE PRZYTYŁAŚ!
Takie wahania wagi są normalne :wink: :wink: Woda, działające wciąż i nieustannie hormony, niestety kobiece ciało już tak ma, więc głowa do góry!!!!!!!!!!!!!!!
Warto byłoby, abyś gdzieś zmierzyła poziom tkanki tłuszczowej i beztłuszczowej masy ciała i co jakiś czas to robiła, dla porównania ---> wtedy dopiero widać, czy się chudnie z tłuszczu czy nie daj Boże z mięśni.
Na siłowni powinni mieć jakiś profesjonalny aparat do takich pomiarów - zapytaj koniecznie!
Na przybranie mięśniowe to troszkę za wcześnie, ale sprawdź :P
Nie przejmuj się tym aż tak, żeby płakać, dziewczyno :wink:
Anka spokoj :!: To moze byc - tak jak mowi Kasia Cz-zastoj wody w organizmie, hormony buzuja przeciez jestesmy kobietkami, jak zaczyna sie cwiczyc to waga czesto pokazuje wiecej , nie oznacza koniecznie przytycia , a Ty przestan sie wazyc codziennie cholero mala :P :twisted: ;) Buziaki, glowa do gory.
chyba lepiej ważyć sie np. raz w mieisącu (ja tak zamierzam robić). wtedy zazwyczaj jest się w podobnym momencie cyklu hormonalnego i jest to bardziej obiektwne. to, ze waga pokazała Ci ciut więcej nie oznacza, ze zara zmusisz byc "utyta". nochal do góry, przecież za bardzo sie starasz by nie wyszlo ;)
pozdrawiam serdecznie
ps. podsumowalam kalorie na swoim wątku, jak prosiłas.
ja się wazyłam na ogół co tydzień a teraz postanowiłam co 10 dni stawac na wadze
zresztą dla mnie liczy się to żeby czuć po ubraniach że jest mnie mniej
Ania będzie dobrze :D
Ania olej wszystko!! Olej brata!! WIem że czasem trudno, ale nie warto! Ja CIę podziwiam i wiem,że dasz radę :D
NO GŁOWA DO GÓRY I JUŻ SIĘ NIE SMUTAJ :D
Dziękuję dziewczyny za miłe słowa... Jesteście naprawdę kochane :*
Kasiu, to że płakała to chyba po prostu się złożyło na to kilka czynników. Po pierwsze wczoraj spięłam się z chłopakiem i to z mojej winy chyba bo za bardzo na niego naskoczyłam za nic, a chyba raczej za coś z czego powinnam się cieszyć... Naskoczyłam, bo hormony mi mózg chyba popsuły... i to też jest powód, bo mam huśtawki nastroju (za kilka dni będę miała okres) a jak jeszcze usłyszałam, że przytyłam to już całkiem mnie dobiło...
Pinky, Andzia nie będę już się ważyć codziennie, bo to faktycznie nie ma sensu się stresować...
Kamila olewam :) ważne że się staram i ważne, że do celu dojdę...
Inezza dziękuję Ci słońce bo to właśnie rozmowa z Tobą sprawiła, że się dzisiaj uśmiechnełam :* wielki buziak :*
:oops: :oops: :oops: dzięki
mi też było bardzo miło
ja na forum poznałam wiele wspaniałych osób z którymi utrzumuję kontakt, z jedną z dziwczyn się też zaprzyjaźniłam i wiem ze można tu spotkać naprawde cudownych ludzi, którzy pomogą bardziej niż starzy znajomi, niestety przekonałam się o tym nie raz
był czas że przeżywałam naprawdę trudne chwile i najbardziej wspierali mnie oprócz mojego męża i dwóch przyjaciółek właśnie ludzie z forum
i jeszcze jedno nie waż się codziennie to nie ma sensu naprawdę
głowa do góry :D
miłego wieczorku i pogódźcie się, nie warto tracić czas na głupoty, wiem to z własnego doświadczenia, my zmarnowaliśmy wiele chwil przez jakieś nieporozumienia, których nie musiało wcale być
:oops: :oops: :oops: dzięki
mi też było bardzo miło
ja na forum poznałam wiele wspaniałych osób z którymi utrzumuję kontakt, z jedną z dziwczyn się też zaprzyjaźniłam i wiem ze można tu spotkać naprawde cudownych ludzi, którzy pomogą bardziej niż starzy znajomi, niestety przekonałam się o tym nie raz
był czas że przeżywałam naprawdę trudne chwile i najbardziej wspierali mnie oprócz mojego męża i dwóch przyjaciółek właśnie ludzie z forum
i jeszcze jedno nie waż się codziennie to nie ma sensu naprawdę
głowa do góry :D
miłego wieczorku i pogódźcie się, nie warto tracić czas na głupoty, wiem to z własnego doświadczenia, my zmarnowaliśmy wiele chwil przez jakieś nieporozumienia, których nie musiało wcale być
Aniu, radosnej pierwszo-wiosennej środy Ci życzę 8) :D :P
http://i.pbase.com/u44/lunabug/mediu...ers2004049.jpg
no jak tam, gdzie zniklaś? jak babcia? i jak Ty się czujesz?
ozdrawiam serdecznie.
Właśnie gdzie jesteś ?
wczoraj Ani babcia miała operację
mam nadzieję że wszystko jest ok, napisz koniecznie
Wiemy, wiemy o operacji, dlatego nie naciskamy, jak Aniulka znajdzie czas, na pewno się odezwie :wink:
Miłego dnia Aniu :D
Dziękuję kochane że o mnie pamiętacie :*
Tak jak myślałyście mój brak czasu na kompa jest spowodowany tym, że muszę się opiekować babcią i jej siostrą, która została sama w dużym domu mając 86 lat i martwiąć się o siostrę. Nie może być teraz sama.
Jak tylko ustabilizuje się sytuacja to powrócę na dobre i już się nie ruszę z tego forum :)
Narazie uciekam się uczyć na psychologię, bo dzisiaj kolosa nam zapowiedział...
A później uczelnia, babuszka, ciocia i do domku spać... Już 2 dni na siłowni nie byłam i ograniczam się do 100marnych brzuszków przed spaniem...
Ale na szczęście dietkowo okej :)
Pozdrawiam serdecznie i miłego dnia :*
Aniu, dużo zdrówka dla Babci :D
Są ważniejsze rzeczy niż forum, niż ćwiczenia, jak już się wszystko ułoży, Babcia wydobrzeje, Ciocia nie będzie się już martwić o Siostrę, to wrócisz do ćwiczonek :wink:
Dietkę trzymasz, więc jest OK!
Owocnej nauki życzę i serdecznie pozdrawiam :D Trzymaj się cieplutko! :P
dokładnie tak, czasem są ważniejsze rzeczy niż forum
ale nie zapominaj o nas i jak wszystko wróci do normy to czekamy :D
miłego dnia i powodzenia na kolokwium
Na pewno wszystko będzie dobrze:* Chociaż, przyznać trzeba, że dieta i nauka jakoś ze sobą nie współgrają.. :/
:arrow: aniiula pozdrawiam cie bardzo cieplo i czekamy tu na ciebie z utesknieniem
Aniu duzo zdrowia dla babci. Pozdrawiam goraco i sciskam :*
Aniulka, cmoki piątkowe ślę, trzymaj się dzielnie :D :D :D
pozdrawiam i dużo pozytywnych wibracji do walki z przeciwnosciami losu ślę
no to czejamy az się u Ciebie ustabilizuje, trzymamy łapki za babcie, ciocię i Ciebie.
pozdrówka, będzie dobrze :)
Jestem tylko na moment...
Z babcią kiepsko :( ma ogromne komplikacje pooperacyjne a mianowicie ma zator płucny i niedotlenienie mózgu...
Tak po skrócie dla tych, którzy nie wiedzą co to jest to zator płucny jest porównywalny zagrożeniem z zawałem a czasem jest nawet gorżniejszy. W żyłach robi się zakrzep i jeżeli tego się nie usunie to może się on oderwać i wraz z krwiobiegiem dotrzeć do płuc albo serca i jak zatka zastawkę to już koniec.
Niedotlenienie mózgu wystąpiło z powodu praktyczie minimalnego przepływu krwi, która nie dostarczyła na tyle tlenu, żeby mózg miał odpowiednie warunki do sprawnej pracy. Wystąpują przy niedotlenieniu u mojej babci omamy, niecierpliwość, mówi takie rzeczy że tylko usiaść i płakać np. opowiada, że rusztowanie z łóżka zjeżdża cały czas na dól, że wentylator się już nie kręci a tam nie ma się co kręcić, że ona ma w domu jeszcze krew zeby pojechać po nią (dostaje codziennie około 2 litry krwi), wydaje się jej że jest zdrowa i ona do domu idzie, rozbiera się bo ona idzie spać, za chwilę czeka na operacje i pyta się kiedy chirurg przyjdzie..
Przez to wszystko w drugą noc po operacji była niespokojna i się próbowała przekręcić na bok na operpwaną nogę... Pielęgniarki zamiast poświecić odrobinę czasu i chęci wolały przywiązać jej ręce do łóżka i iść pić kawę dalej :/ Babcia ręcę miała przywiązane ale nogai ruszała dalej... ;/ później jakimś cudem wyrwała sobie welflon to zaczęły ją bić po rękach... i od tamtego momentu jesteśmy przybabci cały czas... ale na szczęście to tylko jednorazowo była taka zmiana tych pielęgniarek. teraz ma batrdzo dobrą opiekę.
Przez to przekręcanie się uszkodziła sobie naczynia krwionośne w operowanej nodze i cały czas ma krwotok z niej. Lekarze muszą być ostrożni bo z jednej strony podają kroplówki na rozpuszczenie zakrzepów a z trugiej strony muszą zatamować i sprawić żeby krew zakrzepła żyłach w nodze...
Wczoraj na szczęście było już lepiej.. Babcia się przespała pól dnia, bo nie spała od operacji ani pół godziny chociaż była tak słaba, że myślelismy, że to już wtedy będzie koniec.. :/ nie mogli się wbić w żyłę wogóle, bo krążenie było znikome.. praktycznie krew nie posuwała się do przodu.. górne ciśnienie 90 a dolnego nie wyczuwali wogole... Po takim półdniowym śnie, 3 litrach krwi, okładach z lodu na ranę (zimno zwęża naczynia krwionośne i tamuje krwotok) babci się dużo polepszyło. Zaczęła się uśmiechać, tlen, który ma cały czas dosarczany do noska zaczął w końcu działać, bo majaczenia i omamy się znacznie zmniejszyły, babcia zaczyna rozumieć, że rozrabiała troszkę i teraz chyba próboje nam to wynagrodzić, bo wogóle się nie skarży że boli ją noga, że niewygodnie jej (dzisiaj jest tydzień jak leży na plecach i nie rusza się wogóle) że musi trzymać rękę wyprostowaną bo kroplówki itd.
Widać że walczy. Buduje ją wesele. Nawet jak ją karmiłam i nie chciała jeść to powiedziałam, że jeszcze 3 łyżki za wesele i zjadłaje, i babciu jeszcze 3 na drugą nogę to nie będziesz kulała jak będziemy szły za parą młodą i zjadła... Ehh
Modle się cały czas i jestem dobrej nadziei... Bo przecież musi być dobrze :!:
Aniu to straszne co piszesz, ale wszystko się na pewno ułoży dobrze, zobaczysz
uwierz w to bardzo mocno a na pewno się sprawdzi, zresztą ona jest Wam tu jeszcze potrzebna i skoro walczy to wygra, opiekuj się nią
Aniu, przytulam mocno i wierzę, że Babcia wyzdrowieje i jeszcze zatańczy na weselu!
To straszne, co piszesz o tych pielęgniarkach, o przywiązaniu rąk :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock:
Będzie dobrze, na pewno, trzeba w to wierzyć :)
Jesteśmy z Tobą, trzymaj się Aniulka :!: :P
Przykro mi z powodu Twojej babci:( Ja nigdy babci ani dziadka nie miałam (nie pamiętam ich, bardzo wcześnie umarli), ale pamiętam jak mój wujek złamał nogę w wieku 83 lat:( Pamiętam, jak to przeżywałam.. Za Twoją babcię trzymam baardzo mocno kciuki. Trzymaj się i nie poddawaj, na pewno wszystko się dobrze ułoży..
przesyłam same zdrowe fluidy dla babci
a ciebie mocno ściskam :wink:
Babcia powoli zaczyna wychodzić na prostą :)
Zaczyna nabierać energii, rumieńców, apetytu i siły do dalszej walki.
Jutro będzie już znów na oddziale ortopedii a nie na intensywnej opiece kardiologicznej więc jej stan już nie zagraża życiu.
Teraz tylko trzymać kciuki żeby z nogą było wszystko okej mimo tych jej wierceń na łóżku i próbach przewracania się na bok. Dzisiaj rozmawiałam z lekarzem i powiedział, że rana goi się bardzo ładnie, a to, że jeszcze krwawi to dlatego, że wyciągnęli jej dren ze szwów więc odcinek 2cm jest dalej otwartą raną, ale to kwestia jenej doby i się wszystko unormuje.
Może jutro nawet będzie już rehabilitant (podobno bardzo przystojny ;P ) i będzie się babuszka uczyła jak siadać, wstawać itd.
Kamień spadł mi z serca :!::!:
Mhhh natomiast... Moja dieta... Moje ćwiczenia...
Rano nie mogłam przełknąć nic... Na siłę jadłam kilka łyżek jogurtu naturalnego a i tak chciało mi się wymiotować. To wszystko z nerwów. Później albo Jacek mnie karmił, bo się o mnie martwił i to nie byle czym tylko albo pierogi... cały talerz.. albo pierś faszerowana, a jak nie Jacek to dziadziu mnie próbował uszczęśliwić bigosem, knedlami, jajecznicą na kiełbasie itd...
Rano skąpo, do obiadu nic, obiad taki jak jadałam wcześniej i o 22-23 jak już padałam ze zmęczenia czasem myjąc tylko zęby jadłam jakieś jablka, serki homogenizowane...
Ćwiczeń żadnych... nie miałam sił, ochoty, nawet nie myślałam o ćwiczeniach, całkiem o nich zapomniałam.
Jutro idę przeprosić siłownię i może na saune się wybiorę wieczorem... Zobaczę jak będzie z babcią.
Nie idę jutro na wykłady, tylko mam dyżur u babci do południa, później zmieni mnie mama a wtedy siłownia, może solarium bo jak się dzisiaj tak na spokojnie zobaczyłam w lustrze to wyglądam jak siostra śmierci... a przecież do wesela już nawet miesiąc nie został.
To co... WRACAM DO NORMALNOŚCI :!: :)
Aniu, to bardzo dobre wiadomości!!!
Tak się cieszę, że Babcia zdrowieje :P :P
A Ty pomalutku do tej rzeczywistości i normalności powrócisz :wink:
A czy możesz mi napisać, czy ta operacja była niezbędna?
Głupie to pytanie, skoro ją zrobili, to była, ale chodzi mi o to, że mojej babci odradzono operację ze względu na wiek i na chore serce .....
Moja babcia ma prawie 82 lata i lekarz stwierdził, że mogłaby nawet nie przeżyć operacji w sensie kardiologicznym ....
Kasiu ta operacja mogła wogóle sie nie odbyć... Babcia zdecydowała się na nią, bo bardzo bolała ją ta noga. 25 lat temu upadła i złamała kość udową zaraz przy nasadce panweki stawowej i wtedy lekarze wstawili jej tam 2 gwoździe podtrzymujące ten staw. Po 7 latach miała się zgłosić na wyciągnięcie tych gwoździ, ale babcia i się bała bo już wiedziała jaki to ból mieć operację na nogę, i nie chciała iść bo chodziło się jej bardzo dobrze. Nie poszła.
Przez ostatnie parę lat noga zaczęła bardzo boleć, bo to przecież obce ciało w kości i kość zaczęła pruchnieć. 1,5 roku temu miała operację na prawą nogę, czyli tą bez gwoździ, bo upadła i złamała szyjke kości udowej. Operacja się udała, nie było żadnych powikłań, noga wogóle nie boli i to babcie skusiło do operacji tej nogi.
Przed operacją była w bardzo dobrej kondycji, miała dobre ciśnienie, dobrze się czuła, wyniki przed operacją też były zadowalające więc ją zoperowali.
Po operacji jak leżała na sali pooperacyjnej to też nie zauważył nikt niepokojących zmian. Dopiero ja na drugi dzień zorientowałam się, że coś jest nie tak.
Wydaje mi się, że skoro lekarz mówi, że serduszko może nie wytrzymać a operacja nie jest konieczna, czyli nie jest to złamanie i noga bardzo nie dokucza to chyba nie ma takiej potrzeby ryzykować życie. To już jest Kasiu wiek i ten wiek ma już swoje prawa.
Musicie jeszcze raz skonsultować się z lekarzem i pamiętać o ryzyku.
Pozdrawiam i uciekam do babci :)
Aniulka, u mojej babci operacja odpada ze względu na serducho...
Moja babcia bardzo cierpi od lat na zwyrodnienie stawu kolanowego, kiedyś nie chcieli operować, teraz już za późno ....
Spokojnego dnia Aniulka :wink:
Kasiu ale teraz są nowoczesne techniki operowania stawu kolanowego. Już nie ma cięcia przez całe kolano i pod narkozą tylko znieczulenie miejscowe i robią 2 dziurki po bokach rzepki, tam wprowadzają przez dren sondę z kamerką i narzędzia chirurgiczne. Pan doktor widzi w monitorku co się dzieje w kolanie i w ten sposób usuwa uszkodzenie.
W normalnym szpitalu, na kasę chrych to chyba jeszcze nie jest ale w klinikach już na pewno można taki zabieg zrobić.
Popytajcie się o to bo szkoda, żeby babcia się męczyła.
Pozdrawiam
czesc Aniula :)
co tam slychac..... tak dawno nie zagladalam ( nie bylo mnie - przytylo mi sie ) ale wracam do tego co bylo wczesniej :)
a jak u ciebie?
czesć Aniu...
ciary mi przeszły jak czytalam co z Babcia, kilka dni nie zaglądalam do Ciebie... straszne, wiązać i bic po lapach starszą osobę, ktora i tak bardzo cierpi... :/
no ale ciesze sie ogromnie, że sytuacja wraca do normy, mam nadzieje, ze teraz już tylko prościutko i szybciutko ku dobremu pójdzie i za mieisąc babcia będzie hasać na weselichu!!
dieta sie nie przejmuj - były wazniejsze rzeczy ostatnio. poza tym miałaś bardzo duzo stresu ostatnio i jadłaś właściwie jeden porządny posilek dziennie, możliwe, że nic wielkiego sie nie stalo z dieta.
trzymam kciuki, przytulam mocno i ciepło o Was wsyztskich myślę. musi być dobrze!!
Anusia, dziękuję bardzo za dobre rady, ale u babci to jest bardziej skomplikowany temat i nie da się już operacyjnie, na tym etapie, nic zrobić, za późno .....
Spokojnej nocki życzę :D