Mam nadzieję, bo cały czas coś przeżuwam..
Nawet teraz, mimo że jest 23, to wcinam kanapki :oops:
Tak, tak.... :roll:
Wersja do druku
Mam nadzieję, bo cały czas coś przeżuwam..
Nawet teraz, mimo że jest 23, to wcinam kanapki :oops:
Tak, tak.... :roll:
Dobra, Rejazz, teraz odsypiasz ten chlebek, a jutro juz ladnie, dietowo i przykladnie :) Kazdy ma ciagoty, a im dluzej na diecie tym czestsze. Nie ma co sciemniac. A jak sie zdarzy wpadka, to byle jej nie kontynuowac dnia nastepnego i nastepnego i nastepnego... bo wiadomo do czego to doprowadzi ;)
Ja przez nastepne 4 dni bede miala ciag wpadek, w miare mozliwosci kontrolowanych, ale po prostu okazja za okazja :roll: Brrr...
dzis juz bedzie ladnie:D 3mamy kciuki;D
Ochh Rejazz, rozumiem, jak sie człowiek rzuca na jedzenie, to juz nie umie sobie powiedziec stop. Ale trudno, wczorajszy dzień minął, przyszedł nowy i dziś juz ma byc ładnie!
Dzieki za odpowiedź w sparwie aparatu :D co prawda zbieram kase i kupie dopiero ok. 10 maja, ale juz wiem ile i na co zbieram :wink:
witam prawie słonecznie
Dietka pięknie??
Miłego dzionka życzę
______________________________________
Dzisiaj na wadze zobaczyłam niestety aż 70.9 kg. Muszę się opanować, muszę się wziąć za siebie. Dlatego odkreślam powyższą krechą to co było od tego co będzie. I nie myślę i nie pamiętam o tym, co było. A ma być tylko lepiej, pod każdym względem.
Bez obżarstwa, a przede wszystkim bez zajadania nudy i smutków. Jedzenia przy czytaniu i przy oglądaniu tv. Kalorii 1000-1200 i jak już zjem coś 'niegrzecznego' to wliczam do limitu i nie obżeram się z tej okazji do oporu i na zapas. Bo ostatnio przecież dokładnie tak robiłam. A co najgorsze - jadłam nawet gdy mi nie smakowało. Tylko dlatego, że kiedyś lubiłam to jeść.
No i ruch, bo się odzwyczaiłam. Nie wiem co lepsze - 40 minut orbitreka codziennie czy godzina z hakiem co drugi dzień - więcej nie wytrzymam bo się zanudzę na śmierć. Plus rower, bo tata już dziś marudził, że nie będą za mnie płacić rat, bo wcale nie jeżdżę. Do pierwszej wypłaty jeszcze daleka droga (jak widać dzisiaj też nie jestem w pracy jeszcze), więc sama nie zapłacę bo po prostu nie mam czym.
Chyba tyle mam do napisania póki co. Stawiam niżej kolejną krechę i pod tą krechą będę grzeczna. Mam nadzieję, bo nie wiem na jak długo starczy mi jeszcze wiary w swoje możliwości jeśli będę robić samej sobie na przekór...
______________________________________
No i tak stwierdziłam, że do wakacji już nie mam szans dojść do mojego celu, ale za to mogę zjawić się z piątką na początku w październiku na wydziale ;) Zrobiłam sobie tickerek, który będzie mi odliczał dni. To jeszcze kupa czasu, prawie pół roku - wychodzi ok. 3kg/miesiąc.
Do zrobienia, o ile będę grzeczniejsza niż ostatnio :P
hej
whatsup????
rozumiem zamiłowanie do chleba.... jedyne, co mnie pociesza, to ze nie ma tam zbyt wiele złych rzeczy.
sama uwielbiam:)
ale nie pochwalam bo i sobie za to po głowie daję :)
trzymaj sie i weź sie w końcu sfotografuj :)
no i tak dlugo pisalam tego posta, ze sama odpisalas
bardzo dobra krecha
i bardzo dobre załozenia!!!
No to już samych udanych dni życzę. Byle do przodu :!:
tak pomyślałam, że muszę zgapić od Ciebie pomysł i wymyślić cel długoterminowy. Krótkoterminowy już mam - 4 maja idę na imprezkę i idę w moim nowym płaszczyku (choćby się waliło :!: :D ).
Zastanawiam się ile mogę zrzucić do urodzin (koniec lipca). Pomyślę, przemyślę, nastukam.
Udanego dnia Rejazz :!:
Ps. Zgodnie z Twoją deklarację i dwoma liniami : co było a nie jest nie pisze się w rejestr (tak chyba szło to powiedzenie :D )