-
:)
Dziś już troche lepiej - nawet ptaszek na stikerku się ruszył - ale to raczej nie jest spowodowane dietą tylko tym że skończył mi się @ no i przez te piekielne upały....jest 19,30 a na termometrze 32 stponie!!! nie wsponmę że zero wiatru, smog i nie ma czym oddychać.....a do tego jutro ide do pracy.....ide więc coś posprzątać...
-
Jak Ci idzie, kochana :?: 8) Pierwsze sukcesy juzza Tobą :?: He he he... to nic, że waga spadła z takiego powodu, jak piszesz... ważne, że spadła.... :)
Sciskam cieplutko :!:
-
hmm
już po urlopie..... tak szybciutko minął - ale to była najkrótszy urlop od kilku lat = zawsze równe 2 tygodnie wyjazdu a teraz tylko 5 dni..... najgorsze to to że przytyłam 1,5 kg!!!!!!!! a najlepsze że nie wiem po czym.... jakiś kosmos.
Wędrówki po górach, szaleństwo na basenach, cały czas w ruchu i tylko raz zjadłam loda i raz słodką małą babeczke z budyniem i owocami - się wczoraj podłamałam jak stanęłam na wadze.
a teraz wracam szybciutko do pracy - bo jeszcze jestem tu do środy :):):)
A potem hulaj dusza piekła nie ma :):):):)
-
mam dołka... takiego conajmniej 10 kilowego......
staram sie ostatnio. Jem mniej i bardziej rozsądnie, więcej się ruszam, byłam przez ostatni tydzień na basenie 3 razy - a waga powolutku............IDZIE W GÓRE.
i tak chciałam sie wyżalić troszke.....
-
i tak kończy sie już powoli kolejny rok...nadal z nadwagą.... smutne, żałosne i w ogóle do bani...
Czy jest sens po raz kolejny robić noworoczne postanowienie - że schudnę, że będę sie więcej ruszać?? Postanowić coś z potem znowu zapomnieć o postanowieniu.
A waga zaczyna mi już doskwierać.... 67 kilo - przy moim wzroście.....to już niezła nadwyżka....Nie wiem o co chodzi. Radzę sobie ze wszystkim - ale nie z własną wagą...
Może dostane w końcu jakiegoś impulsa - i zacznę konkretnie działać. Tak w końcu do końca i z pełnym rezultatem. Bo jeszcze jak mi tak zlecą - 2 - 3 lata - to już nigdy chyba nie pokaże sie na plaży... Patrzę naokoło na tyjące koleżanki - i sama siebie usprawiedliwiam....
muszę przeprosić sie z wagą kuchenną, z tabelą kalorii i przede wszystkim ze steperkiem, który stoi w sypalni i obrasta kurzem...a póki co marzę, że stanę kiedyś na wadze i zobaczę z przodu 5 ( chocby to miało być 59,99 kg :):):):):):):):)
Mam nadzieję że pamiętniczek - i całe formum da mi siłe i będzie mobilizowało do kolejnych działań.
Wieczorkiem zaktualizuję stikerek i powoli się przygotuje do dzialań....
-
Mała,
KOP KOP KOP
albo jak wolisz
KICK OFF
do roboty :)
zacznij dzisiaj,zebys nie musiala lamac noworocznych postanowień
tylko od nowego roku będziesz KONTYNUŁOWAĆ dietę i ruch :)
-
Dziękuje za pierwsze kopniaki...i proszę o jeszcze
wczoraj już miałam zacząć - ale zjadłam na obiad schabowego!!!!!!!!!- no cóż .... - a potem poszłam do przyjaciółki i pięknie odmawiałam kolejnych kawałków ciasta... wiem że to nie wytłumaczenie ...
Rano się zważyłam i troszkę zdziwiłam - bo wydawało mi isę że na wadze mam pełne 67 kilo - a było tylko.. 66,3 - więc z rana jakaś miłą wiadomość..nie żebym szalała z radości.. ale zawsze coś.
Zmykam do pracy - bo koniec roku za pasem - a w papierkach niezły bałagan - a to że szefa już nie mam - to nie mam komu pomarudzić jak tego dużo i w ogóle....przekichane po prostu....
-
przeciez to bardzo normalne
zjadlas schabowego wiec nie jadlas ciasta :)
i dobrze oszczedzilas wiele karolków :)
-
No i zaczął się kolejny rok...
tym razem już bez obietnic ... że zacznę więcej się ruszać, że zacznę sie uczyć angielskiego, że więcej czasu spędzać będę z synem, że schudne..... bo co są warte takie obietnice - skoro i tak z założenia wiadomo że różnie z tym będzie...
Waga mi od kilku dni ruszyła - ale niestety w góre.... - chociaż taki jest chyba urok dokładnej wagi elektronicznej.
Wczoraj dietki żadnej nie był no bo jak - mała imprezka do 4 nad ranem - były jakieś drinki i jedzonko.
Ale dzis od rana spokojniutko, bez szaleństw - i nie mówie że będzie to 100 kcal - ale postaram sie zacząć jeść częściej - bo jedzenie raz, dwa dziennie do syta daje opłakane efekty. Jakoś będzie....
WSZYSTKIM ŻYCZĘ DOSIEGO ROKU< DUŻO ZDRÓWKA I RADOŚCI>>>>>
-
Witaj mała 8)
No, kopniaka to Ty ode mnie dostaniesz... ale nie za wagę, tylko na rozpęd :D Bo jak już siętak rozpędzisz i w końcu zaczniesz się uśmiechać, zrozumiesz może, że nie tylko waga, ale inteligencja się liczy i że to, że masz parę kilo nadwagi nie zmieni tego, co masz w główce... a wiem, co mówię!!! :)
No, ale jako recydywistka tłuszczyku mojego kochanego ciałka, chcę nadmienić, że rozumiem co czujesz wchodząc na wagę, albo dopinając na siłę guziki w ukochanych spodniach :roll:
TRZYMAM KCIUKI :D
I jeśli mogę coś zauważyć... powinnaś jednak coś sobie założyć, a nie iść na żywioł... :roll: no, ale może ja się nie znam :wink:
Ściskam :!: :D