Nie byloby prostrze bo twoj facet zapewne nie chcial by jesc dietetycznych jogurtow itp :)
Wersja do druku
Nie byloby prostrze bo twoj facet zapewne nie chcial by jesc dietetycznych jogurtow itp :)
ale ja bym go nie zmuszała do jedzenia dietetycznych jogurtów
Oj Aguś... ja nie mowie, ze bys go zmuszala. Nie mniej jednak musialabys wtedy kupowac rzeczy "normalne" i byloby prawdopodobienstwo, ze bedziesz miala na nie ochote :)
A ja dzisiaj popelnilam blad bo nie dosc ze kupilam ser gouda pelnotlusty to jeszcze nie zwrocilam uwagi na to, ze jest grubo pokrojony
Ja niestety tez mam zawsze w domu slodycze. I jak tu sie odchudzac? Kusi strasznie a silnej woli czesto brak. Ale damy rade prawda? ;)
Pozdrawiam serdecznie
ale mój Grzesiek mało je w domu, poza tym jego łatwiej było by mi przekonać chociażby do czystej zupy niż moją rodzinę, która musi mieć zasmażkę lub śmietanę :roll: a jeśli nie ma ani tego ani tego to moja siostra daje łyżkę masła :? pytanie po co??
no ale trudno, dziś dalej moja kolej gotowania obiadu, nawet to lubie bo spokojnie mogę sobie zgotować co to chcę i nikt nie będzie płakał że nie jem jego obiadu :wink:
Hello Inezzko :D
Widzę, że idziesz dzielnie do przodu i tak trzymać... a z facetami, to jest różnie :) Nie zmuszaj Grześka do jedzenia produktów Light, jeśli tego nie chce :) A Ty łądnie siętrzymaj i dal siebie nie zabielaj zup, chociaż dobry tłuscz czasem jest dobry :wink:
Miłego dnia i słońca, bo u mnie śnieżyca :D
Cześć Inezzka.
Nie było mnie chwilkę a stęskniłam się za Tobą już :*
Jeszcze pare dni może mnie nie być tak częśto jak wcześniej bywałam ale siły wyższe...
Muszę się zaopiekować rodzinką.
Cieszę się, że idzie Ci dobrze z dietką.
A na te nóżki co mówiłaś, że są jakby powietrze znich uszło to rozciąganie i masaż podczas stosowania balsamów.
Pozdrawiam Kochana:*
o matko!! ledwo żyję :?
pojechałam rowerkiem do sąsiedniej miejscowości(7 km ode mnie) po nasionka bo mama chciała i mam dość, moje nogi lewdie to zniosły :shock: w lecie jeździłam tam kilka razy w tygodniu i było spoko, do tego jeździłam z siostrznicą na bagażniku, a teraz ledwie sama dojechałam, oj nie ma kondycji po zimie :roll:
Dotuś jak miło że jesteś :D jakoś pusto bez Ciebie było :D
ja nie mam zamiaru Grzesia karmić jakimś lightowym jedzonkiem, on by się nawet nie dał na to namówić :wink: zresztą to ja chcę schudnąć nie on
u nas na szczęście nawet ciepło, ani deszczu ani sniegu a nawet słoneczko troszkę się przebija przez chmurki :D
Aniu brakuje mi tu Ciebie, ale poczekam skoro siła wyższa :wink: , trzymam kciuki zeby wszytsko było ok
wiem już że na te moje nogi najlepsze będzie coś w stylu pilates, callanetics albo rozciaganie, muszę poszukać jakichś fajnych ćwiczonek i troszkę pomęczyć nogi. Podobno większosć ćwiczeń moze mi najwyżej rozbdować i tak grube nopi, a tego nie chcę
dzień mi mija spokojnie, wręcz nudno, dobrze ze miałam tą wycieczkę rowerową, zawsze to troche czasu minęło
kupiłam różne nasionka i w przyszłym tygodniu robimy grządki, nasieję jeszcze więcej warzywek niż w tamtym roku :lol: :lol: będe mieć co jeść w lecie
uwielbiam warzywa, dlatego między innymi nie cierpię zimy :evil:
miłego dnia
Hej Inezzko :D
Taka jazda rowerem dobrze robi :D Spójrz tylko na wyczyny Kasi Cz. :wink: A swoją drogą to uważam, ze jak na długą podróż to i tak nieźle się uwinęłaś....
Na razie jestem, ale nie wiem, jak długo.... ciesz się, póki co....
Miłęgo popołudnia :D Pa
nie dałam rady :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
byłam zdenerwowana i zakończyło się w kuchni :oops:
jestem beznadziejna.........................nie musicie mi tego pisać :/
wiem o tym............
nie wiem czy to odchudzanie ma sens skoro nie potrafię nawet tygodnia bez napadu wytrzymać, na nic się zdało wszystko, nawet obietnicę złamałam, chyba jednak moje słowo jest niewiele warte.......................
na razie znikam, jak nabiorę sił to powrócę, a jeśli nie to nie :roll:
i tak dziękuję wszystkim którzy mnie wspierali
niestety to nie ma sensu :(
Inezzko no co TY, nie zalamuj sie i nie poddawaj
jesli mialas napad powiedz sobie ze trudno ,dzisiaj pojedz mnie i bedzie ok
jesli teraz siepoddasz zaczniesz jesc duzo i w ogole to wyobraz sobie jak zle sie bedziesz czula
zapomnij o tym i dzisiaj zacznij nowy dzien
nawet nie wiesz jak ja Ciebie podziwiam za Twoja islna wole
a napady normalne ze sie zdarzaja od czasu do czasu, juz my mamy cos takiego w psychice :wink:
nie wazysz duzo, naopewno szczuplo wygladasz, a do celu ktory chcesz osiagnac jeszcze troszke, nie zalamuj sie tylko zapomnij o wczorajszyjm dniu wstan z usmiechem a napewno bedzie ok
3mam strasznie kciuki :wink:
Inezzko, skoro uważasz, ze rozłąka z nami dobrze Ci zrobi - tak zrób... ale nie rób tego tylko dlatego, ze w tej chwili czujesz się beznadziejna.... :roll:
Wiem, co czujesz... mam to samo... wczoraj i dziś... to taka niepohamowana chęć siegnięcia po coś, cokolwiek, byleby mieć coś w buzi i ruszać rzuchwą :roll: To okropne, że rządzi nami jedzenie. Ale do licha ciężkiego, czy my musimy siętemu poddawać, albo zadręczać się, zę kolejny raz ulegliśmy potężnym siłom jedzenia, czy podjadania :?: :?: :?: :?: :?:
Kochana, pozbieraj się i do boju, kochana... jak chcesz, mozemy sobie pomagać, bo ja też nie potrafię juz trzymać sięścisłych załozeń i post słodyczowy (obiecany juz dawno... dawno... ) poszedł w las...
Ale jedno jeszcze Ci napiszę :!: Masz w sobie siłę i masz w sobie wielki potencjał :!: Jesteś wspaniałą dziewczyną, masz kochanego męża i mieszkasz sobie w spokojnej okolicy :) Wykorzystaj to :!: Koniecznie :!: Nie pracujesz, ale to moze być Twój atut :D :D :D Masz więcej czasu na dobre ćiczenia :D Sama pisałaś, ze jechałaś na rowerze :D Moze trzeba do tego wrócić :?: Kurcze, jak ja bym chciała mieć tyle czasu, co Ty i móc sobie pobiegać, pojeździć na rowerze, czy dobrze i porządnie poćwiczyć... Kochana, to wielki plus :!:
Trzymam kciuki i zrozumiem, gdy rzucisz teraz forum na jakiś czas... ale kochana, nie poddawaj się - NIE WSZYSTKO STRACONE :!:
dzięki jesteście kochane
ale nie wiem czy to ma sens
to nie był jeden napad, tylko środa czwartek i dziś też :oops: :oops: jest tak samo jak zwykle, 4-5 dni diety i kilka dni obżarstwa, nie potrafię tego zmienić, pomimo że bardzo chcę to nie potrafię
nie wiem może powinnam się leczyć :roll: czasem się tak czuję tak chora psychicznie, jak nałogowiec :?
nie chcę tyć więc ten tydzień spróbuję być na 1500, wiem że nie schudnę ale moze nie przytyję choć
potem zobaczę co dalej, zresztą nie wiem czy wytrzymam :?
Doty niby mam dużo czasu ale to na mnie źle działa, jak miałam mało czasu to starałma się wykorzystywac każdą chwilę jak najlepiej a ta bezczynność mnie przygnębia, sprawia że nic mi się nie chce
nie mam ochoty wstawać nawet z łóżka bo nie widze żadnego sensu w tym co robię bo problem jest taki że nic nie robię. czuję się bezużyteczna :(
może Tobie taka sytuacja by pasowała ale na mnie to akurat źle działa, mi brakuje kontaktu z ludźmi, nie lubię wychodzić z domu i chodzić po mojej miejscowości, bo to jest bez celowe, iść tak po prostu, z nikim nie rozmawiac bo nie ma ludzi na drodze :? mnie to dobija jeszcze bardziej
rower?? owszem ale pogoda nie ładna, poza tym nie lubię tak jeździć bez celu :roll:
moze to są wymówki bezsensowne, ale tak czuję, dopada mnie straszny dół
czuję się jak stary grat który niepotrzebnie zajmuje miejsce :(
Spokojnie ja też wiele razy probowalam i nie lamie sie za duzo slabosciami ... jutro zjem mniej najwyzej.
Pozdrawiam i powodzenia
Witam Cie serdecznie Inezzko. Mam pytanie...probowalas przyjmowac chrom organiczny? Mi naprawde to pomoglo kiedys w poczatkowym etapie, pozniej organizm przywykl i drugiego opakowania juz nie potrzebowalam. Byc moze masz po prostu spory niedobor chromu w organizmie.
Pozdrawiam.
Ja dzisiaj np zjadlam chipsy i nie uwazam tego za napad. Moze z tym chromem destiantion ma racje bo z reguly jak bardzo sie zaprzesz to nie ruszysz lodowki (jak ja) chyba, ze organizm czego bardzo potrzebuje i sie wtedy tam kieruje
Trzymaj sie i wracaj szybko :)
Inezza, dzielna bądź! Nie poddawaj się :wink:
hej
weszłam tak na chwilkę i co widzę?? dziękuję za wszystkie wspisy, to naprawdę bardzo miłe
chrom mi nie pomaga, próbowałam 2 razy i za każdym razem było to samo rzucałam się na jedzenie jeszcze bardziej niż zwykle, więc nie brakuje mi chromu na pewno, to nie to
ja jem jak jestem smutna, zdenerwowana, gdy się nudzę każdy powód jest dobry
jak jest wszystko super to wtedy łatwiej jest mi się opanować, teraz niestety nie jest super :(
to nie są tylko zjedzone chipsy, bo wczoraj śniadanko było ok dwie kromki chleba razowego z pomidorkiem i papryką, potem zgotowałam sobie zupkę z ziemniaka, pieczarek i marchewki, było pyszne tak jak lubię i pojechałam do miasta. A tam jakby diabeł we mnie wstapił, poszłam do takiego sklepiku gdzie sprzedają ciastka i kupiłam 5 malutkich babeczek kokosowych(160gram) potem zjadłam 2 paczki chipsów!! tak dwie!! jedna 56 gram a druga 58gram!!
wróciłam do domu zjadłam trochę łazanek potem 5 herbatników które posmarowałam nutellą trochę paluszków, a wieczorem otręby granulowane z mlekiem
to było wczoraj, niestety dwa poprzednie dni były gorsze, limit nabijałam chrupkim chlebem z dzemem, nutellą lub białym serem, niby nic takiego ale tego było bardzo dużo, poza tym wpadłam w jakiś szał i latałam po domu szukałam słodkiego, jak gdzieś znalazłam jakieś cukierki ciastka czy coś podobnego to zjadałam :oops: :oops:
u mnie takie napady są naprawdę ogromne, ja nie potrafię przekroczyc limitu o 200 kcal, albo pilnuję się dokładnie albo zjadam koło 3000kcal :?
pamiętam jak raz w lecie, był u mnie chlem ale pieczony w takiej dużej blaszce,był świeżutki, pyszny, zjadłam chyba z 4 kromki z dżemem z cukini(a swoją drogą pychota) ale kromki taki duże jedna jak dwie w chlebie kupowanym :?
i co wy na to??
mam wrażenie że jestem na coś chora rzucam się na jedzenie jak wariatka
nie wiem czy ktoś ma tak jak ja, pewnie nie :roll:
jedyny plus jest taki że nie wymiotuję nawet jak mnie boli brzuch z przejedzenia, raz w lecie chciałam to zrobić ale na złość mojemu mężowi, chciałam mu potem powiedzieć że to przez niego, bo się pokłóciliśmy, ale nie udało mi się..........na szczęście, bo pewnie byłabym bulimiczką, choć nie wiem czy teraz też nie jestem ale raczej nie
teraz jestem tylko żarłokiem który pożera wszystko co spotka na swojej drodze :?
a zresztą nieważne.............
chyba mnie trafi :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: po kilku dniach jedzenia wiecej ważę 61kg :!: :!: :!: :!: :!: :!: tak dokładnie przytyłam przez 4 dni 2 kg :!: a było już 59kg
teraz nie mam do schudnięcia 7kg ale 9!!!
dziś zjadłam ok 1040kcal, ale spróbuję jeść ok 1200 chyba że uda mi się mniej :roll:
Aj tam to woda...jak gwaltownie zaczynasz jesc wiecej to tak jest, mialam tak w swieta a 2 dni po nich wszystko wrocilo do normy. Nie martw sie, napewno 2 kg nie przytylas :) i trzymaj sie bo musi sie nam udac :***
ja i tak wiem że nie schudne, ale muszę pilnować bo zaraz przytyję a nie chcę znów skończyć przy 65kg :roll: albo i więcej
Inezza :!: Co Ty piszesz :?: :!: Dziewczyno :!:Cytat:
Zamieszczone przez Inezza
Jesteś po pierwsze normalną dziewczyną :!: I doskonale rozumiem, ze nieodpowiada Ci stan rzeczy jaki w tej chwili przeżywasz :!: Ale, to nie jest powód, żeby się nazywać "obżartuchem" i "wariatką" :!: Kobieto, opanuj się :!:
Wszystkie Cię tu lubimy, ale wyprowadziłaś mnie z równowagi w tej chwili :!: :!: :!: Kochana, chcemy Cię wspierać i mówić Ci, ze dobrze Ci idzie i że ćwiczysz dobrze, ale Ty kochana, zamiast wdzięczności masz kolejne "ale" :!: Cały czas Ci coś nie pasuje... a to uda...a to dieta... Inezzko... przestań, proszę... jesteś szczupła, ładna... masz męża... za chwilkę będziesz miała pracę ( i proszę nie mów, że tak się nie stanie, bo tymi pochmurnymi myślami odpychasz taką mozliwość) ... Jesteś nieszczęśliwa - rozumiem.... mozę to depresja... moze powinnaś komuś o tym powiedzieć :?: Ja sie leczę na depresję i nie kryję tego... kochana... to jest choroba i sama sobie z tym nie poradzisz... ale nie jest prawdą, ze to jest "wariactwo" Kazdy na to moze zachorować...
To jest tak: czujesz się niepotrzebna, chcesz za wszelką cenę byc w centrum uwagi i robisz kolejne próby, podejścia... a kiedy Ci nie wychodzi - jesz... byle co, byle by tylko jeść.... nie ważne kiedy, nie ważne co, tak naprawdę, im więcej, tym lepiej... nie mozesz normalnie funkcjonować... nie mozesz wstać rano, bo nie dajesz rady... nie potrafisz spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie, ze jesteś ładna i dajesz sobie radę... nie potrafisz się uśmiechać szczerze, bo to jest po prostu tortura... uważasz, że nikt nie jest w stanie Cię zrozumieć, bo każdy ma własne życie... własne problemy i nie wie, co tak naprawdę Cię dręczy i jak to przeżywasz... nie dopuszczasz innych do swojej szczelnie zamkniętej skorupy, żeby przypadkiem Cię nie zranili... a kolejne diety traktujesz właśnie jak psychoterapeutę.... poradzenie sobie na to, co Cię trapi, co Cię gryzie od wewnątrz...
Nie mam racji :?:
Inezzko, podnieś się i przyznaj, ze jesteś wartościową osobą i to ile ważysz, tak naprawdę nie ma znaczenia, to jest tylko WAGA :!: A jeśli przeszkadza Ci to , co napisałam... grzęźnij dalej w tym swoim bagnie... nie potrafię Ci inaczej pomóc... mogę tylko powiedzieć, ze bardzo Cię polubiłam i żal mi patrzeć, jak się miotasz kolejny raz "próbując" diety... jakiejś tam...
Mięłgo dnia :)
Doty dzieki za wszystkie uwagi i rady
zgadzam się z większością z nich, bo niestety taka jest prawda
mam ostatnio kiepskie dni i nie tylko ze względu na moją "dietę" a właściwie ona wynika z mojego samopoczucia
skońćzyłam studia jakiś miesiąc temu, od tego czasu nie mam co robić, praktycznie z nikim się nie widuję, bo większość znajomych rozjechała się do swoich domów, mam tak naprawdę jedną przyjaciółkę, która dużo mi pomagała przetrwać cieżkie chwile ale ona wyjechała i kontakt chwilowo mamy bardzo ograniczony :(
no mam jeszcze męża, ale jego cały dzień nie ma w domu, wraca koło 18, niby nie tak późno, ale czasem musi coś zrobić w domu, bo są rzeczy które musi zrobić facet więc dalej nie jesteśmy razem, nawet jak jesteśmy to u mnie trudno o chwilę spokoju dopóki rodzinka się nie pochowa po swoich pokojach, czyli koło 20, dopiero wtedy mamy czas dla siebie, ale znowu nie możemy siedzieć za długo bo on wstaje po 5 do pracy, więc musi się wyspać zwłaszcza że pracuje fizycznie, więc nie mamy dla siebie aż tyle czasu i potrzebuję żeby się wygadać tyle ile chcę :(
zresztą on nie wszystko rozumie, dziwi się jak mu mówię ze się objadłam pomimo że nie byłam głodna, on ne wie jak mozna jeść nie będąc głodnym!! rzadko coś je tylko tak bo ma ochotę, a ja jem żeby sie odestrować, żeby przestać się nudzić dla p[ocieszenia, każdy powód jest dobry :?
właśnie ze nie idzie mi dobrze, nie cwiczę!!! bo kilku wymachach nogą nie mam ochoty na więcej, brak mi siły, ochoty...........Cytat:
chcemy Cię wspierać i mówić Ci, ze dobrze Ci idzie i że ćwiczysz dobrze,
nie jestem ani ładna ani szczupła.....
ostatnio nawet przytyłam, nawet Grzesiek to zauważył :cry: czyli naprawdę przytyłam
każdy mój dzień jest identyczny: wstaję rano, jem śniadanie, zostaję na jakiś czas z siostrzenicą(prawie 3-letnią) potem siadam do komputeraz, czasem gotuję obiad, itd. nic ciekawego, denerwuję mnie to
nie mam co robić, nic ważnego, dochodzi do tego że wnerwia mnie moja rodzina, moja wszechwiedząca siostra, a już na pewno jej rozpuszczone i ciagle wrzeszczące bachory!!! w domu nie ma chwili spokoju bo ciagle ktoś się drze!!
jedynie pociecha jest dla mnie Grześ, ale jak już pisałam mało z nim spędzam czasu :cry:
brakuje mi ludzi, tego zeby ktoś ze mną chciał pogadać tak po prostu zwyczajne, ale każdy ma swoje sprawy i swoje życie, i nie zawsze ma czas, a ja nie mam swoich spraw i nie wiem co zrobić ze swoim życiem, nic się w nim nie dzieje, dzień poza dzień ucieka a ja stoję w miejscu.
nie wcale mi nie przeszkadza to co piszesz, wręcz przeciwnie cieszę się ze to wszystko napisałaś, to miłe że kogoś tak interesuje to co robię i rozumie toCytat:
A jeśli przeszkadza Ci to , co napisałam... grzęźnij dalej w tym swoim bagnie...
najgorsze że nie wiem jak wyjść z tego bagna :cry:
i jeszcze jedno, mam przestać się bawić z jakąkolwiek dietą?
ja nie mogę bo zacznę dużo jeść i przytyję, nie potrafię jeść tak jak Ty, czyli normalnie, kontrolować to co jem, jeść mało
próbowałam wiele razy i zawsze to samo.................
wcale nie czuję się wartościową osobą, jak to piszę to buduje mi się mój obraz jeszcze bardziej beznadziejnej osoby, która nawet nie potrafi jeść jak normalny człowiek :roll:
Kochana... nawet nie wiesz, jak Cię rozumiem... nawet nie wiesz... :roll:
Ale w tej chwili weź sięw garść... to, że nie umiesz zapanować nad dietą i nad jedzeniem ma wpływ na Twój stosunek do Twojej osoby :!: Zrozum wreszcie, ze życie w takim stresie nie daje Ci wiele dobrego...
Wiem, jaka jest Wasza sytuacja i wiem, co to znaczy biegające po domu wreszczące i rozpieszczone dzieci.... mieszkałam z moimi rodzicami i czasem siostry przyjeżdżały ze swoimi pociechami... kurcze, po dwóch dniach miałam dośc... więc rozumiem...
Ale słonko... jeśli uważasz, że jesteś niepotrzebna i po studiach nie masz nic... to znajdź sobie jakieś konkretne zajęcie... nie wiem... moze czytanie książek... sport.... itp....
Życzę Ci powodzenia, kochana.... POWODZENIA I NIE DAWAJ SIĘ - JESTEM Z TOBĄ :D
Oj Inezzko, za malo wierzysz w siebie. Sprobuj poopowiadac mezowi o tym, jak sie czujesz z tym wsyztskim i popros aby ci wspieral. Moj facet tak robil od poczatku mimo, iz nie wierzyl w moja setna w roku diete. Codziennie mu mowilam, ze zjadlam malo i cwiczylam a on cierpliwie mnie chwalil albo staral sie dostrzec roznice wagowa a nawet pytal jak dzien dietkowy. To mi strasznie pomagalo bo facet to cos innego nniz kolezanki na forum, on cie usciska i przytuli :)
Ja w ogole nie mam znajomych. jestem osoba ktora mowi to co mysli ale tu bardziej chodzi o to, ze od ogolniaka ciagnie sie za mna dziwczyna, ktora ma szczescie we wszystkim, zalicza kazde egzaminy i zabiera mi kazdych przyjaciol. Juz sie do tego przyzwyczailam :( a ludzie czegos chca tylko jak potrzebuja a w innym przypadku maja ci w d****
Tak wiec widzisz, nie jestes sama samotna na tym swiecie :) wez sie wgarsc i wygraj ze soba, przeciez potrafisz :)
Całuski :*
no właśnie, na studiach jak trzeba było notatki to była fajna dobra i potrzebna ale studia się skończyły i nie ma znajomych :(
ja się wstydze o tym mówić Grześkowi, ostatnio się przyznałam ze się objadłam tylko dlatego że powiedział mi przez telefon, że sprawiłam mu przykrosć jak coś wcześniej powiedziałam, ja sie zmartwiłam że mu zrobiłam przykrość i zakońćzyło się napadem :cry: on mi potem powiedział że nic sie nie stało, że wcale nie był zły ani nic, że nie powiinam tak reagować, ale to było silniejsze ode mnie
Nicoletia ja wogóle nie wierzę w siebie i nie potrafię się wziać w garść, niby każdego ranka wierzę że będzie lepiej, ale ciagle jest tak samo
ja jestem Wam bardzo wdzieczna że tu mnie odwiedzacie, ale wybaczcie że nie piszę u Was, jakoś nie wiem co
muszę się pozbierać i wtedy Was odwiedzę, obiecuję ale jeszcze nie teraz
ale bardzo się cieszę z tych wszystkich słów jakie piszecie, okazujecie mi tyle dobrego serducha że aż płakac mi się chce z radosci :)
Ale czemu sie wstydzisz mu powiedziec :?: jak cie kocha to zrozumie sytuacje :) A napady jak si poklocice to prawie jak na tandetnych, amerykanskich filmach :P Ja jak sie z moim pokloce to biore goraca kapiel i robie cos dla siebie. Myslisz ze ja bym nie chciala zrec :?: rzucic sie na te wsyztskie lody, wafelki, czekolade itd itp :?: kazda na tym forum by chciala i kazda ma dylemat czy ruszyc czy nie. Na tym polega problem grubaskow- jak raz sie nie pochamujemy do do konca zycia bedziemy tyc i tyc . Tak wiec trzymaj sie i zbieraj sie do dietki bo to, ze powalilas na pare dni to nie tragedia zyciowa i twoja zaloba nie moze trwac kolejny miesac totalnego obzarstwa
:*
hej
właśnie wróciłam z rzeszowa,z okropnym bólem głowy :? bylam na uczelni i się załamałam, okazało się ze mam 10 zjazdów, od 14 kwietnia do 30 czerwca, co tydzień :!: :evil: a miało być co dwa :!: czyli aż do wakacji zero weekendów z Grzesiem :cry:
Nicoletia jakoś mi głupio o tym rozmawiać, ale może poradzę sobie sama, wiem ze to głupota objadać się po kłótni, ale źle się czułam a na złe samopoczucie najlepsze jest jedzenie :? :roll:
z tego co robię i czytam to wydaje mi się ze mam problemy z jedzeniem kompulsywnym i wiem że to nie takie łatwe pozbyć sie tego, ale spróbuję podejmuję walkę z napadami, spóbuję je na początku ograniczyć a potem się ich pozbyć, zobaczymy jak mi to pójdzie, dziś jak na razie jest dobrze, owszem chcę jeść (nie jestem głodna-tylko mam ochotę coś jeść) ale piję herbatę i wodę i nie mam miejsca w żołądku na jedzenie :) moze to pomoże :?
spróbuję coś zmienić w swoim życiu nie tylko wagę ale przede wszystkim sprawy związane z jedzeniem, zeby jedzenie nie przysłaniały mi świata
Rozmowa, to podstawa w związku :!: Nie licz na to, ze on będzie czytał w Twoich myślach... Musisz mu o tym powiedzieć, inaczej sama sobie z tym nie poradzisz...
Ale do góry głowa, idzie wiosna, cieplejsze i dłuższe dni, wszystko jakoś w innym świetle zobaczysz i będzie dobrze :) Wierzę w to :!:
Jestem z Tobą...
NO widzisz... uzalałaś się, ze nie masz, co robić, a tu masz... a to, ze weekendy, kochanie, nie takie rzeczy ludzie przeżyli - Tobie też się uda :D Tylko pogadajcie z Grześkiem :!:
Miłęgo słonecznego dnia :D
to nie takie proste, wczoraj wrócił przed 19, zjadł obiad mój szwagier chciqał gdzieś jechac i nie miał czym i pojechali wrócił o 20 zanim się umyliśmy, bo jak zwykle kolejka do łazienki to już mi gadać nie chciało :roll:
nie chce o tym rozmawiać, nie musi tego wiedzieć
a studia, niby fajnie ale nie spędzimy razem zadnego weekendu, wtedy kiedy akurat on ma czas to ja nie będę miała :? :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: a miały być zajecia co dwa tygodnie!!!!!!!!!!!
jakoś nie cieszę się ze są dłuzsze dni bo jak szybko było ciemno to moja siostra szybciej szła ze swoją chołota na górę do swoich pokoi, a teraz będą ganiać długo i zero spokoju :evil: :evil: :evil: :evil: :evil:
to okrpne ale mam dosć swojej rodziny :roll:
Jak to nie chcesz rozmawiac :?: Przecierz to twoj maz :shock: Jak do konca zycia bedziesz ukrywac seoje bolesci i smutki to ja nie wiem :?
nie chcę z nim rozmawiać o tym że się objadam, wszystkie smutki to mu mówię, z tym nie ma problemu ale to ze się objadam to jest dla mnie powód do wstydu, nigdy nie robie tego przy kimś tylko jak jestem sama, nie potrafię z nikim o tym rozmawiać, tu na forum o tym piszę ale tu jestem praktycznie anonimowa, wiec jest mi łatwiej, a tak normalnie to z nikim o tym nie rozmawiam bo się zwyczajnie wstydzę
może to dla was dziwne, ale każdy kto ma jakis nałóg to stara się to ukryć, nie wiem jaka jest u was sytuacja, jak traktujecie jedzenie ale dla mnie jest to ogromny problem i nie chce żeby ktoś z mojego otoczenia o tym wiedział bo i tak nie zrozumie
to moze zrozumieć tylko ten kto ma takie problemy :roll:
Kochana, rozumiem, dlaczego nie chcesz powiedzieć o tym rodzinie... rozumiem... ale powinnaś przynajmniej porozmawiać z Grześkiem o tym, ze to jest dla Ciebie problem, o tym, jak bardzo Ci wstyd i jak źle się z tym czujesz :!: Kochana, to nie przelewki... to jest w pewnym sensie choroba, tu nie ma co się wstydzić...
Mimo wszystko, mimo to, jaką podejmiesz w tej sprawie decyzję, wiedz, że sama nie jesteś i mozesz zawsze ze mną pogadać :D
Jestem z Tobą :!: Trzymaj się :!:
wczoraj się trochę przełamałam i zaczęłam opowiadać, tr5ochę się preraził bo nie wiedział że tak ze mną kiepsko :wink: ale było późno i długo nie gadaliśmy, były ważniejsze rzeczy do zobienia :wink:
jakoś sobie muszę z tym poradzić :?
Witaj Inezzko
poczytałam oststnie strony twego pamiętniczka - i wiesz jakbym troche o sobie czytała.
oststnio nic innego nie było tylko ciągłe spanie i nieraz objadanie. Zrobił się koszmarek....
ale już jest troszke lepiej :)
poszłam do lekarki - kazała mi na początek brać jakieś leki - na początek ziołowe.
I już jest lepiej :) już się uśmiecham, nie śpie tyle, nie jem - nie mam jeszcze siły na nową diete - bo póki co to te diety zamiast odchudzające to w rzeczywistości pogrubiające się okazywały.......
idzie wiosna - budzi się życie :) więc niech i w nas się obudzi.....
Inezzko, kochanie... świetnie, że się zdobyłaś choć na krótką rozmowę z Grześkiem... od małych rzeczy się zaczyna :) Spokojnie... na początek tyle wystarczy...
Ale mała ma rację :) Idź z tym do lekarza... idź... da Ci jakieś ziołowe leki i będzie lepiej... a dieta :?: przyjdzie czas na dietę, najpierw poukładaj swoje życie i wszystko :)
Pamiętaj, jestem z Tobą :)
dziś jakoś wszystko jest ładniejsze, świat lepszy :wink: słoneczko swieci :D
nie pójde do lekarza, po prostu brak konkretnych zajęć sprawił że czułam się bezużyteczna. ale jakoś się pozbieram i wyjdę z tego
co do diety :roll: trudno to nazwać dietą, walczę w tej chwili żeby się nie objeść, bo mam na to ochotę ale jeszcze trochę i będzie kolacja, jakoś wytrzymam :evil: muszę
jak wytrzymam kilka dni to mogę powiedzieć że jestem na diecie, w tej chwili to próbuję nie napaść na jedzenie :?
dziękuję za wszystkie rady :*
Czesc Inezzka :*
Jestem już.
Widzę, że u Ciebie też za wesoło nie jest. Ale musisz się wziąć w garść, bo to nie tędy droga.
Pomyśl sobie o nowych znajomych na nowej uczelni. Przecież chcesz wyglądać najładniej jak tylko to możliwe jest. Pomyś o Grzesiu :) aa i dobrze, że z nim porozmawiałaś. Może będzie Ci łatwiej :)
Razem damy radę... Prawda?
Jestem z ciebie dumna, nie ma to jak wiedziec , ze ma sie wsparcie najblizszej osoby. Gdyby moj Adrian mnie nie wspieral to dawno bym zarla i zarla . Kocham go za to :)
A jesli chodzi o walke to zycze wytrwalosci i wierze ze sie uda :)
Buziaki
:*
czesc Inezza :)
kochana nie przejmuj sie zyj dalej..... spokojnie.... a jak bedziesz miec wystarczajaco sily to wtedy wroc do diety :)
przeciez nikt cie nie goni :)
buziaki :)