-
Witajcie!
Ostatnie dni były dla mnie bardzo trudne. Odkrywam u siebie wyraźne objawy zespołu szoku pourazowego - nazwa szumna, ale wolę jakoś to nazwać i zaakceptować jako diagnozę niż dalej wściekać się na siebie za to, co się ze mną dzieje.
Radzę sobie, ale przychodzi mi to z trudem. Myślałam, rozmawiałam z życzliwą osobą... chyba za wcześnie za dużo znów sobie wzięłam na głowę, jak zwykle z wewnętrznym nastawieniem na wykonanie 150% normy.
Muszę odpocząć, bo inaczej zupełnie się pogubię.
Dziś wyjeżdżamy na 2 dni do koleżanki do Bielska-Białej. Odezwę się jutro wieczorem :)
-
Anczoks, po-wo-li, Ty dobrze wiesz :D
-
Wiesz, że Jesteśmy z Tobą.
Wiiesz, że Twoje niekorzystne samopoczucie to nie "humorki" sprawa nad którą trzeba popracować i będzie dużo lepiej. Odpocznij Kochana, nabierz sił witalnych. Uwierz, że wszystko się ułoży.
Buźki i udanej niedzieli
-
Poniedziałek-początek tygodnia. Mam dla nadzieję, że dla Ciebie będzie jak najoptymistyczniejszy i udany.
buziaczki
-
Mam nadzieje, ze relaksujesz sie podczas wyjazdu :)
-
Anczoks! Duzo wesolosci Ci zycze http://sirmi.ic.cz/mini/18.gif.
-
Dziękuję za Waszą troskę i ciepło :)
Wróciliśmy późnym wieczorem. Jestem bardzo zadowolona z tej mini-wyprawy! Wyluzowałam, odpoczęłam psychicznie, pośmiałam się ze znajomymi, zdobyłam Błatnią, wypiłam trochę więcej alkoholu niż zwykle, prawie nie jadłam słodyczy, a przede wszystkim niemyślałam o trudnych rzeczach :)
A po powrocie znalazłam w skrzynce list z British Council z terminami mojego egzaminu CPE na czerwiec. Co będzie niezłą mobilizacją do pracy ;)
Co do odchudzania... Zważyłam się dziś, przez tych 8 dni waga pozostała na poziomie 86. A jadłam ZDECYDOWANIE za dużo. Czyli jednak ruch mnie zbawia - te codzienne długie spacery. Może jak dołożę choć małą regularną gimnastykę i powstrzymam dzikie wieczorne zachcianki, to będę pomału spadać na wadze... Tak sobie myślę.
Uściski :)
-
No to za ten ruch trzymam kciuki :D Ciesze sie, ze wypoczelas :)
-
Cieszę się :D
O wiele optymistyczniej "brzmisz" aż mi na twarz uśmiech wskoczył.
Prawdą jest że ruch to podstawa. Wychodząc z tego założenia dziś pobiegałam 14 minutek, bo wczoraj pozwoliłam sobie za dużo.
A teraz lecę malować parapet.
Pozdrówki
Notta
-
Witajcie w środę!
Nastroje mam nadal chwiejne, ale jakoś leci. Chyba zaczyna mi się okres, może za parę dni poczuję się lepiej.
Gdyby przynajmnieuj ten stres nie dołapywał mnie tak znienacka co wieczór... Wtedy cała dzielnie trzymana dietka leci na łeb na szyję... Np. wczoraj zjadłam jedną kromeczkę na śniadanko, małą porcję lodów (i to miała być kontrolowana przyjemność na ten dzień), potem rybkę z ryżem i warzywami na obiad, i na kolację miał być tylko jogurcik, ale wszamałąm jeszcze przed snem... 3 kromki i 2 batony muesli... Czemu? Bo było mi dziwnie, źle i stresowo... Ale to idiotyczne wyjaśnienie. Szczerze mówiąc, nie wiem, czemu :(
Udanej środy, Dziewuszki!
-
Bywa anczoks, moze sobie przygotuj jakies zdrowsze podjadacze, jak np. suszone jablka, jakies pestki slonecznika lub dyni?
-
Ziutkaa ma rację. Może warto zainwestować w jakieś niskokaloryczne przegryzki :arrow: ja widziałam suszone banany, ale muszę sprawdzić jakie są kaloryczne (bo banan sam w sobie jest zdradliwy :wink: ).
Udanego dnia, i proszę nie dawaj się wieczornemu smutkowi, złemu samopoczuciu.
Buźki
PS. Wysłałam Ci parę zdanek na priva
-
Polecam suszone morele, sliwki, jablka. Ja nie mam nic takiego w tym momencie w domu, moze bym sie uratowala przed tymi czekoladkami. Tez nie mam chleba, a takowy z maslem moglby byc niezla pokusa w momentach nieobliczalnosci.
-
Udanego czwartku Anczoks :!: Dużej ilości uśmiechu i powodów do radości :D
-
Witajcie w niedzielę!
Jak się macie? Ja w miarę nieźle, mimo podłej pogody. Czwartek i piątek minęły mi w kiepskiej formie, zwłaszcza psychicznej, ale wczoraj byliśmy z Mężem i znajomymi w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej i mimo chłodu bardzo mi to poprawiło nastrój, dotleniłam się i trochę pozbierałam do kupy :)
W czwartek nagrzeszyłam ciężko względem diety, ale jest i czym się pochwalić - piątek i sobota były dniami bezsłodyczowymi :!: Postanowiłam zatem wytrzymać bez słodyczy więcej - do przyszłego piątku włącznie, czyli 8 dni :)
Codziennie sporo chodzimy z Mężem, ale jeszcze nie zmobilizowałam się do ćwiczeń. Może dziś się uda? Trzymajcie kciuki!
:*
-
Trzymamy :) Fajnie, ze tak ladnie Ci idzie :)
-
Wiesz Anczoks, my babeczki to zawsze bedziemy miec powody do depresji, obnizek nastrojow, malancholii. Wiem ze przeszlas duzo, ale teraz to juz tylko prosze Cie idz do przodu, nie masz wyjscia. Ty jestes najwazniejsza w tym wszystkim i tak ma byc, koniec kropka. Kobiety to mocne sa istoty i nie ma zmiluj sie.
Pisalas ze juz grzeczniejsza jestes, wiec ruszamy co? Zrzucamy wage!?
-
Jestem grzeczniejsza, jestem.
Może to drobna rzecz, ale już 3 dni nie jadłam słodyczy i dałam radę :)
Chciałabym biegać (to dla mnie ciekawsze niż gimnastyka), ale pogoda jest tak ponuro-wilgotno-zimna, że nie ma to sensu. Więc chyba poćwiczę dziś brzuszki ;P
Bardzo chciałabym zacząć czerwiec z 82, maksymalnie 83 kg na liczniku. Zobaczymy.
Udanego tygodnia, Dziewuszki!
-
A! Zważyłam się właśnie :) Jest spadeczek do 85! :)
-
Cudnie! Gratuluje spadku :) No i opierania sie slodyczom!
Mysle, ze masz spore szanse przywitac czerwiec z wymarzona waga :)
-
Dzięki za dobre słowa, Ziutko... ale wymarzona waga to na pewno nie jest i długo nie będzie... Poniżej 80 będzie to waga do zaakceptowania, ale wymarzona... ho, ho, ho, inna jest ;)
Ogólnie czuję się dziś bardzo ociężała i na ciele, i na duszy, i na umyśle ;)
-
Gratuluje spadku wagi :D
Ja odpuszczam sobie ważenie do następnego poniedziałku. Oj nagrzeszyło mi się trochę w tym. Ale już się pozbierałam i będzie tylko lepiej.
Dziś pogoda w GB w kratkę, pada i świeci słońce na przemian. Może jednak jakiś spacer zaliczę. Okaże się...
Pozdrówki na nadchodzący tydzień
-
No to pieknie! Slodyczom mowimy zdecydowanie nie! To tylko puste kalorie i chwila przyjemnosci, ktora sie naprawde nie oplaca. Naprawde, zaopatrz sie w suszone morele, jablka i jak Cie wezmie ochota na slodkie to wez pare i jedz delektujac sie kazdym keskiem.
Trzymkaj sie :) .
-
Witam, dziekuje za odwiedziny u mnie i tzrymam kciuki:) To na pewno nie byl chwilowy spadek wagi, tylko chwilowy wzrost:D Zreszta widac, ze jak chcesz, to potrafisz - i slodyczy nie jesc i cwiczyc, wiec kibicuje:D
Buzka!
-
No, ja pisalam o wadze wymarzonej na czerwiec, a raczej jego poczatek :) Ja to bym do konca maja chciala te szostke wreszcie zobaczyc, bo kosa juz mi uwiera silnie. Tylko, ze na takie cos to trzeba zapracowac... a nie tak, jak ja ostatnio na pol gwizdka.
Buziaki.
-
Dzień dobry!
Ale mnie wczoraj kusiło - chodziły za mną lody... ale wygrałam!
Co do tych suszonych jabłek etc. - ja takich rzeczy raczej nie lubię, w tym właśnie problemik - jedyne słodycze, które naprawdę lubię to rzeczy z czekoladą. No i same rozumiecie :wink:
Ja chyba działam na pół gwizdka, ale póki mój organizm dobrze to znosi, to będę się tego trzymać. To moje pierwsze większe odchudzanie i nie mam doświadczenia, a boję się, że mogłabym nagle odpuścić i odbić do góry (wymówka tylko?). Poza tym ciągle mam nadzieję na macierzyństwo za jakiś czas (z drugiej strony potwornie się tego boję po tym, co przeszłam) i chcę się zatroszczyć o równowagę w organizmie przede wszystkim.
Wyznaczam sobie więc realne, ale małe cele - jak teraz te słodycze i ogólnie jedzenie mniej. Jak będzie ładnie, to chcę biegać, ale też nie zakładam, że dam radę codziennie - może ze 3 razy w tygodniu by się udało i już by mnie to cieszyło...
To chyba nie takie głupie, jak uważacie?
W każdym razie wczoraj wytrwałam i oparłam się pokusom, mam już zaliczone 4 z planowanych 8 dni bez słodyczy (w weekend mam zjazd i planuję pozwolić sobie na jakiś drobiazg, jeśli będzie mnie bardzo kusiło). Niestety nie poćwiczyłam - po godzinnym spacerze czułam się tak zmęczona, że nie miałam już na nic siły... Zastanawiam się, czemu jestem dalej taka słaba... Pani gin. kazała mi zrobić morfologię, muszę pójść jutro przed zajęciami...
Dziś pogoda jeszcze bardziej podła (Ziutko, może powinno być "podlejsza", co Twoje polonistyczne oko na to?). Mam dziś parę spraw na głowie i sporo nauki, zatem może nie będę myśleć o jedzeniu ;)
3majcie się dzielnie!
-
czołem anczoksiku!Wpadłam sie przywitac i podziękowac za wsparcie(i tym razem nie koniecznie w odchudzaniu).
Widze ze u ciebie waga powoli spada w dół.Ta pogoda nam sprzyja:)Spacerki itp:)
Własnie pije kawusie?Moze sie przyłaczysz?(nawet nie wiem czy ja kawe moge pic).....ale od jednej chyba sie nie wykręce:)
buziaki
-
Witam :!: :)
To co napisałaś Anczoks brzmi na prawdę dobrze. Uważam, ze stopniowo powinnyśmy wprowadzać dobre nawyki, żeby stały się naturalną reakcją organizmu. I ze słodyczami też tak jest. Kiedy nam się na prawdę chcę, czemu by nie zjeść troszkę choćby wspominanej czekolady. Ważne żeby się wsłuchać w organizm i wiedzieć kiedy chce tego nasz organizm a kiedy nasza psyche :wink:
Gratuluje 4 dni, świetny początek :!: Równowaga, to faktycznie jest to czego nam trzeba. Zwłaszcza Ty myśląc o dzidzi wiesz, że organzim powinien dostawać co potzebuje, ale nie ponadto :arrow: wszystko w nadmiarze szkodzi.
Aaaa i mam dobrą wiadomość na koniec. DOSTAŁAM PRACĘ :lol:
Jak zadzwonili do mnie z agencji to zaczęłam piszczeć z radości- pewnie teraz myślą , że jakaś wariatka ze mnie. A niech sobie myślą :lol:
Pozdrawiam i przesyłam buziaki
-
Anczoks, plan brzmi bardzo rozsadnie. Dlaczego masz szalec z jakimis drastycznymi dietami, jesli nigdzie Ci sie nie spieszy, chcesz schudnac, ale przede wszystkim zrownowazyc prace organizmu? :)
Ja bym wybrala bardziej podla, ale musze przyznac, ze po 4 latach gadania glownie po angielsku moje polonistyczne oko zaczyna sie skrzywiac ;)
-
No jasne, jak mozesz sobie pozwolic na kawalek slodkosci i na tym zaprzestac to oczywiscie dawkuj sobie te przyjemnosci. Ale jak jestes na tym slodyczowym odwyku i tylko czekasz na weekend bo wtedy bedziesz miala cos do przekaszenia to ja sama nie wiem. Ja odstawilam slodycze w momencie postanowienia schudniecia. Wiem po sobie, ze im dluzszy okres uplynie kiedy to cukru nie jadam, tym mniej on dla mnie tak naprawde znaczy. Moim zdaniem, aby schudnac i trzymac sie odpowiedniej wagi, trzeba zmienic swoje nastawienie do jedzenia i sposobu bycia. Dieta to powinien byc okres kiedy sie czlowiek przestawia i koduje sobie w glowie nowe przyzwyczajenia i sposob na zycie. Jezeli tego nie zrobi, zawsze bedzie jojo, tycie i tak dalej i tak dalej. Latwo powiedziec... wiem 8) . Generalnie polowa sukcesu to chec zrzucenia wagi. Kiedy masz ochote na cos co ma tylko i wylacznie puste kalorie, a jednoczesnie naprawde chcesz schudnac, wybierasz niezjedzenie cukierka czy czekolady.
Moze na poczatek zaopatrz sie w czekolade o 70 % kakao?
-
Dzięki za Wasze mądre słowa.
Ja mam taką nadzieję, że jak już przetrwam 8 dni, to i w weekend nie będzie mi się tak chciało czekolady, co by ją wcinać ;) Ale wiem, że nie dałabym rady postanowieniu "nie jeść słodyczy wcale" i takie mniejsze cele są dla mnie bardziej motywujące :)
Dziś jestem ok z dietką, za mną jogurtr 1% tłuszczu, dwie małe kromki razowca z dżemem porzeczkowym (w lodówce był tylko żółty ser i dżem, wybrałam dżem ;) ) i burito z warzywami oraz sporo surówki. Z głupoty - 3 łyki cocacoli od Męża wzięłam, ale trudno.
Czeka mnie pracowity wieczór, więc już teraz macham Wam - do jutra zapewne! :)
-
Kurcze, anczoks, jak poczytalam te Twoje plany - ale Ty madra jestes :) Nie kazdy by sie odwazyl na takie dlugofalowe chudniecie - je tez sie staram kierowac rozsadkiem, ale i tak stawiam sobie pewnie zbyt wygorowane zadania (typu kompletnie zero slodyczy) , a Twoje sa... no idealne! Naprawde, jestem pod wrazeniem! :D
Buziaki, tylko sie tam nie przepracuj :)
-
Trzy lyki coli to nic :) A jak jeszcze byla light to juz w ogole ujdzie :D
-
Witajcie!
Wczoraj niestety ufundowałam sobie węglowodanową kolację (makaron), ale cóż... Dziś obiad poza domem, muszę uważać, żeby nie zjeść nic głupiego :)
Dzięki za dobre słowa, Buszmenko! Do ideału daleko, ja po prostu siebie znam i planując dietę liczę się ze swoimi silnymi i słabymi stronami :)
Ziutuś, cola light to taki syf, że ani mój Mąż, ani ja byśmy jej nie przełknęli ;)
Pogodnej środy, ja dziś na uczelni!
-
Nie ma tego złego! :)
Skończyło się mleko i nie miałam czego dolać do kawki (a czarnej nie lubię), więc żeby się obudzić musiałam poćwiczyć :)
Ogłoszam uroczyście powrót do gimnastyki! Nawet fajnie było :)
-
mam nadzieję, że jesteś grzeczna, cały czas :D
pozdrwaiam
-
Jestem, przesyłam buzuiaczki i cały czas walczę :D mam nadzieję niedługo być w krainie 7
-
Witam :]
Gratuluje zgubionych kilosików.
Każda metoda jest dobra żeby wrocić do ćwiczeń a twoja bardzo oryginalna :]
dziś wszystkim serwuje sałatki owocowe - sposób na zdrowy i pyszny deser :]
http://www.beautyden.com/pics/fruitsalad.jpg
-
Witaj!:)
Przyłaczam sie do akcji powrotu do gimnastyki!:) Twoj sposob był bardzo spontaniczny i o to chodzi, czasami wystarczy moment i juz jest decyzja. Ja też jak kawe to tylko z mlekiem:)
Ciesze sie ze Twoje kilogramy leca w dół - teraz, jak mamy podobna wage to napawde działa cholernie mobilizująca:) :) i tak ma byc!
Całuje gorąco!
-
No wlasnie to chcialabym tutaj widziec, Anczoksie wesola i w ogole w akcji. Gimnastyka i cwiczenia fizyczne to jest wlasnie to co nasz umysl rowniez potrzebuje. Wiem ze latwo jest mowic, ale jak ja pocwicze callanetics co caly dzien jest wtedy jakis taki lepszy, pelniejszy.
Trzymaj sie i zaraz wezme z Ciebie przyklad i tez ide na gimnastyke. A makaron na kolacje to wcale nie jest tak zle. Wszystko zalezy od ilosci, no niestety.