Niestety moja mama taka wspaniałomyślan nie jest i nie chce wcale zmienić sposobu gotowania żeby było mi łatwiej. Więc albo jem normalne jedzenie tlko pół porcji albo gotuję sama :/
Wersja do druku
Niestety moja mama taka wspaniałomyślan nie jest i nie chce wcale zmienić sposobu gotowania żeby było mi łatwiej. Więc albo jem normalne jedzenie tlko pół porcji albo gotuję sama :/
Wczorajszy dzień jedzeniowo skończył sie skucesem, ale cwiczeniowo, nie bardzo. Polazilam troche po miescie, ale to za mało.
Dziś na sniadanie jedno jajko, rzodkiewka, i dwa plasterki poledwicy, o chlebie nawet nie mysle. Obiad jak zwykle tlusty, mama widocznie juz zapomniala ze jestem na diecie, szykuje ziemniaki, kotlet w panierce.... ogorki. zjem pol ziemniaka i ogorki, a kotlet odpuszcze sobie.
Dzis dwadziescia kilometrow na rowerze i cwiczenia z pol godzinki. Katuje sie z jedzeniem a nie cwicze.
Psychicznie, nie wydaje mi sie bym dala rade nie jesc np.spagethii czy lasagne czy pierogi, czy kotleta w panierce dluzej niz dwa tygodnie. Boje sie ze jak pekne, jak to zwykle u mnie bywa, pochlone cala lodowke. Wszystko co mam, łacznie z czekoladami wpolokatorek, a pozniej bede siedziec i nienawidzic siebie za to. Narazie sie trzymam ale jak dlugo?
pozytywne myslenie, pozytywne myslenie....
Całuje was wszystkie:*
Trzymaj się dzielnie i nie poddawaj! :)
Wiem, że każdy jest inny, więc może moja rada nie stosuje się do Ciebie, ale... ja też znam siebie i wiem, że od czasu do czas chcę zjeść pizzę, spaghetti albo i kawałek czekolady z orzechami. Dlatego np. przez cały ten tydzień trzymałam się z daleka od słodyczy, ale postanowiłam, że na sobotniej imprezie będę jeść, co dadzą, choć bez dokładek :) I tak zrobiłam, nawet parę kawałków czekolady wcięłam i nie czuję się podle. Teraz znów parę dni mam zamiar być na poważnej diecie i nie pozwalać sobie ana wyskoki, a w czwartek wieczorem jadę do Rodziców i sądzę, że spotykając się ze znajomymi może zjem jakąś pastę albo i kawałek ciasta. Staram się po prostu nie dopuścić do totalnego głoda ;) No i ćwiczę charakter, ale małymi krokami :)
Natomiast ćwicz koniecznie, bez żadnych wymówek - poza chorobą, ale oby się żadna nie przyplątała do Ciebie tej zimy :)
Jestem słaba. :/ ide pedałować.
Chwilowe załamanie przeszło. Zaproponowałam mamie ze sama zrobie obiad. Wiec dzis ryż piers z kurczaka gotowana i marchewka duszona. 200kalorii na rowerze.
Kolejne 200 poznej jak sie obiad ulezy:) i kawa i ploty z psiapsiułką:)
Boję się wrócić na studia. Znów tryb życia niezdrowy? Rano nie umiem jeść, ale trzeba bedzie sie nauczyć. Kanapka na uczelnie zamiast zapiekanki? moze sie uda. Obiad zdrowy. zobaczymy. nie gdybam narazie. Lece gotować.
Anczoks & Klajdusia - co ja bym bez was zrobiła. Dziekuje za ciepłe slowa.
Oj rozumiem Cię bardzo dobrze! Teraz jest spoko - jestem w domku i się hamuję. o ale jak zacznie się semestr kolejny to nie wiem jak to będzie. Znajomi będą mnie namawiać na pizzę po zajęciach, Wrócę o 20 z uczelni głodna, przede mną będzie zakuwanie - i jak tu nie jeść. Pocieszam się że to dopiero za jakiś czas i wtedy szkoda mi będzie już diety przerywać.
hej :)
Ja właśnie teraz nauczyłam sie jesc rano - platki i herbatke, bo kiedys to nic nie umiałam przełknąć. Teraz, godizna 6.00 a ja zajadam sniadanko :]
Jestem skazana na obiadki mamusi, bo wiem z eona ni przyjmie do wiadomosci ze ich nie chce, a i ja nie zamierzam jej tego oswiadczyc bo takie pyszne są ze łoho.... mało gdzie mozna takie znaleźć ;)
I fakt najlepiej by było gdybys sie nauczyła jadaś cośniecoś w domu przed wyjściem i zabierac jakies dobre zdrowe sniadanko ze sobą, to moze wyjsc tylko na dobre, tylko trzeba zacząć :) No najgorzej jak ktos wyciaga na jakies wyjscie, ale wtedy tez czasem trzeba sie poprostu powstrzymac moze nie od wszystkiego jesli niemozliwe...ale od czesci :) Ja mam tyle dobrze ze mam tak 'dobrych' kolegow ktorzy zjedzą za mnie połowe czegokolwiek ;)
No, trzymajtaj sie ;-)
Matyllo widze ze sie niezle zawzielas i bardzo dobrze, tak trzymac.Wiesz co ja robie w pracy jak jestem glodna zamiast kanapek, wieczorem robie sobie salatke z pekinki pomidorka marchewki - co sie nawinie z warzyw. I pozniej w pracy zjadam tak kapusta zapycha.
Tez bede trzymala za Ciebie kciuki, badz dzielna.
Radosc mnie rozpiera. Po siedmiu dniach diety waga pokazuje 68,2:))))
Wiecej motywacji mam teraz, gdy widze ze cos sie rusza z waga. Bede walczyc:)
Wczoraj zjadlam jednego wafelka, ale moja liczba kalorii nie przekroczyla 1000. Taka mala nagroda za trud. Ucze sie tego by zjesc jednego, a nie pozrec cala paczke. Oby tak dalej:)
Polubilam cwiczyc. Kazda wolna chwile poswiecam na kilka przysiadow, brzuszkow czy sklonow. Przed telewizorem juz nie siedze pozerajac slodkosci tylko kilkanascie brzuszkow, lub kilka kilometrow na rowerku. Jak jestem glodna, zjem jablko, jesli to nie pomaga, biore wode w torbe i ide na spacer. Wczoraj chodzilam po miescie z godzinke. Poszlam z kumpela na pizze i uraczylam sie tylko kawa. Nawet nie przeszkadzalo mi to ze ona je pachnaca i z duzo iloscia sera pizze. W chwilach zalamania normalnie bym zjadla to co sie znajduje w domu, a teraz? Teraz cwicze. Mniej pale. Ograniczam sie do papierosa do kawy. Nie ciagnie mnie.
Moze to glupie co pisze. Przeciez minal tylko tydzien. Ale za kazdym razem jak zabieralam sie do diety trwala tylko pol dnia. Juz jestem z siebie dumna.
I ja tez jestem dumna :)
Idzie ci wspaniale, pozazdrościć :)
Oby tak dalej!!